Ekstraklasa w Sport.pl. Szalona końcówka sezonu zasadniczego. Czy o to chodziło w reformie ekstraklasy? "To sztuczne" [EKSPERCI]

Przed 30. kolejką sezonu zasadniczego, o miejsce grupę mistrzowską walczyło aż siedem zespołów. Ta niecodzienna sytuacja jest efektem reformy ligi i podziału tabeli na grupę mistrzowską oraz spadkową. - To sztuczny podział - mówi Stefan Białas. - To uatrakcyjnienie rozgrywek - odpowiada Kamil Kosowski.

Stefan Białas, były trener Legii Warszawa, ekspert NC+:

- Być może ktoś widzi atrakcję w tym, że aż siedem zespołów biło się o miejsce w grupie mistrzowskiej. Ja nie. Od samego początku nie zgadzałem się z tym, że punkty zdobyte na boisku są dzielone. Prawdopodobnie jesteśmy jedynym krajem na świecie, gdzie dzieję się coś takiego.

- Dwa lata temu Zawisza Bydgoszcz awansował do mistrzowskiej ósemki i męczył się w niej do samego końca. Nic nie wygrywał, stanowił tylko tło dla pozostałych. Ale miał bezpieczny byt. Inne zespoły grały w grupie spadkowej, może nawet lepiej, a musiały do końca walczyć. Przypomnę, że rok temu Lech, który wygrał ligę, w całym sezonie zdobył mniej punktów niż druga Legia. Uważam, że to sztuczny podział. A sztucznych rozwiązań powinno się unikać.

- Atrakcyjność ligi powinno się podnosić poprzez wyższy poziom ligi, poprzez inwestycje w infrastrukturę i młodzież. Kiedy się to zrobi, to należy cierpliwie czekać aż wszystko zaprocentuje.

- Może z ligi powinno spadać więcej zespołów, na przykład trzy albo cztery? Tak tylko gdybam, ale być może to byłby lepszy pomysł na podniesienie atrakcyjności.

Jacek Magiera, były piłkarz Legii Warszawa:

- Kiedyś wypowiadałem się na temat reformy ekstraklasy. Byłem sceptyczny co do podziału punktów. To nie do końca sprawiedliwy system, bo klub z 8. miejsca może mieć na koniec sezonu mniej punktów niż zespół numer 10. Z drugiej strony - może mieć mniej punktów, ale przecież w finałowej fazie sezonu grał z lepszymi. Taki jest regulamin, takie przyjęliśmy zasady i nie ma co rozpoczynać kolejnej dyskusji na ten temat.

Kamil Kosowski, były piłkarz Wisły Kraków, ekspert NC+:

- Dla mnie to uatrakcyjnienie rozgrywek. To fajne, że niektóre zespoły, które jeszcze niedawno były skreślone w walce o ósemkę, mogły jeszcze do niej wskoczyć w ostatniej chwili. Ruch Chorzów, który był wcześniej niemal pewny grupy mistrzowskiej, teraz możliwe, że w niej nie zagra.

- Nie rozumiem narzekania. Jeśli ktoś uważa się za dobrą drużynę, to powinien grać równo i wywalczyć sobie miejsce w pierwszej ósemce. Jeżeli drużyny balansują na granicy, to mają nauczkę. System nie jest winny, gramy w nim trzeci sezon, każdy znał zasady. Najwięcej narzekają ci, którzy sami skomplikowali sobie sezon. Są drużyny, które mają wysokie budżety, dobrych piłkarzy, a na boisku wyglądają słabo.

Rafał Stec, dziennikarz "Gazety Wyborczej":

- Odnosząc się do bieżącej sytuacji, krzyczącą niesprawiedliwością jest to, że będziemy mieli dwie drużyny, które zdobędą tę samą lub zbliżoną liczbę punktów i jedna z nich sekundę po 30. kolejce - czyli po podziale punktów - będzie dosłownie o krok od awansu do europejskich pucharów, a druga o krok od spadku z ligi.

- Piłka nożna tym różni się od innych dyscyplin, że ma najbardziej klarowne systemy rozgrywek. Klasyczny ligowy, bez podziału, jest według mnie perfekcyjny. Piękno prostoty i jasność przekazu - tego oczekuję. Charakterystyczne dla silnych rozgrywek europejskich jest to, że nie miesza się tam w regulaminach. To nie siatkówka, w której z głów działaczy codziennie wypada nowy absurd.

- Polski system jest zwyczajnie niesprawiedliwy. To gwałt na logice. Mija 30 kolejek i im lepiej dotychczas grałeś, tym surowiej jesteś ukarany, bo odbierają ci większą liczbę punktów niż słabszym.

Follow @p_korzeniowski

Zobacz wideo

Ekstraklasa w Sport.pl. Kto ma największe szanse na pierwszą ósemkę? A kto na nią zasługuje?

Więcej o:
Copyright © Agora SA