Superpuchar na Narodowym. Super bałagan. Trenerzy Legii i Wisły wściekli

Nie ma murawy, zezwolenia na mecz od policji, kibice nie mogą kupować biletów. Trenerzy Legii i Wisły są wściekli. Nadal nikt nie wie, czy sobotni pojedynek o Superpuchar Ekstraklasy się odbędzie

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

Warszawscy urzędnicy nie wydali zgody na rozegranie meczu na Stadionie Narodowym po negatywnej opinii policji, straży pożarnej i sanepidu. Ekstraklasa SA złożyła odwołanie, ale we wtorek ratusz zdecydował, że ostateczną decyzję podejmie Samorządowe Kolegium Odwoławcze. SKO zbierze się dopiero w piątek w południe, czyli na 32 godziny przed pierwszym gwizdkiem, choć rzecznik Ekstraklasy Adrian Skubis zapowiada, że będzie zabiegał o wcześniejsze podjęcie decyzji.

Na razie zielone światło dają jedynie strażacy. Z pozwoleniem od sanepidu nie powinno być problemu, bo zależy ono od tego, czy zostanie ułożona murawa. Na stadionie zapewniano, że to formalność - trawa ma leżeć najpóźniej w czwartek.

Nie wiadomo jednak, czy opinię zmieni policja, która uważa, że kibice Legii i Wisły nie będą od siebie wystarczająco odseparowani. - Ekstraklasa zaproponowała rozwiązania, które wstępnie zaakceptowaliśmy - mówi mł. insp. Maciej Karczyński. - To nie jest zły projekt, ale mamy uwagi. Trwają konsultacje - dodaje. Oddzielenie kibiców sektorami buforowymi to niejedyny problem - na stadionie nie działa też łączność. Narodowe Centrum Sportu - operator stadionu - wynajęło firmę, żeby zapewnić policji komunikację, ale funkcjonariusze muszą jeszcze sprawdzić, czy to będzie możliwe.

Na rozstrzygnięcie czekają oba kluby. Sobotnie spotkanie mistrza (Wisła) ze zdobywcą pucharu (Legia) miało być ostatnim sprawdzianem przed 1/16 finału Ligi Europejskiej. 16 lutego krakowianie podejmą Standard Liege, warszawiacy - Sporting Lizbona. - Zamieszanie przyprawia mnie o ból głowy, to miała być próba generalna. Byłbym rozczarowany, gdyby do meczu nie doszło. Jeżeli nie zagramy, będziemy chcieli znaleźć na sobotę mocnego sparingpartnera - mówi trener Legii Maciej Skorża.

Jego asystent Jacek Magiera dodaje: - Powinniśmy wiedzieć, co nas czeka, bo inaczej wygląda mikrocykl treningowy, gdy jest mecz, a inaczej, gdy go nie ma. Ta sprawa może się odbić na zdrowiu piłkarzy. Nie możemy dopiero dzień przed meczem dowiadywać się, czy zagramy. To, co się dzieje, jest niepoważne.

Jeśli krakowianie nie zmierzą się z Legią, też planują sparing. Mają już nawet rywala - pierwszoligową Sandecję Nowy Sącz. Do piątku nie będą jednak wiedzieli, czy odśnieżać i podgrzewać murawę, czy przygotowywać autokar na podróż do Warszawy. - Musimy się zabezpieczyć, mamy inne wyjście? Superpuchar byłby lepszy, bo podejście do meczów o stawkę jest zupełnie inne. Nie chcę czekać przez kolejny dzień, nie chcę bić się z myślami typu: "Będzie, nie będzie, pojedziemy, nie pojedziemy" - mówił w poniedziałek szkoleniowiec Wisły Kazimierz Moskal.

Na decyzję czekają też kibice. Ci w Krakowie zamówili 9 tys. biletów, ale na razie ich nie dostali. Podróż do Warszawy organizowali od tygodni - z PKP zamówili cztery pociągi specjalne, a i ponad połowa będzie musiała postarać się o znalezienie innego transportu.

Kibice Legii mają dostać 18 tys. wejściówek. Też czekają.

Ale poza fanami Wisły i Legii w zorganizowanych grupach Superpuchar miał też gościć kilkanaście tysięcy neutralnych kibiców. Sprzedaż tych wejściówek w ogóle nie ruszyła i nie wiadomo, kiedy ruszy. - Czekamy na opinię policji i sanepidu. Jeśli będą pozytywne, zaczniemy sprzedaż jeszcze przed decyzją SKO - mówi rzecznik Ekstraklasy.

Telewizja Polsat, która ma relacjonować mecz, też nie wie, na czym stoi. Na razie zaprasza w reklamach na "wielkie sportowe widowisko na pełnym stadionie".

- Stadion Narodowy wciąż jest placem budowy. Wszędzie wystają kable, niektóre instalacje wciąż nie są zabezpieczone. Gdzieniegdzie układana jest kostka brukowa. Ten mecz obiektywnie nie powinien się odbyć - usłyszeliśmy we wtorek w PZPN, który meczu nie organizuje, ale bacznie śledzi rozwój wypadków, bo 29 lutego na Stadionie Narodowym reprezentacja Polski ma rozegrać sparing z Portugalią. Prezes PZPN Grzegorz Lato jeszcze kilka dni temu zapowiadał, że jeśli Superpuchar się nie odbędzie, przeniesie mecz do Wrocławia. Wydaje się jednak, że drużyna Franciszka Smudy przyjedzie do Warszawy. - Nie wierzę, by było inaczej. UEFA chce, żeby przed Euro 2012 na każdym stadionie odbyły się przynajmniej dwa wydarzenia piłkarskie. Nie zostaniemy ukarani, jeśli tak się nie stanie, ale dobrze by było, gdyby się udało - usłyszeliśmy w PZPN.

- Stadion jest gotowy. Ma pozwolenie na użytkowanie od 16 grudnia. To, że teraz jest problem wynika wyłącznie z tego, że ma się na nim odbyć mecz o podwyższonym ryzyku, którego nie chciał żaden inny stadion w Polsce. Organizator, czyli Ekstraklasa, musi spełnić wysokie wymagania policji. I pewnie je w końcu spełni. Policja początkowo chciała budować tymczasowe ogrodzenia, wiercić dziury w promenadzie, ale pewnie zaakceptuje sektory buforowe. Pomagamy Ekstraklasie jak możemy. W czwartek dowieziemy jeszcze na komendę dodatkowe dokumenty. Wierzę, że policja wyda w środę pozytywną opinię i mecz się odbędzie. Proszę jednak nie pytać mnie o bilety i organizację, tym zajmuje się Ekstraklasa - powiedział "Gazecie" Rafał Kapler, szef Narodowego Centrum Sportu, operatora stadionu. Zapewnił, że spotkanie z Portugalią odbędzie się na pewno. Wiosną na stadionie może też być rozegrany klubowy międzynarodowy mecz towarzyski, więc wymóg UEFA też zostanie spełniony, nawet w razie odwołania Superpucharu.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.