T-Mobile Ekstraklasa. Tomasz Łapiński: Legia to jeszcze nie mistrz

Najbardziej działa na nasze emocje coś, co nas dotyczy. Oczywiście możemy mówić, że poziom jest słaby, ale nie można stwierdzić, że liga jest nieciekawa - mówi były piłkarz reprezentacji, a teraz ekspert Polsatu

Nie przegap żadnego wydarzenia! Ściągnij aplikację Sport.pl LIVE na Androida!

Przemysław Iwańczyk: Da się oglądać naszą ligę?

Tomasz Łapiński: Pewnie, że tak. Co prawda czasem trzeba samozaparcia, bo niektóre mecze odstają, ale tragedii nie widzę.

Co cię tak ujmuje?

- Koszula bliższa ciału. Najbardziej działa na nasze emocje coś, co nas dotyczy. Oczywiście możemy mówić, że poziom jest słaby, ale porównywanie do lig zachodnich nie ma sensu, bo jakością zdecydowanie odstajemy i wiedzą o tym wszyscy. Zaskakujące scenariusze meczów, niespodziewany układ tabeli, to wszystko naprawdę może porwać.

No to co cię porwało najbardziej?

- Legia, Górnik, Polonia, Lech itd. Spokojnie mogę wymienić każdą drużynę, bo każdy ligowiec dał coś emocjonującego. Największym zaskoczeniem była dla mnie gra Piasta. Wydawało się, że jako beniaminek będą murowanym kandydatem do spadku, a oni zaczęli grać bardzo ciekawą, ofensywną piłkę. Widać myśl w tym, co robią na boisku. Siedem zwycięstw to jest coś.

Zwracam także uwagę na zmianę tendencji Jagiellonii. Dotychczas drużyna ta wygrywała tylko u siebie, na wyjeździe wracali z niczym. Teraz dzieje się odwrotnie. To, że pokonują silnych, a ze słabymi się męczą, aż tak zaskakujące nie jest. Rywal z aspiracjami, taki jak Lech czy Legia, grając u siebie, z reguły się otwiera, pozwalając przeciwnikowi na kontry. Ze słabszymi jest kłopot, bo ci czekają.

Najlepszy piłkarz jesienią?

- Tak jak wyżej, trudno wymienić jednego. Sporo ludzi błysnęło. Standardowo odpowiedziałbym, że są to Ljuboja i Radović. Ale spokojnie, mimo słabszej końcówki należy wyróżnić Teodorczyka, Milika.

Jan Urban to najlepszy trener?

- Na koniec sezonu się okaże, który trener był najlepszy.

Jestem pod wrażeniem Adama Nawałki. To trener, który uwydatnia piłkarzy, rozbłyskują przy nim gwiazdy, wpisują się w maszynerię, jaką w Zabrzu zorganizował. Sposób, w jaki funkcjonuje ten zespół, podoba się kibicom. Oprócz Legii to zdaje się jedyna drużyna w ekstraklasie, która umie grać w ataku pozycyjnym, reszta ma z tym wielkie problemy. Zabrzanie właśnie dzięki trenerowi mają wyrównany skład. Poza wyjątkami trudno znaleźć słabsze występy tak drużyny, jak i poszczególnych piłkarzy. Z tego, co pamiętam, nie wyszły im tylko dwa mecze - z Zagłębiem i Pogonią.

Nie martwi cię, że liderami strzelców w sześciu klubach, na ogół z czołówki, są obcokrajowcy?

- Nie. Świadczy o tym, że paru niezłych obcokrajowców mamy. Nie warto narzekać jedynie na ich wysyp. Ci, co są, strzelają, niech nasi piłkarze do nich dołączają, uczą się i naśladują.

Jest ktoś, kto dołączy z ligi do kadry, a dotąd przez selekcjonera nie został zauważony?

- Ja będę obserwował Olkowskiego z Górnika. Jeśli tylko pokaże 60 proc. możliwości, będzie wyróżniającym się ligowcem. Miał kilka słabszych meczów, ale potencjał ma ogromny. Ostatnie dwa mecze grał w obronie, ale trener nie będzie chciał pewnie chować go w defensywnie. Ma zbyt wiele walorów ofensywnych, by z nich nie skorzystać.

Milikowi i innym młodym radziłbyś: "Wyjeżdżajcie"?

- Młode pokolenie 18-21 lat spokojnie może poczekać jeszcze sezon, dwa. Ale już Pawłowski z Zagłębia to inny przypadek. Jeśli dostałby szansę gry w silnym europejskim klubie, niech z tego korzysta.

Można już powiedzieć, że Legia to mistrz?

- W żadnym wypadku. Przykład z poprzedniego sezonu pokazuje, że mistrza można mianować dopiero, gdy matematycznie nikt nie ma szans dogonić drużyny. Potencjał mają największy, najbardziej wyrównanych zmienników. Nawet jeśli sprawdzi się czarny scenariusz i część piłkarzy zostanie rozsprzedana, mają na tyle silny skład, że pozostali spokojnie mogą wywalczyć mistrzostwo.

Górnik, Polonia, Śląsk - one do końca będą bić się o mistrzostwo. Lech tylko pod warunkiem, że się wzmocni. Pamiętajmy też, że Arboleda z powodu kontuzji nie zagra przez dłuższy czas.

GKS i Podbeskidzie zasługują na miejsce na dnie tabeli?

- Ewidentnie. W tej rundzie popełniały najwięcej błędów, wiele bramek darowały, przegrywając przez to. Wyniki ostatniej kolejki nie poprawiły sytuacji. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby oba te kluby się utrzymały. Chyba że inni popadną w wielkie kłopoty. Dziś na 80 proc. mówię, że GKS i Podbeskidzie spadną.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.