Wprowadzona w życie w 2010 r. ustawa o grach hazardowych, która została uchwalona pod społeczną i polityczną presją, ma wady, których skutki odczuwają przede wszystkim polskie kluby sportowe. W wyniku obowiązywania niedoskonałego prawa tracą one rocznie dziesiątki milionów złotych, które mogłyby pozyskać w ramach umów sponsoringowych.
Wysokie stawki podatkowe oraz zakaz prowadzenia działań reklamowych, które ustawa narzuciła operatorom zakładów wzajemnych działającym na terenie Polski, sprawiły, że większość z nich porzuciła sponsoring, ale nie zaprzestała działań promocyjnych; przeszła tylko do rynkowej szarej strefy (offshore) w internecie. I są bezkarni, bowiem prawo jest w ich kwestii "martwe", a rząd nie próbuje go egzekwować...
Nieliczne firmy, które pozostały w Polsce i postanowiły prowadzić legalną działalność w internecie (onshore), na podstawie zezwolenia Ministerstwa Finansów, można policzyć na palcach jednej ręki, są bowiem zaledwie cztery - Fortuna, STS, Milenium oraz Totolotek.
Przedstawiciel Fortuny Leszek Haba w rozmowie ze Sport.pl porównuje tę sytuację do takiej, w której 90 procent kierowców nie respektuje ograniczenia prędkości, dlatego że nikt nie jest w stanie ukarać ich za łamanie przepisów:
Leszek Haba: Wg ustawy dozwolone jest sponsorowanie i informowanie o sponsorowaniu, w związku ze sponsorowaniem. Informować o sponsorowaniu możemy jedynie poprzez prezentację logo lub innego oznaczenia indywidualizującego sponsora. Jednocześnie nie wolno nam informować o naszych produktach ani zachęcać do gry - zabroniona jest bowiem reklama i promocja. Restrykcje są dość mocne, trzeba mieć się na baczności, aby przypadkiem nie złamać prawa.
Wielką wagę należy też przyłożyć do umieszczenia słowa sponsor przy każdym logo umieszczonym w związku z umową, inaczej interpretacja urzędów celnych może potraktować taką ekspozycję jako reklamę - a reklama nie jest dozwolona.
- Co do zasady polskie prawo nie daje takim firmom żadnej przewagi, działają one poza polskim prawem. W praktyce polskie prawo jest nieegzekwowane przeciwko operatorom działającym bez zezwolenia Ministerstwa Finansów, w związku z czym każda okazja zaistnienia w polskiej TV za pomocą transmisji sportowych rozgrywanych w ościennych krajach jest skrupulatnie wykorzystywana do prezentacji logo lub oferty operatora offshore. Najlepszy przykład: mecz towarzyski Polska - Białoruś został rozegrany w Niemczech, aby można było zaprezentować logo bet-at-home. Zresztą nie tak dawno pojawił się pomysł rozegrania Superpucharu Polski na Wyspach Brytyjskich z tych samych powodów.
- Dla klubu na pewno tak. Co do profitów firmy Fortuna, na decyzję o sponsorowaniu Legii złożyło się kilka powodów, do najważniejszych z nich należy przyjęta przez Spółkę strategia przeznaczania części przychodów na sponsorowanie sportu oraz budowanie wizerunku naszej marki jako lidera rynku współpracującego z aktualnym mistrzem Polski i liderem ekstraklasy.
- Trudno powiedzieć, zależy, co i jak miałoby się zmienić. Możemy rozważać, o ile zyskałaby polska piłka klubowa, gdyby obecne prawo było egzekwowane. Przed wprowadzeniem regulacji same kontrakty sponsorskie z bukmacherami opiewały na sumę ok. 40 mln zł, do tego należy jeszcze dodać zwykłe umowy reklamowe na kolejne kilka milionów. Teraz z tytułu sponsoringu przez dwie firmy bukmacherskie do polskich klubów trafia mniej niż 10 mln zł.
- Zgłoszone są dwie nowelizacje: jedna pochodząca z Komisji Sportu - dotyczy głównie zapisów pozwalających na oferowanie produktów Totalizatora Sportowego przez internet oraz regulacji dotyczących odpowiedzialnej gry. Druga natomiast pochodzi z Twojego Ruchu - jest to inicjatywa w obronie Pokera. Zmiany te nie dotyczą sytuacji na rynku zakładów bukmacherskich
- Oczywiście, wystarczy prześledzić, którzy z tych operatorów ubiegali się o licencje w takich krajach, jak: Włochy, Hiszpania, Francja, Dania itd. Polska z mądrym prawem nie byłaby tutaj wyjątkiem.
- Te firmy cały czas są na polskim rynku, od wielu lat! Niestety, w tej chwili konkurujemy z nimi na nierównych zasadach. Nam zależy na normalności. Skoro prawo zostało uchwalone, to je egzekwujmy i zapewnijmy równe zasady dla wszystkich graczy na rynku.
Proszę sobie wyobrazić sytuację, że 90% kierowców nie respektuje ograniczenia prędkości, dlatego że nikt nie jest w stanie ukarać ich za łamanie przepisów. Tak samo jest tutaj. 90% rynku internetowego to szara strefa, państwo na tym traci, tracą na tym firmy działające zgodnie z polskim prawem, tracą na tym kluby sportowe, które straciły grono potencjalnych sponsorów, miliony złotych wypływają z kraju. My zwracamy uwagę na fakt, że prawo wprowadzone w 2010 miało regulować rynek, a w efekcie 90% tego rynku znajduje się poza kontrolą państwa. To jest chora sytuacja.