Nasza Ekstra-klasa. Kaźmierczak dostał skrzydeł, a Wronaldo zakaz stadionowy

- Na początku był bardzo słaby, ale wygląda to, że wkrótce wypuścimy go na wolność - mówi pielęgniarka z Ptasiego Azylu. O kim? Oczywiście o Wronaldo, najlepszym skrzydłowym polskiej ekstraklasy. W czwartej kolejce rolę kontuzjowanego bohatera poprzedniej przejął Przemysław Kaźmierczak, który latał nad polem karnym Pogoni Szczecin i strzelił z powietrza piękną bramkę. Zapraszamy na kolejny odcinek "Naszej Ekstra-klasy", w której dzielimy się swoimi luźnymi spostrzeżeniami po minionej kolejce ligowej.

W poprzednim tygodniu omawialiśmy m.in. mecz Legii z Podbeskidziem, w którym na boisku pojawił się czarnopióry Wronaldo i był najlepszym skrzydłowym spotkania. Dwadzieścia minut przed końcem spotkania w ptaka trafiła piłka i zszedł z boiska z kontuzją. Został zapakowany do pudła i przewieziony do warszawskiego zoo. Ponieważ Wronaldo stał się jednym z najgorętszych nazwisk na futbolowej mapie Polski, postanowiliśmy sprawdzić, jak potoczyły się jego dalsze losy.

Wywiadówka

z pielęgniarką warszawskiego Ptasiego Azylu* rozmawia Piotr Kalisz

Jak się miewa ptak, który trafił do was tydzień temu po meczu Legii z Podbeskidziem?

- Już czuje się dużo lepiej. Na początku był bardzo słaby. Otrzymał odpowiednią opiekę i wszystko jest na dobrej drodze, żeby w pełni wrócił do siebie.

Podczas spotkania wrona oberwała piłką, nie doprowadziło to do jakichś szkód w jej organizmie?

- Na szczęście nie. Często trafiają do nas ptaki, którymi w podobnych okolicznościach muszą zajmować się lekarze weterynarii, mają np. uszkodzone układy nerwowe. Z tym pacjentem na szczęście wszystko jest w porządku.

To na czym polegała wasza kuracja?

- Na ogrzaniu, tzn. staraliśmy się, żeby wrona utrzymywała odpowiednią, stałą temperaturę ciała, oraz na odpowiednim karmieniu. Wszystko wskazuje na to, że niedługo puścimy ją na wolność, to kwestia kilku dni, może tygodnia. Będziemy ją jeszcze obserwować i wybierzemy odpowiedni moment. Ważne też, żeby pogoda była dobra, żeby nie padało itp.

A jeśli sytuacja się powtórzy i wróci na Łazienkowską? Chyba organizatorzy meczu powinni następnym razem przerwać mecz i szybciej złapać ptaka niż po 70 minutach.

- Nie wiem, jakie są zasady, czy przerywa się mecze przez pojawienie się ptaków. Ale na pewno, jeśli ptak w jakiś sposób ucierpi, to ważne, by jak najszybciej się nim zaopiekować. Im później nastąpi interwencja, tym trudniej go wyleczyć.

*Powyższa rozmowa jest autentyczna, naprawdę ją przeprowadziliśmy, a pielęgniarka pragnęła zachować anonimowość.

Tyle na dziś o Wronaldo. Pod jego nieobecność występ najwyższych lotów zanotował Przemysław Kaźmierczak. Kiedy jego Śląsk Wrocław przegrywał na wyjeździe z Pogonią Szczecin, pomocnik wzbił się w powietrze i uderzył przewrotką pod poprzeczkę. Był to najpiękniejszy gol tego weekendu, a poza tym przy kolejnej bramce autorstwa Tomasza Hołoty Kaźmierczak zaliczył bardzo ładną asystę. Jego zespół ostatecznie zremisował 2:2. Dlatego piłkarzowi Śląska przyznajemy po tej kolejce miano PRYMUSA .

Bardzo niskich lotów występ zaliczył za to Osman Chavez, który kompletnie zepsuł Wiśle Kraków mecz z Jagiellonią Białystok. Wprowadzony w końcówce przy stanie 1:0 dla "Białej Gwiazdy" piłkarz zachował się jak mało lotny uczeń i głupio sfaulował Mateusza Piątkowskiego, a za chwilę rzut wolny na bramkę zamienił Albańczyk Bekim Balaj. Praca całego zespołu poszła na marne i szczególnie żal nam było Arkadiusza Głowackiego, który w tym spotkaniu zagrał jak profesor. Chavez zdecydowanie orłem tej kolejki nie był, dlatego sadzamy go na OŚLĄ ŁAWKĘ .

Na liście nieobecności znalazł się tymczasem Rafał Boguski. Piłkarz Wisły podobno grał w tej kolejce przez 84. minuty, a nikt go nie widział.

Dawno nie widzieli też pozycji lidera w Zabrzu kibice Górnika. Po porażce Legii 1:2 z Ruchem ich zespół osiągnął szczyt po 19 latach przerwy, co skrupulatnie zapisujemy w dzienniku matematyka .

W dzienniku polonisty warto odnotować za to językowe postępy, jakie robi Daisuke Matsui. Sympatyczny Japończyk z Lechii Gdańsk znalazł wspólny język z Pawłem Buzałą i w wygranym 3:1 meczu z Cracovią zrobił z nim fenomenalną akcję dwójkową. Buzała zagrał do Matsuiego piętą, ten odegrał tym samym i koledze nie pozostało nic innego, jak tylko wbić piłkę do bramki.

Duże wrażenie też zrobił poprawiany sprawdzian Dariusza Treli, który po dłuższej chorobie (kontuzji kolana) wrócił na boisko i został bohaterem Piasta w meczu z Zawiszą. Co prawda najpierw popełnił szkolny błąd przy golu rywali, ale w końcówce poprawił się, obronił rzut karny wykonywany przez Pawła Abbotta i uratował remis 1:1.

Na wycieczkę udali się tymczasem piłkarze Korony. Wyjechali do Poznania i po raz 18. z rzędu wrócili bez zwycięstwa.

W Poznaniu w tym czasie był dzień otwarty . Po kompromitującym występie w europejskich pucharach włodarze Lecha chyba bali się, że nikt nie przyjdzie na mecz z Koroną. Dlatego kibice mogli wejść na stadion za symboliczną złotówkę. Ostatecznie prawie 25 tys. widzów obejrzało niezłe spotkanie, w którym "Kolejorz" odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie. Pokonał kielczan 2:0.

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o czwartą kolejkę. Na koniec dla was praca domowa . "Jak będzie wyglądała dalsza kariera Wronaldo" - odpowiedzi obrazkowe na ten temat (zdjęcie Wronaldo tutaj ) możecie przesyłać na adres: piotr.kalisz@agora.pl. Najlepsze, o ile jakiekolwiek przyślecie, opublikujemy w następnych odcinkach "Naszej Ekstra-klasy".

AKTUALIZACJA

Wygląda na to, że wrona już jest na wolności. Dziś (14.08) otrzymaliśmy e-maila od Ptasiego Azylu: "Wrona będzie prawdopodobnie dzisiaj zwrócona naturze (po kilkudniowej obserwacji) z zakazem zbliżania się do boisk".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.