Koniec rotacji? Zapowiedź 22. kolejki ekstraklasy

Legia odpadła z Ligi Europy, a w pierwszych dwóch kolejkach odpadło jej też 5 punktów. Tyle samo zdążył stracić już Śląsk, co ułatwiło sprawę Lechowi i Jagiellonii. Wydaje się, że w ekstraklasie właśnie kończy się okres rotacji: tak w drużynie Henninga Berga, jak i w czołówce tabeli, która wygląda na zwartą i gotową do walki o jak najlepszą pozycję przed podziałem punktu. Zanim ten nastąpi, obejrzymy jeszcze dziewięć kolejek - o tym, co warto wiedzieć przed najbliższą z nich, dowiecie się z naszego podsumowania.

Ruch - Lechia: gdzie ci napastnicy ?

Kibice obu drużyn mają prawo zastanawiać się, kto w tym meczu będzie strzelał bramki. W pierwszych dwóch wiosennych kolejkach gdańszczanie wystawiali różnych napastników, ale ani Colak, ani Friesenbichler gola nie zdobyli - najpierw wyręczył ich Grzelczak, tydzień temu chętnego do finalizowania akcji już zabrakło. Z kolei w zespole "Niebieskich" za kartki będzie pauzował Grzegorz Kuświk. Najlepszy w tym sezonie snajper Ruchu nie przetestuje więc defensywy lechistów, która po przerwie zimowej spisuje się zdecydowanie lepiej. Czeka nas więc nudne 0-0? Raczej nie, bo obie drużyny muszą punktować i odrabiać straty: gospodarze do miejsca gwarantującego utrzymanie, goście do pierwszej ósemki. I tym razem ci ostatni nie wytłumaczą się już tragiczną murawą.

Cracovia - Lech: wysoka temperatura gwarantowana

- Co wiemy o Cracovii po dwóch remisach?

- Rozgrywa swoje mecze przy Kałuży.

Starcie trzeciego z trzynastym zespołem ekstraklasy w teorii ma jednego faworyta. Ale tylko w teorii, bo poznaniacy już wielokrotnie w tym sezonie udowodnili, że kiepsko się pakują i na wyjazdy nie zabierają najlepszej formy (tylko 2 zwycięstwa w 10 próbach). Już w pierwszym meczu wiosny to potwierdzili, wyszarpując remis w doliczonym czasie gry z Pogonią. Cracovia też pewnie chciałaby coś doliczyć, najlepiej do pierwszych trzydziestu kolejek sezonu, bo po dwóch tegorocznych spotkaniach powiększyła dorobek o zaledwie dwa punkty i na odrobienie strat do pierwszej ósemki może już nie starczyć czasu. Tym bardziej że po obiecującej drugiej połowie przeciwko Śląskowi ludzie trenera Podolińskiego nie potrafili podtrzymać dobrej gry przeciwko Podbeskidziu i trudno stwierdzić, w jakiej są faktycznie formie. Tym razem dostają rywala znacznie mocniejszego: Maciej Skorża z każdym dniem dysponuje coraz szerszym, bo coraz zdrowszym składem. Czy komfort wyboru przeważy nad dyskomfortem wyjazdu, przekonamy się już dziś wieczorem. A gościom należy doradzić, by tym razem starali się unikać bliskiego kontaktu z rywalem - jego szeregi przetrzebił ostatnio wirus grypy i zamiast z trzema punktami Kraków można opuścić z gorączką.

Zawisza - Piast: rycerze remisów

W 2015 Zawisza bramek nie traci i jego dorobek punktowy jest już dwucyfrowy. Pogłoski o solidnej obronie mogą być jednak przesadzone, bo na razie zespół Mariusza Rumaka mierzył się z Łęczną i Lechią, które nie wykazywały przesadnej determinacji w dążeniu do zdobycia gola, a ta ostatnia bardziej niż z przeciwnikiem walczyła tydzień temu ze stanem własnego boiska. Bydgoszczanie zapewniają, że czas remisów się skończył - oby tylko nie była to zapowiedź porażki, bo o ile defensywa wyglądała ostatnio nieźle, o tyle po sprzedaży Masłowskiego Zawisza jest w ataku kreatywny jak hałda piachu. Świerczok, Alvarinho czy Barisić nie dają drużynie nawet ułamka tego, co dawał dzisiejszy pomocnik Legii. Szansy upatrywać można za to w obozie gliwiczan - za kartki pauzuje Kornel Osyra, do tej pory podstawowy stoper Piasta. A trener Garcia musi znaleźć sposób, by jego podopieczni odpalali od razu, bo w poprzednich dwóch kolejkach najpierw zaliczyli wpadkę z Ruchem, pierwsi stracili też gola z Bełchatowem i kto wie, czy odrobiliby straty, gdyby nie szybka czerwona kartka Telichowskiego.

GKS Bełchatów - Wisła: mecz rozczarowanych

Oba zespoły nie wystartowały dobrze w nowym roku, łącznie zdobyły zaledwie punkt na dwanaście możliwych. Efekt? Wisła wypadła ze ścisłej czołówki i powoli osuwa się w rejony zażartej walki o górną połówkę tabeli, GKS z tej połówki wypadł i kolejne straty mogą mu już skutecznie zablokować drogę powrotną. Gospodarze w ogóle mają fatalną serię rozpoczętą jeszcze na jesieni - w ostatnich siedmiu kolejkach wywalczyli tylko dwa punkty. U wiślaków też póki co lepiej dzieje się poza boiskiem niż na nim, klub rozmawia z kolejnymi piłkarzami mogącymi wzmocnić skład, a do Bełchatowa mają szansę pojechać zarówno Jean Barrientos, jak i nabytek najnowszy Boban Jović ściągnięty z Olimpiji Lublana. I kto wie, czy któryś z nich nie dostanie szansy od pierwszych minut, bo kilku piłkarzy podstawowej jedenastki wyraźnie zawiodło w dwóch poprzednich kolejkach.

Górnik Zabrze - Śląsk: bracia zgodni w braku formy

Gdyby Śląsk zaczął wiosnę od dwóch zwycięstw, dziś byłby liderem. Gdyby. wrocławianie najpierw w dość szczęśliwych okolicznościach zremisowali na wyjeździe z Cracovią, ostatnio zaś musieli na własnym obiekcie uznać wyższość Jagiellonii. W czołówce dzięki temu zrobiło się ciekawiej, na pewno jednak tego samego nie można powiedzieć o panujących w zespole nastrojach. Odwrotnie w Zabrzu - 4 wywalczone w tym roku punkty to miła odmiana po tym, jak poprzedni Górnik zamknął trzema kolejnymi porażkami "do zera". Mimo braku najskuteczniejszego do tej pory Mateusza Zachary zespół Roberta Warzychy potrafi punktować, choć trzeba też powiedzieć, że w obu spotkaniach zdobył raptem po jednej bramce, z czego jedną autorstwa Rafała Kosznika, teoretycznie obrońcy. Najlepszy strzelec nie ubył za to Tadeuszowi Pawłowskiemu, ale Flavio Paixao na razie nie pokazuje nic z jesiennej formy. Zapodział gdzieś błysk, marnuje nawet "setki" i wygląda na to, że lepiej spisuje się wówczas, gdy nie gra jego brat. Portugalczycy może i dobrze się rozumieją, ale póki co nie ma to przełożenia na grę. I to problem, nad którym w Śląsku muszą pracować najbardziej - po transferze Mili to właśnie w obu panach trzeba upatrywać największej piłkarskiej jakości.

Jagiellonia - Korona: wystarczy sił?

Dwa wyjazdy do lidera i wicelidera - jeśli ktoś miał na początku tego roku niekorzystny terminarz, z całą pewnością była to Jagiellonia. A jednak zespół Michała Probierza jako jedyny ma po dwóch kolejkach komplet punktów i już tylko oczko straty do Legii, która najprawdopodobniej znów wystawi przynajmniej kilku piłkarzy spoza podstawowej jedenastki. Do białostoczan przyjeżdża trzeci zespół od końca, teoretycznie sytuacja wydaje się więc komfortowa. Kto jednak widział Jagę we Wrocławiu, ten wie, ile jej zawodnicy musieli się przeciwko Śląskowi nabiegać i jak kosztowne fizycznie było tamto zwycięstwo. Co ciekawe nie przeszkodziło to opiekunowi Jagiellonii w zorganizowaniu (przegranego) sparingu ze Zniczem, który odbył się w środku tygodnia. To może być jakaś nadzieja dla Korony, ale nie ma co ukrywać, że wynik niedzielnego starcia będzie zależał przede wszystkim od dyspozycji gospodarzy. Goście na razie zaliczyli remisy z Górnikiem Zabrze i rezerwami mistrza Polski, w tabeli wystają ponad strefę spadkową o trzy punkty.

Legia - Podbeskidzie: Góralom trochę żal

Można mieć pecha, można mieć potwornego pecha, ale można też grać z Legią tuż po tym, jak ta dostała wciry od Ajaksu, do tego w lidze w ostatnich trzech kolejkach zdobyła cały jeden punkt. Na mecz Ligi Europy kibice nie weszli, na spotkaniu z bielszczanami już się pojawią i chyba nikt nie ma wątpliwości, jak zmotywowani będą piłkarze mistrza Polski do tego, by przed własną publicznością zmazać choć część plamy, jaką regularnie dają od kilku już spotkań. Legia wciąż czeka na pierwszą w tym roku wygraną i wiele wskazuje na to, że może wreszcie się doczekać: z drużyny zeszło ciśnienie związane z przygotowywaniem się do europejskich pucharów, a trener Berg nie musi już nikogo oszczędzać. Niewykluczone, że przeciwko Podbeskidziu wystąpi pierwszy garnitur legionistów (których wreszcie warto zacząć kupować w Wygraj Ligę) . Mniej nieprzewidywalna jest pierwsza jedenastka Leszka Ojrzyńskiego - w drużynie gości więcej się ostatnio działo w sprawach niekoniecznie czysto piłkarskich. Głośno było o cofnięciu akredytacji jednemu z lokalnych portali, a także o zainteresowaniu sprowadzeniem... Milana Barosa. Sprawa pewnie pożyłaby w mediach jeszcze kilka dni, ale o całym zamieszaniu dowiedział się czeski napastnik i prędko temat uciął. "Góralom" pewnie trochę żal, Barosowi pewnie mniej, a kto pożałuje 90 minut przy Łazienkowskiej, dowiemy się w niedzielę.

Pogoń - Górnik Łęczna: nie lubią poniedziałków

Nieważne, jak bardzo środowisko piłkarskie potrafi być w poszczególnych sprawach podzielone, opinia o poniedziałkowych meczach jest jedna: Ekstraklasa serwuje tego dnia mecze-odrzuty, w których trudno o emocje czy składne akcje. Tydzień temu piłkarze Piasta i GKS-u zaskoczyli jednak wszystkich, tworząc, kto wie czy nie najlepsze poniedziałkowe widowisko sezonu. Pogoni i Łęcznej może być trudno choćby zbliżyć się do tego poziomu, jedni i drudzy mają ostatnio swoje problemy. Szczecinianie wypadli poza pierwszą ósemkę po dwóch remisach, borykają się z kontuzjami, a transfery do klubu jakoś na razie nie zagrały i znowu wszystko opiera się na Marcinie Robaku. W Górniku nie za bardzo ma się na kim opierać, bo kontuzjowany jest Cernych, a bez swojego najlepszego strzelca piłkarze Jurija Szatałowa jeszcze w tym roku łaciatej do bramki rywala nie posłali. Posłać, ale na boisko, będzie mógł za to Jan Kocian nowego starego portowca - po pół roku (i trzech meczach w rosyjskiej ekstraklasie) do klubu wrócił Takafumi Akahoshi.

Internauci wyśmiewają Legię po porażce z Ajaksem

źródło: Okazje.info

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.