Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków: - Nikt się tego nie spodziewał. Jesienią co prawda tylko remisowaliśmy, ale graliśmy dobrą piłkę. Później przyszedł ten najgorszy okres - kontuzje, kartki. Nasza kadra była za wąska i to było widać.
- I szkoda, że ta akurat passa zaczęła się tak późno. Nie mieliśmy dobrego początku wiosny, ale to wynikało z przygotowania, kontuzji. Nie byliśmy w komplecie podczas obozów, choćby ja miałem uraz i nie mogłem odpowiednio trenować.
- Brakowało nam też paru kluczowych piłkarzy, stąd słabsza forma.
- Ile można przegrywać? Ta drużyna ma potencjał. Niestety, w ostatnim meczu rundy zabrało kropki nad i. Wisła była lepsza od Zagłębia, stworzyła więcej sytuacji. Szkoda, że jeden błąd zadecydował o tym, że nie gramy w grupie mistrzowskiej.
- Oczywiście, nasza pozycja w lidze to pokłosie słabego końca jesieni i początku wiosny. Gdybyśmy nie potracili wtedy punktów, to pewnie rozmawialibyśmy inaczej.
- To przecież normalne. Wystarczy spojrzeć na Barcelonę. Też przecież wpadli w dołek fizyczny, nie mieli już takiej kapitalnej formy jak przez kilka poprzednich miesięcy i odpadli z Ligi Mistrzów. Każda drużyna ma większy czy mniejszy dołek. W ich przypadku to było bolesne, bo akurat na mecze z Realem i Atletico. Messi, Neymar i Suarez wrócili z meczów kadry na dwa dni przed El Clasico. To też ma wpływ. Nawet takie detale.
- Wszystko zależy od kadry. Chodzi o to, by ten piętnasty zawodnik w kadrze dał jakość taką samą jak ten piąty. Gdy wchodzi z ławki, to po to, by nie osłabiał zespołu, lecz by pomagał. Legia ma ten komfort, reszta zespołów ma problem.
- Mówi się o tym od trzech lat. Nie odjechali, więc spokojnie. Mają potencjał, dobrych piłkarzy, ale da się ich ugryźć. Barcelona też przeważa nad Atletico, ale w futbolu różnie się układa.
- Tak, bo liczyłem, że obronią Ligę Mistrzów.
- Dlatego tak się nazywają. Jest tyle wyrównanych drużyn na tak wysokim poziomie, że detale decydują o sukcesie. Lubię Barcelonę, ale Atletico ma najlepszą obronę na świecie. Świetnie grają pressingiem, by potem się cofnąć i bronić się we własnym polu karnym.
- Między innymi dzięki Barcelonie. Miałem przyjemność z nimi grać. Oglądać w telewizji to jedno, drugie to widzieć na żywo, a trzecie to za nimi biegać. Pamiętam, że gdy przegraliśmy na Camp Nou 0-4, to nas krytykowano za brak odwagi. Ale z nimi nie da się grać do przodu! Dominują, podają, dryblują, wciąż robią przewagę.
- Zdecydowanie. Wprowadził spokój, pewność siebie. Ale przede wszystkim odczytał potencjał zespołu. Wisła musi atakować, strzelać bramki. Gdy tego nie robi, to są problemy. Pierwsze mecze tej rundy dały do zrozumienia, że gdy jesteśmy schowani na własnej połowie, to nam to za bardzo nie wychodzi. Za dużo było defensywnych piłkarzy. Oni mają świetny odbiór, ale ta drużyna potrzebuje więcej kreatywności.
- Wolę atakować. Jestem napastnikiem, chcę strzelać gole. Zresztą Wisła ma dużo kreatywnych zawodników z przodu i trzeba to wykorzystać.
- Tak, jestem bardziej cofnięty, mam więcej zadań w rozegraniu. Ale za to z przodu mamy takiego zawodnika [Zdenka Ondraszka - JS], który dużo pomaga w obronie. Robi kawał dobrej roboty.
- Mamy się wymieniać tą pozycją, ale z reguły to ja tam rzeczywiście więcej przebywam. Mam już swoje lata, chyba trzeba powoli się cofać do pomocy. Doświadczenie w tym pomaga. Im dłużej gram, tym więcej widzę.
- Lubię taką piłkę. Znowu możemy wrócić do Barcelony. Kreatywna wymiana krótkich podań - w tym się dobrze czuję. To jest w dodatku przyjemne dla oka.
- Są jeszcze typowe dziewiątki, ale to i tak wszystko zależy od trenera. To bardziej chodzi o zmianę we mnie, nabrałem doświadczenia, a zawsze mnie ciągnęło do takiej gry.
- To daje mi więcej swobody. Wcześniej więcej czasu upływało mi na przepychaniu się z obrońcami. To ta niewdzięczna strona gry w ataku. Obok siebie mam teraz więcej piłkarzy ofensywnych. To daje mi i więcej miejsca, i więcej opcji do podania.
- Byliśmy lepsi, mieliśmy piłkę meczową, którą zawaliłem. To był pierwszy mecz, w którym pokazaliśmy, że idziemy w dobrym kierunku.
- Dziękowałem, to było bardzo miłe. Ale i tak wszystko zależy od napastnika, jak on to sobie poukłada w głowie. Miałem nieprzespaną noc, bo drużynie nie szło, nie wygrywaliśmy i ja w takim momencie zawiodłem. Ale potem wróciłem do pracy. Pewnie dziesięć lat temu zachowałbym się inaczej. Życie uczy i pokory, i radzenia sobie z takimi trudnymi sytuacjami.
- Jedenasty. Brakuje mi sześciu bramek do pierwszej dziesiątki.
- Taki mamy klimat. Od początku byłem w tej trudnej sytuacji, że przede mną w Wiśle był kapitalny duet napastników. Żurawski z Frankowskim świetnie się uzupełniali. W dodatku nie dominujemy już w lidze. Duża odpowiedzialność spada na tych doświadczonych piłkarzy.
- Jest kreatywny, dobry w pojedynkach. Ale więcej biega w defensywie.
- Temat kadry dla mnie jest zamknięty. Fajnie usłyszeć takie słowa, ale reprezentacji będę tylko kibicował, bo nie mam żadnych sygnałów, że mogę zostać powołany. Trochę żałuję braku powołania na Euro 2008, bo wtedy byłem w najlepszej formie w życiu. Miałem pewność siebie, byłem królem strzelców. Ale to trener decyduje o wszystkim, ma swoją koncepcję. Zawodnik musi mu pasować, by go wziął.
Wygranie LM to za mało. Barcelona poza dziesiątką najbardziej dochodowych klubów świata