Ekstraklasa w Sport.pl. Podwójna frustracja Lecha Poznań

Do pierwszego meczu Lecha Poznań w rundzie wiosennej pozostało 12 dni, a potencjalnie groźnego, bo trudnego do zapobieżenia, urazu nabawił się nowy napastnik mistrzów Polski Nicki Bille.

- Zamykamy kadrę. Zrobiliśmy to, co chcieliśmy - powiedział w niedzielę na antenie Lech TV wiceprezes klubu Piotr Rutkowski po tym, jak podpisał kontrakt z drugim dużym transferem mistrza Polski - Vladimirem Volkovem.

Pierwszym i najważniejszym był Nicki Bille, 28-letni duński napastnik. Najważniejszym, bo na jego pozycji poznaniacy mieli tylko Dawida Kownackiego. Żadna z alternatyw (Szymon Pawłowski, Dariusz Formella czy Piotr Kurbiel) w sparingach trenera Jana Urbana nie zadowalała. Do tego szkoleniowiec otwarcie domagał się napastnika. Transfer Billego miał więc oddalić od Lecha widmo gry z nieprzekonującym napastnikiem.

Ta groźba powróciła jednak we wtorek, gdy klub poinformował o kontuzji zawodnika. Potencjalnie dość poważnej. Dzień wcześniej Duńczyk zszedł z boiska jeszcze w trakcie pierwszej połowy sparingu ze Slavią Praga. Trzymał się za pachwinę. Nazajutrz okazało się, że Bille ma kontuzję mięśnia przywodziciela. - Będziemy obserwować jak poważna jest ta kontuzja. Jeśli dolegliwości nie miną, to po powrocie do Poznania zrobimy dodatkowe badania. Pewnie do końca obozu nie będzie już trenował - mówi lekarz Lecha dr Paweł Cybulski.

Problem z urazem Billego nie polega jednak tylko na przymusowym odpoczynku zawodnika. Od dziesięcioleci lekarze próbują bowiem złamać łamigłówkę kontuzji w okolicach pachwiny. W 1980 roku napisali, że te urazy są coraz częstsze i sprawiają duże problemy, bo są trudne do zdiagnozowania, a symptomy bywają różne i często niecharakterystyczne (P. Renström, L. Peterson). Przez następne 30 lat medycyna nie poszła jednak znacząco do przodu: "Nie ma zgody co do kryteriów diagnostycznych, co powoduje, że trudno porównać różne badania" (J. Werner, M. Hägglund, M. Waldén i J. Ekstrand, 2009).

Badacze są jednak zgodni, że taka kontuzja jak Billego, wynika najpewniej z przeciążenia. W 73 proc. z 241 zbadanych przypadków w sezonie 2006/07 (Werner, Hägglund, Waldén i Ekstrand) urazy pachwiny były wynikiem zbyt dużych obciążeń. A im wyższa intensywność w treningu i meczu, tym ryzyko kontuzji jest większe (Petersen & Holmich, 2005).

To może być kamyczek do ogródka sztabu szkoleniowego, który wdrożył Billego w ciężką pracę zaraz po jego przyjeździe na obóz przygotowawczy w Hiszpanii. Codziennie dwa treningi, do tego dwa mecze sparingowe - to mogło odbić się na mięśniu Duńczyka, lecz badania trenerów Lecha bronią. Żadne nie wymieniają jednej, jedynej przyczyny kontuzji przywodziciela.

Co więcej, Urban i jego współpracownicy w Poznaniu w rundzie jesiennej rotowali składem właśnie po to, by obciążenia treningowe i meczowe zachować w rozsądnych proporcjach i uniknąć kontuzji mięśniowych. O zapobieganiu urazów wiedzą więc zapewne sporo. A problemy mogą też wynikać z przebytych już kontuzji, budowy ciała, a nawet diety.

Urazy pachwiny najczęściej oznaczają co najmniej tydzień przerwy, a średnio piłkarze z gry wypadają na dwa tygodnie (Werner, Hägglund, Waldén i Ekstrand). Do pierwszego meczu Lecha w lidze zostało 12 dni. Maksymalna zanotowana przez UEFA w europejskich rozgrywkach w poprzednim sezonie nieobecność piłkarza spowodowana urazem mięśnia przywodziciela wynosiła jednak aż 39 dni.

Dlatego kontuzja Billego jest dla Lecha podwójnie frustrująca. Po pierwsze, Duńczyk dopiero co przyszedł, a już musi leczyć uraz. A po drugie, Bille wpisuje się w fatum ciążące nad napastnikami Lecha w tym sezonie. Przez źle postawioną diagnozę dopiero w marcu do gry wróci Marcin Robak, a Dawid Kownacki też jest podatny na kontuzje.

Zamknięta już kadra pierwszego zespołu oznacza, że to właśnie nastolatek będzie najpewniej podstawowym napastnikiem Lecha na starcie rundy.

Zobacz wideo

Kim był chłopak Radwańskiej? Czy Vonn i Woods wciąż są razem? Słynne sportowe pary[QUIZ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.