Ekstraklasy list do Mikołaja

To, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, jest takim samym pewnikiem, jak fakt składania życzeń w Wigilię. Jeśli wśród swoich znajomych lub rodziny macie piłkarzy (lub innych pracowników) klubów Ekstraklasy, podpowiadamy, czego można im życzyć i co ewentualnie sprezentować (spokojnie, niektóre z zakupów i tak będziecie mogli zrobić dopiero w styczniu).

Legii należy życzyć mocnego rywala, a najlepiej kilku. Jeśli poziom naszego najmocniejszego przedstawiciela w europejskich pucharach ma się podnosić (a o awansie polskiego klubu do Ligi Mistrzów myślą chyba wszyscy kibice w Polsce), musi on mieć więcej szans do rywalizacji z dobrymi przeciwnikami niźli tylko zagraniczne wojaże do Trabzonsporów czy Ajaksów. Poziom ligi nakręca rywalizacja - na tym, by była jak najbardziej zacięta bez dzielenia punktów na dwoje, powinno zależeć wszystkim.

W Śląsku nie pogardzą dobrym zdrowiem - na wielkie zakupy klubu nie stać, o czym świadczą wzmocnienia najnowsze (młodszy brat Mateusza Machaja i Słowak Grajciar, obaj z zaplecza lig odpowiednio polskiej i czeskiej), ale jeśli pierwszą jedenastkę ominą poważniejsze kontuzje, wrocławianie będą mocnym kandydatem do podium. Póki co wiceliderują, jednak plany skończenia sezonu w pierwszej trójce mają jeszcze przynajmniej Lech i Wisła - pierwsi na transfery nowego trenera czekają, drudzy dramatycznie wąską kadrę z początku sezonu nieco już uzupełnili i zespołowi Tadeusza Pawłowskiego nie odpuszczą.

Lechowi przydadzą się udane wyjazdy, bo z zespołów pierwszej ósemki jeszcze tylko Pogoń zanotowała równie mało wygranych na obcych stadionach. Szczególnie dobrego występu w gościach wypada poznaniakom życzyć zwłaszcza w eliminacjach europejskich pucharów - trzy kolejne nieudane podejścia do fazy grupowej LE mocno odbiły się na budżecie, pozycji trenera (którego już w klubie nie ma), zachwiały również "Kolejorzem" w lidze. Długi sezon pojedyncze błędy wybacza, reforma Ekstraklasy wybacza również błędy podwójne, jednak Liga Europy punktów już nie podzieli i porażek w półporażki nie zamieni.

W Wiśle najbardziej ucieszyliby się pewnie z awarii systemów bankowych, które pozwoliłyby zapomnieć o klubowych długach. Na to jednak liczyć raczej trudno, dlatego krakowski Mikołaj powinien uważnie przysłuchać się prośbom trenera Smudy, który nieustannie narzeka na lichość ławki rezerwowych. Choć z tymi fotelami dla piłkarzy nie jest chyba tak najgorzej - muszą być wygodne, bo wielu zawodników, szczególnie tych młodszych, praktycznie z nich nie wstaje.

Jagiellonia najbardziej skorzystałaby na szerokim pakiecie usług medycznych dla Michała Pazdana - póki lidera białostockiej defensywy udaje się trzymać w dobrym zdrowiu, o trzymanie formy piłkarz troszczy się sam. Ta troska przekłada się na wyniki: z przemianowanym na środkowego obrońcę Pazdanem Jaga zanotowała serię siedmiu meczów bez porażki (w tym tylko jeden remis!), bez niego nie zdołała wygrać w pięciu kolejnych.

Górnikowi Zabrze można życzyć ciszy i spokoju, dlatego pod choinką powinny znaleźć się solidne, wyciszone drzwi (nikt nie mówił, że będzie to mała choinka). Dzięki takiemu rozwiązaniu świątecznego klimatu nie zburzy pukający do klubu komornik, bezpieczniejsze będą też klubowe puchary.

W Szczecinie Mikołaj powinien zostawić konsolę do gier. Tak dla rozluźnienia. Pogoń coraz bardziej opiera się na młodych zawodnikach, a tym stres związany z wchodzeniem w dorosły futbol może nie posłużyć. Zwolińskiego, Matynię czy Walskiego warto jednak trzymać z daleka od gier piłkarskich. Przeskok z nich do poziomu Ekstraklasy może być nawet boleśniejszy niż przejście do Ekstraklasy z drugiej ligi.

Podbeskidzie to drugi po Zawiszy zespół z najgorszym wynikiem straconych bramek - życzenia spokoju w tyłach będą nie od rzeczy. Zwłaszcza że Davida de Gei nikt raczej "Góralom" nie sprezentuje. A ten sezon pokazuje, że z prezentami różnie w Bielsku bywa - ciężar kontraktu Macieja Korzyma wziął na siebie sponsor zespołu, nowy nabytek okazał się jednak, przynajmniej na razie, niewypałem. Może lepiej będzie już w nowym roku - trzeba mieć naprawdę dużego pecha, żeby w sylwestra nie odpalić.

Wymarzonym prezentem dla GKS-u Bełchatów będzie z kolei... embargo transferowe. Przez ostatnie dwa lata trener Kiereś zbudował zespół na miarę klubowych możliwości: bez głośnych nazwisk, czasem wręcz z takimi spisanymi już na straty (jak najlepszy strzelec - Ślusarski), za to z zaskakująco solidną defensywą i ofensywą może grającą w sposób dość minimalistyczny, ale dzięki solidnym zasiekom pozwalającą na zdobywanie punktów. Im bliżej zimy, tym głośniej było o potencjalnych wyjazdach liderów, tymczasem Bełchatów znajduje się na granicy grupy mistrzowskiej i spadkowej, a tylko utrzymanie obecnej siły kadry gwarantuje mu szansę na uniknięcie kolejnej batalii o utrzymanie. O tym, jak skończyła się poprzednia, wszyscy w drużynie beniaminka doskonale pamiętają.

Drużynie Piasta można życzyć awarii internetu - jeśli już teraz gliwiczanie tracą ledwie punkt do pierwszej ósemki, strach pomyśleć, co będzie, gdy trener Garcia straci możliwość używania mediów społecznościowych i skoncentruje na przygotowaniach zespołu całą możliwą uwagę.

Górnikowi Łęczna daleko do pozycji wicelidera, ale to właśnie beniaminek jest drugim obok Śląska zespołem, który jeszcze u siebie nie przegrał. Szczęścia rodzinnego więc piłkarze raczej nie potrzebują, bo gdy na trybunach jest rodzina, zawsze zdobywają jakieś punkty. Graczom Jurija Szatałowa warto za to sprezentować dokładną mapę pozostałych miast klubów Ekstraklasy, bo na wyjeździe Górnik punktuje lepiej tylko od Zawiszy - może łęcznianie po prostu gubią się na obcym terenie, wpadają na stadion spóźnieni i zestresowani przegrywają?

Cracovii najbardziej przydałaby się technologia umożliwiająca klonowanie ludzi. Jedenastka złożona z bramkarza i dziesięciu Miroslavów Covilo powinna znakomicie dać sobie radę z utrzymaniem. Jeśli jednak plan A nie wypali i pożądanej techniki nie uda się rozwinąć, najrozsądniej życzyć po prostu równie trafionych transferów. Covilo od kilku miesięcy wszyscy przyglądają się z myślą o tym, że tak dobry piłkarz musi mieć jakiś defekt, że trafił do Ekstraklasy i to do niespecjalnie silnego klubu. Na razie zamiast defektu mamy efekt - najsolidniej prezentującego się zawodnika "Pasów".

Lechii Gdańsk trzeba życzyć rozbudowy szatni - być może słabsza forma zespołu wynika właśnie ze ścisku, jaki w niej panuje i związanego z tym szoku, gdy z niewielkiego, zatłoczonego pomieszczenia piłkarze wybiegają na boisko. W przypadku, gdyby budynku nie udało się powiększyć, można ewentualnie spróbować przewietrzyć. Najlepiej kadrę.

W Kielcach pewnie w ciemno wzięliby utrzymanie, na miejscu będą więc życzenia stabilności. Przyda się wiadro kleju lub wręcz spawarka, bo aktualnie Korona zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w lidze. Klej może być też potrzebny przy wkomponowywaniu w zespół nowych graczy, żeby jednak tych było za co sprowadzić, o dofinansowaniu klubu muszą najpierw zadecydować miejscowi radni. Tych można przykleić do urzędowych krzeseł, dopóki nie podniosą rąk za dofinansowaniem. A że głosowanie jeszcze przed sylwestrem, niektórzy mogą być wyjątkowo podatni na sugestie.

W Ruchu ucieszyliby się z pewnością z pigułek odmładzających. Ponieważ takich pigułek póki co medycyna nie zna, wyjściem może być karnet do spa, a w wariancie oszczędnościowym (bo który zespół w tej lidze nie musi oszczędzać?) błotne maseczki na twarz. Problem może być tylko w tym, że o ile na "odmłodzoną" buzię może uda się nabrać paru mniej zorientowanych kibiców, o tyle problem starzejącej się kadry na boisku wyjść może szybciej niż wszyscy myślą.

Zawiszy wypada życzyć dobrej pamięci, bo póki co wszystko wskazuje na to, że występy w Ekstraklasie będą dla bydgoszczan jedynie wspomnieniem. Pod choinką można więc położyć album na zdjęcia, by zachować przeżyte w najwyższej klasie rozgrywkowej momenty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.