Ekstraklasa. Poważny problem Widzewa. Czy jeszcze będą transfery?

Brazylijczyk Dudu jest kontuzjowany, a to oznacza, że w tej chwili w kadrze drużyny z al. Piłsudskiego nie ma ani jednego nominalnego lewego obrońcy i pomocnika gotowego do gry

Twoi znajomi już nas lubią. Facebook.com/Sportpl ?

W poprzednim sezonie Dudu opuścił tylko jeden mecz. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł zagrać w kwietniowym spotkaniu z Legią Warszawa. Po lewej stronie obrony zastąpił go Wojciech Szymanek, nominalny stoper, ewentualnie defensywny pomocnik. W pozostałych 29 meczach sezonu Brazylijczyk grał od pierwszej do ostatniej minuty, był niezastąpiony. Być może byłoby inaczej, gdyby Dudu miał z kim rywalizować. W rundzie jesiennej ubiegłego sezonu w kadrze był jeszcze Tomasz Lisowski, ale on - mimo że jest nominalnym obrońcą - grał w drugiej linii, przed Brazylijczykiem. W drużynie nie było bowiem lewonożnych pomocników (z wyjątkiem Rafała Grzelaka, który nie nadawał się do gry) i Lisowski na spółkę z Piotrem Grzelczakiem musieli łatać dziurę. Zimą Lisowski został sprzedany do Korony Kielce, a nowy trener Czesław Michniewicz nie wyobrażał sobie, by Grzelczak miał biegać po skrzydle, i przesunął go najpierw na ławkę, a później do ataku. Dudu został po lewej stronie sam i tak jest również w nowym sezonie. Przed nim - w drugiej linii - trener Radosław Mroczkowski ustawia prawonożnego Krzysztofa Ostrowskiego.

Latem Widzew właściwie nie przeprowadzał transferów, do kadry trafił jedynie napastnik Princewell Okachi. Do zespołu nie dołączył więc żaden piłkarz na lewą stronę boiska, mimo że i trener Mroczkowski, i działacze mówili, że to priorytet. Testowany był tylko Bośniak Slavko Marić, ale okazał się za słaby. - Zarówno w przerwie zimowej, jak i letniej testowaliśmy potencjalnych kandydatów na tę stronę, ale żaden nie przeszedł testów sportowych - wyjaśnia Marcin Animucki, prezes Widzewa.

Dudu wyszedł oczywiście w pierwszym składzie na inaugurację sezonu z Wisłą Kraków, a także w drugim meczu przeciwko Górnikowi Zabrze. W 33. min z powodu kontuzji musiał jednak zejść z boiska. Po lewej stronie zastąpił go Łukasz Broź, który wcześniej biegał po prawym skrzydle. W roli zmiennika Brazylijczyka kapitan Widzewa spisał się znakomicie, ale... brakowało go po prawej stronie defensywy (inny piłkarz na tę pozycję Souhail Ben Radhia dopiero wyleczył kontuzję). Z drugiej linii przesunięty został do niej Adrian Budka, jego z kolei zastąpił wchodzący z ławki Jurijs Żigajews. Tyle zmian przez jedno zejście Dudu.

W sobotę Brazylijczyk przeszedł badania. Wiadomo już, że naciągnął jeden z mięśni i czeka go przerwa w treningach (widzewiacy wznawiają je dzisiaj). - Na razie będzie trenował indywidualnie. Czy zdąży na mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała, tego na razie nie wiadomo - mówi Michał Kulesza. - Szanse na to są większe, bo to spotkanie dopiero w niedzielę. Niczego jednak nie można przesądzić.

Kontuzjowany Dudu to w Widzewie nowość, bo przecież w ubiegłym sezonie Brazylijczyk był nie do zdarcia i zmiennicy dla niego nie byli potrzebni. Być może to uśpiło czujność działaczy, którzy nie szukali na gwałt lewonożnych graczy. Animucki zapewnia jednak, że poszukiwania cały czas trwają. - Niewykluczone, że do zakończenia okresu transferowego [do końca sierpnia - przyp. red.] naszą drużynę wzmocni piłkarz na lewą stronę. Trudno jednak znaleźć na te pozycje graczy z odpowiednimi umiejętnościami, z czym problem ma nie tylko Widzew, ale także inne drużyny - tłumaczy.

Na szczęście są i dobre wieści, jeśli chodzi o defensywę drużyny z al. Piłsudskiego. W Bielsku-Białej do dyspozycji trenera Mroczkowskiego powinni być już Sebastian Madera i Ugo Ukah, którzy wracają po kontuzjach. Z Tunezji wrócił już także Ben Radhia, który w okresie przygotowawczym odniósł uraz stawu skokowego i leczył się w ojczyźnie. - Ben wznowił treningi i nadrabia zaległości. Nie wiem, czy będzie mógł zagrać już przeciwko Podbeskidziu. Być może trener weźmie go do meczowej kadry, ale o tym już on sam zdecyduje - mówi Kulesza.

Startuje Ekstraklasa! Sprawdź 10 największych hitów transferowych lata ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.