Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin, sprawę stawia jasno - Rafał Murawski to dziś najbardziej wartościowy piłkarz zespołu. Ma w nogach doświadczenie liczone 48 meczami w
kadrze narodowej, występami w
Lidze Mistrzów, medalami mistrzostw Polski. To bogata kariera, choć niedoceniana. 35-latek wciąż częściej kojarzony jest z mało atletyczną sylwetką niż z sukcesami.
A to przecież zawodnik, który jest jednym z symboli mistrzowskiej poznańskiej jedenastki z 2010 roku. To on też przecież wprowadził Lecha do fazy grupowej Pucharu UEFA dwa lata wcześniej, gdy na sam koniec dogrywki zdobył wartą awans bramkę z Austrią Wiedeń.
Szczeciński klej
Teraz jest liderem jednej z rewelacji tego sezonu. Michniewicz żartuje, że w zajmującej czwarte miejsce Pogoni jest, na wzór manchesterowskiego "Fergie time", "Muraś time", czyli moment pod koniec meczu, kiedy to Murawski bierze na siebie jeszcze większą odpowiedzialność. Tak było w poniedziałek, gdy dwie asysty i bramka zawodnika zmieniła losy meczu z Koroną Kielce. Szczecinianie na przerwę schodzili z dwubramkową stratą do gości. Wygrali 3:2.
Murawski jest klejem, na którym trzyma się gra Pogoni, zwłaszcza w ofensywie. Obecność Mateusza Matrasa za jego plecami daje mu sporo swobody, którą pomocnik wykorzystuje na pokazywanie się na całej szerokości boiska. - Wykonuje najbardziej skomplikowane zadania na boisku. Ryzykuje, wchodzi w pojedynki, szuka okazji dla kolegów podaniami. Podejmuje trudne wybory, ale on naturalnie szuka takich rozwiązań - mówi Michniewicz. - Robi tak, bo tak potrafi - podsumowuje.
Przy nim reszta zespołu wie, co ma robić na boisku. Korzysta na tym zwłaszcza Matras, który może ograniczyć się jedynie do defensywy. A atak wie, że ma za sobą piłkarza dobrze rozumiejącego ich zadania.
Paweł Wojtala, ekspert Eurosportu, zwraca uwagę, że 35-letni pomocnik nie byłby w tak dobrej formie, gdyby nie dobrze przepracowana zima. - W tym wieku trzeba być znakomicie przygotowanym, unikać kontuzji i grać co tydzień - mówi były obrońca.
Gliwicka swoboda
Jeśli Rafał Murawski powoli kończy już karierę, tak Radosław właściwie dopiero w zeszłym roku na dobre ją zaczął, jak w prawdziwej sztafecie pokoleń. W końcu przebił się do pierwszego składu Piasta, został kapitanem i znalazł swoje miejsce na boisku. Jego numer - dziewięć - to pozostałość czasów, gdy o wiele bardziej angażował się w atak.
Teraz głównym zadaniem 22-latka są odbiory i przechwyty. Przy nim Kamil Vacek może swobodnie ruszać do przodu, podobnie jak skrzydłowi. O wiele łatwiej mają też środkowi obrońcy. W meczach z
Legią i
Lechem (w sumie czterech) wyłączeni z gry rozgrywający dwóch ostatnich mistrzów Polski - Ondrej Duda i Karol Linetty - nie mogli Piastowi nic zrobić. A trzymana przez Murawskiego gra zespołu sensacyjnie doprowadziła gliwiczan na pierwsze miejsce w
ekstraklasie.
Decydują, ale muszą się dopasować
Tak naprawdę od obydwu Murawskich można wyprowadzić definicję tego, co powinni robić pomocnicy. Upraszczając: sprawiać, by reszta zespołu wyglądała na uporządkowaną. Choć to oni są decydujący i "robią różnicę", to siłą rzeczy muszą się dopasować do innych zawodników. I obaj robią to na różny sposób, tak jak różne są ich zespoły.
W ostatniej kolejce Rafał miał aż dziesięć dryblingów, Radosław ledwie dwa. Piłkarz Pogoni podawał z 88 proc. skutecznością, zawodnik Piasta miał 76 proc. celnych podań. A zajmują przecież to samo miejsce na boisku.
Radosław przede wszystkim pracuje - dużo biega i do tego mądrze. W przygotowanym przez portale Taktycznie i EkstraStats "Przewodniku kibica" czytamy, że kapitan Piasta jest "świetny w pojedynkach i odbiorze i dobrze czyta grę".
Rafał na murawie wygląda zupełnie inaczej, jakby dokładnie na przekór jego stereotypowemu postrzeganiu. - Ta lekkość wynika z dobrego samopoczucia. On wie, że ma umiejętności, a do tego jest teraz zdrowy - tłumaczy Wojtala. - Lubi grać w piłkę. Każda akcja, bramka i asysta sprawiają mu przyjemność - dodaje Michniewicz.
Wpływ obydwu na Piast i Pogoń nie podlega dyskusji. Piątkowy mecz pierwszej z czwartą drużyną ligi zapowiada się tym ciekawiej, że od jednego z ich podstawowych zadań - powstrzymania drugiego z Murawskich - zależeć będzie wynik spotkania.
Piękniejsza strona ekstraklasy. Poznaj narzeczoną Emilijusa Zubasa [ZDJĘCIA]