Zdaniem Dziekanowskiego Smuda nie ma strategii, a przy powołaniach brakuje mu konsekwencji.
- Obserwując ruchy Smudy, mam wrażenie, że opiera selekcję na tym, kto w danym tygodniu rozegrał dobry mecz w lidze. Najpierw oparł obronę na Michale Żewłakowie, a teraz nagle go odstawił. Gdzie jest Kamil Glik, na którego tak ponoć liczył?
Podobna sytuacja jest z bramkarzami. - Najpierw mówił, że numerem jeden jest Tomek Kuszczak, a potem Łukasz Fabiański, w międzyczasie zmienił na chwilę zdanie w sprawie Artura Boruca. Wcześniej mówił, że nie będzie naturalizował, a teraz nagle pojawił się temat Manuela Arboledy.
Dziekanowski po części obarcza winą sztab szkoleniowy za tzw. "aferę samolotową". - Myślę, że piłkarze niepotrzebnie poszli z tym do mediów. Powinni załatwić to w cztery oczy z trenerem. Z drugiej jednak strony pamiętajmy, że to są młodzi ludzie i popełniają błędy. I od tego jest właśnie sztab szkoleniowy. Trzeba obserwować i dusić takie sytuację w zarodku - uważa Dziekanowski, który jest również przeciwny naturalizacji piłkarzy.
- Naturalizacja jest jak środek przeciwbólowy. Likwiduje objawy choroby, ale nie leczy. A polska piła wymaga leczenia. To nie jest normalne, że w 40-milionowym kraju nie potrafimy wychować dwóch dobrych środkowych obrońców - kończy były reprezentant Polski.
Rybus: Miałem słaby rok, ale to już za mną ?