"Nasza Ekstra-klasa". Za nami festiwal bramek, a przed nami studniówka

Nazywam się Piotr Kalisz* i prowadzę cykl "Nasza Ekstra-klasa", w którym co wtorek z przymrużeniem oka opisuję wydarzenia ligowe. W dzisiejszym odcinku dowiemy się, w czym najlepsze ligi świata są gorsze od naszej.

"Nasza Ekstra-klasa" jest też na TWITTERZE i FACEBOOKU

Średnia. 4,5. Tak wysokiej średniej bramek na jedno spotkanie nie było już od bardzo dawna. W sumie w ośmiu spotkaniach piłka wpadła do bramki (i raz natychmiast wypadła, ale o tym później) 36 razy. Ostatnio więcej goli (o jeden) piłkarze zdobyli 50 lat temu. Czy najlepsze ligi świata też mogą pochwalić się taką liczbą bramek? Żeby to sprawdzić, trzeba byłoby sięgnąć po kalkulator.

Kalkulator. Oczywiście odpowiedź brzmi: nie. Ekstraklasa to inna liga! W Serie A padło 35 goli (w 10 meczach!), w Premier League 34 (też w 10), w Ligue 1 28 (także w 10), w Bundeslidze 26 (w dziewięciu), a w Primera Division raptem 19 (również w 10). Nudy.

Ośla Ławka. A mogło tych bramek paść u nas dużo więcej (do rekordu z 1927 roku zabrakło ośmiu). Tyle że piłkarze Ruchu i Pogoni nie dostosowali się poziomem do reszty i strzelili tylko po jednym golu. Podwójnie nagrabił sobie Marcin Malinowski, bo nie dość, że nie strzelił gola, to jeszcze jeden strzał obronił, wyręczając bramkarza. Tak samo zresztą jak Rafał Murawski z Lecha Poznań. Wszyscy siadają dziś na oślej ławce.

Prymus. Murawski powinien wziąć przykład z Łukasza Teodorczyka, który strzelił dwa gole dla Lecha, a przy jeszcze jednym asystował. W nagrodę zostaje prymusem razem z Deleu, który przeprowadził ciekawy eksperyment z fizyki.

Fizyka. Piłka po wpadnięciu do bramki bardzo rzadko sama z niej wypada, ale jest to możliwe. Tak brzmi wniosek z eksperymentu Deleu, który uderzył piłkę tak, że ta odbiła się od poprzeczki, spadła tuż za linię bramkową i po uderzeniu w murawę wróciła na boisko. Tą wybitną naukową pracę zrecenzował nawet na Twitterze Jakub Rzeźniczak. "Deleu wow" - napisał.

Czy po golu można powiedzieć, że piłka wypadła z bramki, a nie tylko, że do niej wpadła? Deleu udowodnił, że tak.

Gumka. Nie potrzebowałby jej wiślak Emmanuel Sarki, gdyby chciał wymazać z pamięci swój występ w przegranym meczu z Zawiszą. I tak był niewidoczny.

Temperówka. Przydałaby się za to Jakubowi Wójcickiemu, który krzyknął do sędziego "k... człowieku!".

WF. Tomasz Lisowski po faulu w meczu Korony z Jagiellonią zamiast kłócić się z sędzią, wykonał popularne ćwiczenie gimnastyczne. Dał przykład godny naśladowania. Wyładował złość robiąc dwie pompki.

Przyroda. Słowik. Czasem wylatuje z boiska.

Błąd. Może sporo kosztować. Jeśli będzie grał tak jak w sobotę. Adrian Błąd, bo o nim mowa, wszedł na boisko w 71. minucie meczu, kiedy Zagłębie przegrywało z Widzewem 0:1 i natychmiast strzelił dwie bramki. Co ciekawe, Widzew był jednym z pięciu zespołów, które strzeliły pierwsze bramkę i przegrały mecz. Kto pierwszy, ten gorszy.

Studniówka. W niedzielę minie sto dni od startu ekstraklasy i zagrają wtedy Legia z Lechem. Biorąc pod uwagę, że w ostatniej kolejce oba zespoły strzeliły po cztery bramki, szykuje nam się wystrzałowy wieczór.

Ostatnia strona zeszytu.

*Największym piłkarskim osiągnięciem autora cyklu "Nasza Ekstra-klasa" jest strzelenie gola Polonii Warszawa po rajdzie przez pół boiska w wieku 11 lat oraz to, że jest obunożny. Autor uważa, że to wystarczy, by mógł oceniać grę piłkarzy i czasem z nich pożartować. Dlatego, piłkarzu ekstraklasy, jeśli chciałbyś utrzeć autorowi nosa, on chętnie zmierzy się z Tobą w konkurencjach technicznych. Rzuć wyzwanie (piotr.kalisz@agora.pl), autor przyjedzie z kamerą i dasz mu lekcję gry. A może on da ją Tobie?:)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.