Ekstraklasa w Sport.pl. Co się stało z Piastem Gliwice? "Otoczka nie pomaga"

Osiem straconych bramek, tylko jedna zdobyta. Dwie dotkliwe porażki. Pożegnanie z trenerem i chaos na murawie - tak wicemistrz Polski Piast Gliwice rozpoczął nowy sezon

Wicemistrz Polski w niedzielę zagrał słabo aż opadały ręce, dosłownie. W 75. minucie, gdy kolejny raz Marcin Budziński minął Radosława Murawskiego, kapitan Piasta stanął w miejscu, schylił głowę i spuścił nisko ręce w geście pogodzenia się z dotkliwą porażką - Cracovia ostatecznie pokonała Piasta 5:1 i dobiła gliwiczan, którzy w czwartek praktycznie pożegnali się z europejskimi pucharami, bo przegrali u siebie z IFK Göteborg 0:3.

To nie jest najlepszy tydzień gliwickiego zespołu. Teraz przed Piastem dni, które zadecydują, czy tydzień nie zmieni się w miesiąc, rundę, a potem sezon. Przestrogą jest historia sprzed czterech lat. Ówczesny wicemistrz Polski - chorzowski Ruch (zabrakło dwóch punktów do prześcignięcia Śląska Wrocław) - rozgrywki rozpoczął od porażki 0:4 z Lechem Poznań, a ekstraklasę uratował tylko dzięki temu, że Polonia Warszawa nie dostała licencji na następny sezon i musiała rozpocząć nowy rozdział w swojej historii od IV ligi.

Piłkarze muszą zejść na ziemię

Przyszłość nie wygląda obecnie optymistycznie - drużyna jest rozbita. - Gdy się traci pięć bramek, to jest to efekt błędów, ale nie jednego zawodnika, tylko kilku - mówił Marcin Pietrowski, pomocnik Piasta. - Bronić ma cały zespół, więc problem nie jest jednostkowy, tylko całości. Nie byliśmy drużyną, brakowało wielu elementów: dobrego przesuwania, agresywności - dodawał.

A przecież, mimo ubytków w składzie - odejścia kluczowych Kamila Vacka i Martina Neszpora - sporo z wicemistrza Polski miało zostać. Gliwiczanie wciąż chcą zmieniać ustawienie w trakcie meczu, wymieniać się pozycjami. - System gry jest podobny, ale popełnialiśmy błędy - stwierdził Jirzi Neczek, nowy trener Piasta.

Czech konferencję prasową po meczu zamienił w wielką krytykę piłkarzy. - Gra niektórych zawodników szeroko otworzyła mi oczy. Na boisku było sporo chaosu, kilku naszych piłkarzy musi zejść na ziemię - mówił.

Jak doszło do tąpnięcia

Neczek w klubie pojawił się wraz z trenerem Radoslavem Latalem, który przyszedł w rundzie wiosennej dwa sezony temu. Był jego wieloletnim asystentem, ale został odsunięty od drużyny na kilka dni przed meczem ze Szwedami. Wrócił, gdy Latal za porozumieniem stron pożegnał się z Piastem, czyli na 48 godzin przed meczem z Cracovią.

To było tąpnięcie, które musiało nastąpić, bo w Gliwicach kotłował się od dłuższego czasu. Jak czytamy w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej", Czech od dawna krytykował klub, że nie chce pójść za ciosem i wzmocnić zespołu, w dodatku nie do końca wiadomo, kto rządzi Piastem, bo nieoficjalnie wiadomo, że prezes Adam Sarkowicz może w klubie niewiele.

Piast pożegnał Latala lakonicznym komunikatem, jasno dając do zrozumienia, że czeski trener bywał niewygodny. Z kolei kibice na meczu z Cracovią wywiesili transparent: "Radoslav Latal dziękujemy".

Zabrakło porażki w sparingu

Dwoma pierwszymi meczami sezonu piłkarze Piasta przekreślili wszystko, co wykonali podczas okresu przygotowawczego. Rozegrali osiem sparingów, nie przegrali żadnego. - Mecze kontrolne wyglądały zupełnie inaczej, teraz zostaliśmy sprowadzeni na ziemię - twierdzi Pietrowski.

Zapytany o to, czy nie miał sygnałów o słabszej formie zespołu już podczas letnich przygotowań, Neczek stwierdził, że zabrakło trudniejszego meczu, który wskazałby problemy. - Nie przegraliśmy ani jednego sparingu i być może to wpłynęło na drużynę. Powinniśmy w okresie przygotowawczym zagrać jeden bardzo ciężki i wymagający mecz. Być może jednak go zagraliśmy i nie dostrzegliśmy problemów - mówił trener.

- W każdym razie niektórzy piłkarze mają ewidentnie zbyt duże mniemanie o sobie, przegrana w lecie dobrze by im zrobiła - dodał.

Takie słowa raczej nie zbudują mostu między piłkarzami, a trenerem, nawet jeśli Neczek zapewnia, że droga wyjścia z problemów wiedzie przez rozmowę z piłkarzami.

Pietrowski: - To nie jest tak, że myślimy, że jesteśmy najlepsi, bo świetnie zagraliśmy poprzedni sezon i dobrze w lecie. Każdy z nas jest profesjonalistą, chce jeszcze więcej, rozwijać się. Nikt nie może nam odmówić zaangażowania. Problem jest, ale składowych jest wiele. Na pewno cała otoczka wokół klubu nam nie pomaga.

Wymijająca odpowiedź

Neczek stwierdził też, że cała sytuacja wynika z tego, że nie ma w klubie Kamila Vacka i Martina Neszpora, czyli dwóch wypożyczonych ze Sparty Praga kluczowych w poprzednim sezonie dla Piasta zawodników. - Kamil wspierał całą drużynę w szatni, Murawski dojrzewał przy nim na świetnego piłkarza. Martin był bardzo dobrym napastnikiem - stwierdził.

Na pytanie o opuszczenie kluczowych zawodników w procesie budowania drużyny Pietrowski tylko głośno westchnął i odpowiedział bardzo wymijająco. - Gramy inaczej niż sezon temu. Czy to problem odejść? Nie mnie to oceniać. W tych dwóch meczach mamy bardzo duży problem ze stwarzaniem sytuacji, a przeciwnicy bardzo łatwo dochodzą do swoich - powiedział pomocnik Piasta.

W środę piłkarze Piasta udadzą się do Göteborga, by rozegrać najpewniej ostatni mecz w europejskich pucharach w tym sezonie. Stawką jest jednak odbudowanie się po fatalnym rozpoczęciu sezonu.

Być może będzie to wymagało tygodni, wydrapywania się kawałek po kawałku z psychicznego dołka. A Neczek kontrakt ma przecież tylko na dwa miesiące. Niewykluczone, że za ratowanie Piasta weźmie się niebawem ktoś zupełnie inny.

nternauci śmieją się z ligi, ale bardziej z Liga+ Ekstra [MEMY]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA