Kuświk przyszedł do Gdańska dopiero w połowie lipca, choć jego kontrakt z Ruchem Chorzów skończył się w czerwcu. Piłkarz czekał bowiem na rozwój wypadków po zakończeniu poprzedniego sezonu wiedząc, że ma za sobą dwa udane lata - w 69 meczach zdobył 26 bramek. Mówiło się, że napastnikiem zainteresowany jest mistrz Polski Lech Poznań, że Kuświk nawet już podpisał kontrakt, ale ostatecznie drogi klubu i zawodnika się nie zeszły.
Im dłużej Kuświk pozostawał bez klubu, tym gorsza była jego pozycja na rynku, bo trwały letnie przygotowania, a napastnik nie trenował. Ostatecznie trafił do Lechii i w rundzie jesiennej zdobył ledwie 4 bramki w 17 meczach. - Spodziewałem się po nim zdecydowanie więcej. Rozmawialiśmy z nim i wierzę, że się obudzi. Jeśli się nie obudzi, to będzie musiał poszukać sobie klubu na wypożyczenie. Gramy w otwarte karty i szukamy środkowego napastnika - mówił w grudniu dyrektor sportowy klubu Marek Jóźwiak.
Jednocześnie gdańszczanie ściągnęli w tym okienku już jednego nowego napastnika: Marco Paixao i wciąż szukają kolejnej okazji. To osłabia, i tak już nienajlepszą, pozycję napastnika w zespole. Od razu powrócił temat Lecha, napastnikiem zainteresowana były też Cracovia i Wisła Kraków (na wypadek gdyby nie udało jej się ściągnąć Zdenka Ondraszka). Żadnej konkretnej oferty jednak nie było. Dla większości zespołów Kuświk jest jedynie jedną z opcji, ale nie priorytetową.
Dlatego Kuświk rozpoczął zimowe przygotowania z Lechią i rozmawiał już z nowym trenerem zespołu Piotrem Nowakiem - szkoleniowiec chce, żeby napastnik przepracował okres przygotowawczy i walczył o miejsce w składzie. Kuświkowi też niespieszno do odejścia - w Gdańsku ma dobry, trzyletni kontrakt.
Ewentualne wypożyczenie 29-letniego napastnika na razie się więc oddaliło. Temat może powrócić, jeśli Nowak uzna, że mimo pracy podczas przygotowań Kuświk do gry w Lechii się nie nadaje. Wtedy jednak chętnego na ściągnięcie zawodnika może już nie być.