Ekstraklasa. Polskie Southampton, czyli Jagiellonia ma pomysł

Jeden czy drugi sezon można przegrać. Ale jeśli wiadomo, po co się istnieje i dokąd zmierza, wtedy łatwiej przejść przez gorszy okres. A Jagiellonia chyba już wie, czego chce, i dziś, gdy dopadł ją kryzys, łatwiej jej oddychać - pisze na blogu "Pierwsze skurcze" Przemysław Zych, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i Sport.pl.

Nie martwi mnie, że białostocki klub leży dziś na 11. miejscu w tabeli ekstraklasy. I że może zdawać się kolejnym klubem, który wystrzelił wysoko w górę, po czym szybko opadł. Bo coraz więcej wskazuje na to, że w Białymstoku nareszcie znaleźli na siebie pomysł.

Wiele jest w Polsce klubów, w których nie wiedzą, jaki mają cel. Odbijają się od ściany do ściany, od koncepcji do koncepcji. A Jagiellonia coraz częściej wygląda mi na klub, który pojął swoje miejsce w piłkarskiej hierarchii. Ostatnio na przykład usłyszałem, że właściciele Jagiellonii pojadą do Anglii podpatrywać akademie piłkarskie kilku tamtejszych klubów. Wcześniej wizytowali szkółkę Sportingu Lizbona.

To nie przypadek, bo na etapie uzyskiwania pozwoleń jest tworzenie ośrodka treningowego w Krywlanach, na południu Białymstoku. Ma się tam znaleźć pięć pełnowymiarowych boisk i jedno wielkości orlika. Michał Probierz powiedział mi: "Mam nadzieję, że w przyszłym roku ruszą prace, a za dwa lata będziemy mogli tam trenować". I chociaż Cezary Kulesza, jeden z właścicieli, z którym rozmawiałem w tym tygodniu, mówi: "Jeszcze nie zebraliśmy na ten cel wszystkich środków", to wiemy, że w Białymstoku doszli do wniosków, których od lat oczekiwaliśmy od klubów pokroju Jagiellonii.

Tak, od lat. Jagiellonia może stać się klubem, których chcieliśmy w tej lidze. Klubem z pomysłem, który promuje młodzież i rozsądnie sprzedaje.

Boiska to jedno, w Białymstoku zaczęli kombinować jak wskrzesić szkolenie. Zaczęli próbować wkładać je w pewne ramy. Np. w Centralnej Lidze Juniorów - w tym sezonie rozgrywkach dla chłopców urodzonych w 1997 i 1998 r. - gra w większości rocznik 1998. Z zawodnikami urodzonymi w 1999 rywalizuje z kolei rocznik 2000. 14-latkowie rywalizują z 16-latkami, bo w ten sposób mogą się więcej nauczyć. Mam wrażenie, że ktoś tam w końcu zaczął się zastanawiać, czym jest szkolenie, chociaż nie mam złudzeń, że są wiele lat za Lechem czy nawet Legią.

Dodam, że coraz częściej do Białegostoku sprowadza młodziutkich piłkarzy z całej Polski, w czym dotąd dominowała Legia i Lech. Niedawno jeden z pracowników poznańskiego klubu powiedział mi, że Jagiellonia wygrała z Lechem walkę o zdolnego 16-letniego reprezentanta Polski, oferując mu aż 2,5 tysiąca złotych miesięcznej pensji. Wiem jedno - Jagiellonia weszła do gry.

Taka polityka już przynosi efekty, weźmy reprezentanta Polski Karola Świderskiego, który do Białegostoku trafił zeszłego lata z SMS Łódź. Szybko zadebiutował w lidze i chociaż zdarzają mu się lepsze i gorsze mecze, to jest zawodnikiem z dużym potencjałem.

Po ostatnim sezonie, w którym zespół Probierza do końca walczył o mistrzostwo, obawiałem się, że w Jagiellonii zwariują. I przed kolejnymi rozgrywkami będą oczekiwać powtórzenia tak dobrego sezonu. Pomimo odejścia pięciu podstawowych piłkarzy i zmian w trakcie sezonu. Bałem się, że zabraknie im rozsądku. Ale wspomniany Kulesza powiedział mi teraz: "Cel na ten sezon to miejsce w pierwszej ósemce. Coś więcej? Nie jest powiedziane, że z piłkarzami, których mieliśmy w poprzednim sezonie, i w tym roku weszlibyśmy do ósemki".

Cel to pierwsza ósemka, szkolenie młodzieży, promocja zawodników, jak w angielskim Southampton. Oby to wszystko się powiodło, bo polskiej piłce potrzeba wielu Jagiellonii. Na razie białostoczanie mają szansę stać się pierwszym tak funkcjonującym klubem w ekstraklasie.

Więcej przeczytasz na blogu "Pierwsze skurcze"

Świetlne show podczas karnych? Poznaj dziwne piłkarskie nowinki [ZOBACZ]

Więcej o:
Copyright © Agora SA