Ekstraklasa w Sport.pl. Grzegorz Mielcarski: Piast Gliwice zaskoczył mnie tylko jedną rzeczą

W piątek rozpoczyna się 23. kolejka ekstraklasy. W rozmowie z Sport.pl Grzegorz Mielcarski, ekspert nc+ zapowiada najważniejsze spotkania kolejki. - Derby to niezależne wydarzenie od tego, co działo się wcześniej i będzie później. Dla obu drużyn istotne jest tylko tu i teraz - mówi były reprezentant Polski o meczu Górnik Zabrze - Ruch Chorzów.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasJacek Staszak: Piątkowe spotkanie Piasta Gliwice z Pogonią Szczecin to mecz kolejki?

Grzegorz Mielcarski, ekspert nc+: - Nie do końca, w niedzielę są przecież Wielkie Derby Śląska w Zabrzu. Właśnie tam z różnych powodów może być najciekawiej. Ale rzeczywiście najpierw patrzymy na lidera, na jego przewagę, zastanawiamy się czy ją utrzyma. Akurat gliwiczanie grają z Pogonią, która też trzyma się blisko czuba tabeli. Samo miejsce w ekstraklasie nie powoduje jednak, że mamy mecz kolejki. W końcu mecze Legii, Wisły i Lecha nie zawsze dawały wysoki poziom.

Czego się pan spodziewa po Piaście i Pogoni?

- Gliwiczanie mnie zaskoczyli w Łęcznej z jednego tylko powodu. Zawsze może się zdarzyć słabszy mecz, zwłaszcza na inaugurację rundy. Coś może nie wypalić, coś nie do końca jest dograne. To nie byłoby problemem. Ale Piast dawał się ogrywać Łęcznej w bardzo prosty sposób. Trzy długie podania wystarczały, żeby Górnik miał dwie sytuacje sam na sam. Zespół, który chce być mistrzem Polski, a liderujący od miesięcy Piast inaczej myśleć nie może, musi być trudniejszy do sforsowania. Gdyby Górnik ich rozklepał tak, że ręce same składałyby się do oklasków, to można byłoby to zrozumieć. Ale Łęczna prostymi podaniami podchodziła z łatwością pod bramkę gliwickiego zespołu. Piast tego nie zabezpieczył, a to dość, przepraszam za określenie, prymitywny sposób rozgrywania akcji.

Druga zaskakująca rzecz to długa nieobecność na boisku Josipa Barisicia. To piłkarz, który trochę Piastowi jesienią dał, jest solidny, potrafi długo utrzymać się na połowie przeciwnika. Zagrał krótko, trochę trener Radoslav Latal przespał ten czas, gdy można było go wpuścić wcześniej.

Piast był też taki powolny, lekko zamulony, zwłaszcza Radosław Murawski. Widać było, że jego mięśnie nie były do końca swobodne.

Czas reakcji całego zespołu też był jakby spowolniony.

- Dokładnie. Dlatego Piast zdobył aż punkt w Łęcznej, a nie tylko, bo Górnik powinien to wygrać.

A jak ocenia pan Pogoń?

- W poniedziałek wyszli z ogromnych tarapatów [wygrali z Koroną Kielce 3:2, choć przegrywali 0:2 - JS], ale z dużą dozą szczęścia. Dwie z trzech bramek padły w dość fartownych okolicznościach, ale w piłce nożnej trzeba mieć tego farta, żeby coś osiągnąć. To na pewno im pomoże w wyjeździe do Gliwic. Mają większą pewność siebie. Ciekawie będzie się oglądać Pogoń wychodzącą z uzależnienia od Łukasza Zwolińskiego, najskuteczniejszego napastnika. W grze z przodu szczecinianie przypominają Piasta, który opiera się na Martinie Neszporze.

Niedzielny mecz Górnika Zabrze z Ruchem Chorzów zapowiada się na pierwsze od dawna derby Śląska, którymi interesuje się cała Polska. Ma być 24 tysiące widzów.

- Zobaczymy jak ta frekwencja przełoży się na grę, jak pomoże to piłkarzom Górnika, przyzwyczajonym do gry przy kilku tysiącach ludzi.

Derby to niezależne wydarzenie od tego, co działo się wcześniej i będzie później. Dla obu drużyn istotne jest tylko tu i teraz. Może dotychczasowe mecze tego nie potwierdzają, ale nawet jeśli Ruch jest wysoko w tabeli, to Górnik może ten mecz gładko wygrać.

W Zabrzu liczą na przełom. Koniec roku był bardzo dobry, ale na początku wiosny trafili na groźną u siebie Cracovię. Derby to teraz najlepszy moment na odgryzienie się.

Ruch ma jednak swoje atuty. To przede wszystkim przygotowanie fizyczne. Waldemar Fornalik zawsze potrafił tak poprowadzić w zimie zespół, że ten jest wybiegany przez cały mecz już od startu rundy. Nie ma problemu z tym, żę jego drużyny są zmęczone.

I w tym meczu ma tę przewagę, że może sobie pozwolić na kontratak. Spodziewa się pan ofensywnego Górnika?

- Na to wygląda. Zabrzanie zagrają pewnie wysoko, agresywnie. Nie da się grać u siebie, przy pełnych trybunach, z kontrataku. Ten entuzjazm trybun udzieli się piłkarzom, będą chcieli zepchnąć Ruch do defensywy.

Dla młodych chłopaków z Chorzowa to będzie poważny test. Myślę tutaj o Patryku Lipskim i Mariuszu Stępińskim. Presja, ciśnienie, agresja w środku pola będzie bardzo duża. Lipski to rozgrywający, uwalnia strefy, potrafi wypuścić zespół w dobry kontratak. Zobaczymy jak sobie poradzi w tych warunkach.

W poniedziałek kolejny ważny mecz w kontekście tabeli. Wisła Kraków gra z Górnikiem Łęczna. Czego możemy się spodziewać?

- Mądrego tutaj nie ma. Parę lat temu zastanawialibyśmy się nie nad faworytem spotkania, a nad dokładnym wynikiem. Ciężko się ogląda teraz Wisłę, klub jest w olbrzymich tarapatach. Teraz gra u siebie, ale pamiętam w poprzedniej rundzie trzy spotkania z rzędu, gdy krakowianie remisowali po 0:0. Te problemy się pogłębiały.

Mimo wszystko stawiam na zwycięstwo Wisły, choć gdybym się zakładał, to ręka by drżała. Nawet po przyjściu Zdenka Ondraszka trudno krakowianom stwarzać sytuacje, bo duże braki są w środku pola. Nie chodzi o tylko o kontuzję Krzysztofa Mączyńskiego, ale o całą kreatywność.

Może powrót Pawła Brożka coś pomoże?

- Tak, Paweł lubi schodzić po piłkę do drugiej linii, ale on sam niewiele pomoże. W meczu we Wrocławiu zauważyłem też, że trener Tadeusz Pawłowski miał problem ze zmianami. Nie wszedł Patryk Małecki, który mimo wszystko może ściągnąć na siebie obrońców, zrobić komuś miejsce. Do tego zszedł Rafał Pietrzak, który choć debiutował w Wiśle na nie swojej pozycji, bo w środku pola, to był jednym z wyróżniających się piłkarzy.

Obserwuj @sportpl

Zobacz wideo

Ricardinho jest NIESAMOWITY! To magik futsalu! [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.