Poprzedni selekcjoner Leo Beenhakker nazywał go polskim Cristiano Ronaldo, podkreślał, że ma niesamowity potencjał. Wierzył w 25-letniego skrzydłowego, choć ten zagrał w jego drużynie tylko jeden wielki mecz - z Czechami w Chorzowie (2:1). Strzelił gola i asystował przy bramce Pawła Brożka.
Dopiero u Smudy Błaszczykowski stał się piłkarzem niezbędnym. Porównanie do Ronaldo jest coraz bardziej aktualne, bo wydaje się, że zadanie obrońców i defensywnych pomocników ogranicza się do dostarczenia piłki dynamicznemu skrzydłowemu, reszta czeka na jego dośrodkowania i podania. Poza sparingiem z Australią, gdy na lewej stronie szalał obrońca Sebastian Boenisch, w ten sposób drużyna Smudy przeprowadza większość ataków.
W końcu reprezentacja może też liczyć na bramki skrzydłowego Borussii. W ostatnich ośmiu meczach Kuba trafił dwa razy. Tyle samo, ile w poprzednich 27.
- Jeśli będzie trafiał regularnie, stanie się piłkarzem światowej klasy. Już dziś niewiele mu brakuje. To bardzo inteligentny zawodnik, ma świetny charakter i co ważne, sprawdza się w każdej taktyce, u każdego trenera. Zdrowy i w formie jest 20 proc. lepszy od wszystkich polskich piłkarzy. Nawet jeśli oni grają najlepiej, jak potrafią. Bez niego reprezentacja traci 30 proc. wartości - mówi Grzegorz Mielcarski, ekspert Canal+ i były dyrektor sportowy Wisły, który ściągnął Błaszczykowskiego do Krakowa.
Uzależnienie reprezentacji od piłkarza Borussii pokazał sparing z Ekwadorem (2:2). Zamiast drużyny potrafiącej sklecić akcję złożoną z kilku podań, tak jak w meczach z Australią czy USA, widzieliśmy biegających bez pomysłu graczy, którzy szanse na gole dostali przypadkiem. Obie bramki zdobyli po błędach obrony rywali.
We wtorek Błaszczykowski nie zagrał, bo w piątek czeka go mecz Bundesligi z Köln i został wcześniej zwolniony ze zgrupowania.
Poprzedni selekcjonerzy bez przerwy drżeli o jego zdrowie. Urazy eliminowały skrzydłowego z mundialu 2006 i Euro 2008. - Kuba bazuje na dynamice, nagłych szarpnięciach, zwrotach. I jest bezkompromisowy. Wkłada nogę wszędzie bez zastanawiania się nad skutkami. Taki ktoś na kontuzje mięśni zawsze będzie szczególnie narażony. Robimy wszystko, co można. Kuba ćwiczy, ma do dyspozycji świetną opiekę - fizjologów, fizjoterapeutów. Wzmacnia mięśnie, pracuje dużo. Ale gwarancji, że urazy się skończą, nikt nie da. Musiałby być cudotwórcą albo szarlatanem - opowiadał zmarły niedawno doktor Jerzy Wielkoszyński, który zajmował się Błaszczykowskim.
W Borussii do jego problemów już się przyzwyczaili, traktują go wyjątkowo. Choć dawno nie leczył poważnego urazu, rzadko występuje od pierwszej do ostatniej minuty. W poprzednim sezonie zagrał tylko siedem takich meczów w lidze, w tym dwa. Na Euro 2012 będzie musiał przetrwać trzy spotkania w osiem dni.
Opieranie ataków na jednym piłkarzu także dlatego jest ryzykowne, bo przewidywalne. Na mundialu w RPA trener Carlos Queiroz wierzył, że do zwycięstw poprowadzi Portugalię Ronaldo. W inauguracyjnym meczu MŚ z Wybrzeżem Kości Słoniowej pomysł jego drużyny na ataki zaczynał i kończył się na dostarczeniu piłki gwieździe Realu. Rywale pozwalali mu ją przyjmować, ale tak osaczali, że był bezradny. Bezsilna Portugalia zremisowała 0:0.
Queiroz miał jednak w kadrze kilku fantastycznie utalentowanych piłkarzy, Smuda na palcach jednej ręki może policzyć zaledwie dobrych. Nie widać lewoskrzydłowego, który mógłby odciążyć lidera reprezentacji, Adrian Mierzejewski i Sławomir Peszko - zmiennicy Błaszczykowskiego - są o klasę gorsi.
- Kuba potrafi skoncentrować się na meczu i pociągnąć drużynę. Sławek, gdy zespołowi nie idzie, niepotrzebnie się denerwuje i popełnia głupie faule, często niepotrzebnie dostaje kartki - mówi Mielcarski.
Selekcjonerowi pozostaje liczyć, że za dwa i pół roku Błaszczykowski będzie w pełni sił i formie. - Nie wykluczam, że nawet bez Kuby Polska na Euro 2012 wyjdzie z grupy. Ale zdecydowanie łatwiej mi to sobie wyobrazić z nim w składzie - kończy były reprezentant Polski.
Beenhakker i Nowak naśmiewają się z amerykańskiego tournee kadry Smudy ?