Śląsk - Legia. Porównanie formacji

W obu zespołach porównywać można tylko bramkarzy i pomocników. W meczu z mistrzem Polski to Legia jest zdecydowanym faworytem a w obronie i ataku przewagę ma gigantyczną.

Wreszcie jest! Aplikacja Sport.pl LIVE w wersji na Androidy. Ściągnij i oceń!

Przypuszczalny skład Śląska: Kelemen - Socha, Jodłowiec, Kowalczyk, Pawelec - Ćwielong, Elsner, Kaźmierczak, Mila, Sobota - Diaz

Przypuszczalny skład Legii: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow, Astiz, Wawrzyniak - Radović, Łukasik, Furman, Gol, Kosecki - Ljuboja

Bramka: Remis

Obaj słowaccy bramkarze w tym sezonie grają słabiej niż w poprzednim, co nie zmienia faktu, że są pewnie najlepsi w lidze na swojej pozycji. Marian Kelemen jest pewny na linii, zdecydowany na przedpolu. Jeśli ma wady, to szczególnie jeśli chodzi o słabą grę nogami. Pechowo dla niego koledzy z obrony grają po prostu fatalnie i doprowadzają do sytuacji, w których nawet on jest bezradny. Duszan Kuciak też nie miał jesienią tak mocnego wsparcia w obrońcach Legii, jak rok temu, gdy nie przepuścił piłki do bramki przez 758 minut. Jego samego można winić tylko za gola straconego w Zabrzu.

Bramkarz Legii na treningach sprawia wrażenie rozkojarzonego, ale podczas meczu to wulkan energii, świetnie wygimnastykowany, z doskonałym refleksem i wyczuciem lotu piłki. W tym sezonie puścił 13 goli w 14 meczach (Kelemen 18 w 12, w których bronił), ale jeśli kapitan i stoper Michał Żewłakow mówi, że czuje się pewniej mając go za plecami, to trudno o lepszą rekomendację.

Obrona: Przewaga Legii

To zdecydowanie najsłabsza formacja wrocławian. Mistrzowie Polski w tym sezonie stracili aż 20 bramek, co daje im w tej statystyce piąte miejsca od końca w lidze. Jeżeli poprzedniemu trenerowi Orestowi Lenczykowi zarzucano, że zbyt mocno przy defensywie manipuluje, to trener Stanislav Levy w pierwszych meczach zdecydował się postawić na pewną trwałość. Efekt był tak, że Śląsk trwale bronił źle.

Warszawski duet stoperów Michał Żewłakow i Inaki Astiz góruje doświadczeniem, nad wrocławskimi, mimo że Tomasz Jodłowiec i Marcin Kowalczyk ocierali się kiedyś o reprezentację Polski, a ten pierwszy był nawet w szerokiej kadrze na Euro 2012. Ale w tym sezonie to cienie piłkarzy z najlepszych lat ich kariery. Jodłowiec czasem może być zagrożeniem przy stałych fragmentach gry (strzelił w lidze dwa gole), ale już grający na bokach Tadeusz Socha i Mariusz Pawelec to w tym sezonie uosobienie ligowej przeciętności.

Tymczasem boczni obrońcy Legii to jej bardzo mocne punkty. Artur Jędrzejczyk powoli staje się piłkarzem nie do przejścia dla większości ligowych rywali czy gra na prawej obronie, czy w środku, a wtedy solidnie zastępuje go Jakub Rzeźniczak. Jakub Wawrzyniak z sezonu na sezon gra bardziej ofensywnie, a tej jesieni z meczu na mecz coraz swobodniej poczyna sobie za linią środkową. Kibiców ucieszył jego gol w meczu z Lechem. Estetów zachwyciło podanie z niedawnego meczu z Ruchem, którym rozpoczął akcję zakończoną golem Ljuboi.

Warszawska obrona gra w tym sezonie pechowo, często jeden błąd rywal zamienia na gola. Wrocławska gra chaotycznie. W meczu z Jagiellonią niecałe dziesięć minut wystarczyło przegrywającym 0:3 rywalom, by doprowadzić do remisu.

Pomoc: Remis ze wskazaniem na Legię

Sebastian Mila, być może w tym momencie w najlepszej formie z porównywanych pomocników - król stałych fragmentów gry, ostatnich podań (12 asyst w tym sezonie, z czego osiem w lidze, do tego pięć goli - cztery w lidze) i piłkarz z wpływem na zespół, który trudno z kimkolwiek w lidze porównywać. Od jego gry zależy nie tylko postawa drugiej linii wrocławian, ale również całego zespołu. Rok Elsner i Przemysław Kaźmierczak to jego tło, choć obaj z dwoma golami i dwiema asystami w tym sezonie w lidze trzymają poziom. Ale to Mila jest piłkarzem, który samodzielnie może rozstrzygnąć losy meczu i którego trener Jan Urban obawia się najbardziej.

Problem Śląska polega na tym, że choć wśród pomocników Legii trudno szukać lidera z takim wpływem na drużynę, to na wynik już dużo łatwiej. Tercet środkowych pomocników Daniel Łukasik, Dominik Furman i Janusz Gol, jest w sumie jednym z najmłodszych w lidze, ale i jednym z najlepszych. Dwaj pierwsi to "cudowne dzieci" warszawskiej akademii, którym już tej jesieni zdarzało się być najlepszymi na boisku, a nawet najsłabsze ogniwo tej trójki, czyli Gol, nie jest słabszy od wspomnianych piłkarzy Śląska. Jego problemem jest nierówna forma, bywa że podaje wszędzie, byle nie do kolegów, ale zdarzają mu się wspaniałe mecze. Wiosną we Wrocławiu to właśnie on strzelił w kwadrans dwa gole, które właściwie rozstrzygnęły mecz.

Na skrzydłach Legia przeważa już wyraźniej. Piotr Ćwielong i Waldemar Sobota mają na koncie w sumie mniej goli (6 - po trzy jeden i drugi) niż 22-letni Jakub Kosecki, który trafił w lidze już siedem razy, w tym dwa razy w ostatnim meczu z Ruchem. Obaj wrocławianie w sumie mają też mniej asyst (5 - cztery Sobota i jedna Ćwielong) niż Miroslav Radović, który zapewne wystąpi na drugim skrzydle a podawał do strzelców goli już sześciokrotnie. Warszawscy skrzydłowi zresztą typowymi skrzydłowymi nie są, to raczej wielofunkcyjni piłkarze ataku, którzy równie dobrze, jeśli nie lepiej czyją się w środku boiska i upilnować ich będzie bardzo trudno.

Atak: Przewaga Legii

Nie ma o czym mówić. Danijel Ljuboja to najlepszy strzelec ligi z 10 golami po 14. kolejce. Jan Urban dodaje, ze to najlepszy piłkarz z jakim pracował, a że sam był świetnym napastnikiem, to potrafi to ocenić. Serb potrafi zdominować strefę boiska, w której akurat gra. Wysoki i silny nie daje sobie zabrać piłki, dużo widzi. Nazwać go napastnikiem to za mało. To napastniko-rozgrywający, strzelający z rzutów wolnych architekt ataków Legii. W dodatku lider i motywator. Kogo może mu przeciwstawić Śląsk?

Cristiana Omara Diaza, największą zagadkę w zespole gospodarzy. Przy statystykach Ljuboi jego dorobek wygląda wręcz na śmieszny, co nie oznacza, że po meczu z Legią Diaz nadal musi być obiektem żartów. W pojedynkach z Jagiellonią i Lechem strzelił dwa gole, w tym wreszcie po rocznej przerwie - jednego z akcji. Argentyńczyk, skonfliktowany z poprzednim szkoleniowcem Śląska, naprawdę może zaskoczyć: siebie, kolegów i trenera. Tak na plus jak na minus.

Zrób mema z Mourinho i wygraj koszulkę z autografami gwiazd Realu!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.