W poniedziałek media obiegła informacja o odsunięciu od kadry Macieja Iwańskiego i Sławomira Peszki. Powodem była libacja, jaką dwaj piłkarze urządzili po meczu z Australią w Krakowie. Złamali w ten sposób regulamin przedstawiony przez selekcjonera na pierwszym zgrupowaniu kadry. Dlaczego selekcjoner o zajściu nie poinformował wcześniej?
- Nic nie chciałem tuszować, ale zdecydowaliśmy, że sprawy nie będziemy nagłaśniać. Kibice, którzy patrzą na reprezentację, i tak nie mają zbyt wielu powodów do radości. Co by się działo, gdybyśmy poszli z tą sprawą do mediów dzień po porażce z Australią? - tłumaczy Franciszek Smuda.
Pytany o to, dlaczego tylko Peszko i Iwański zostali ukarani, skoro wiadomo, że pili też inni, odpowiada: - Nikt inny nie został przyłapany. Inni byli na tyle inteligentni, że nie łazili po korytarzach.
- Wiem, że na kadrze zawsze się piło. Czy to za Beenhakkera, Janasa, czy Engela i wcześniej też. U mnie tak nie będzie! Nie może być pozwolenia na tego typu akcje, bo jak raz się pozwoli, to stanie się to nagminne - mówi Smuda.
Selekcjoner reprezentacji Polski nie wyklucza jednak powrotu do zespołu wyrzuconych z kadry piłkarzy. - Gdy dziecko coś przeskrobie, to rodzic się złości, ale po jakimś czasie mu przechodzi... Nie wiem, czy akurat w tej sprawie mi przejdzie, czy nie. Jeśli już, to z pewnością niezbyt szybko. Ale z drugiej strony nigdy nie mów nigdy...
Smuda zaznacza przy okazji, że kontroluje sytuację w drużynie. - Na pewno podobna sytuacja już się nie zdarzy. Najwyżej sam nie będę kładł się spać, tylko będę pilnował i węszył.
Afera w kadrze Smudy. Piłkarze pili wcześniej w Łodzi ?
Sławomir Peszko: Przeprosiłem trenera ?
"Kto narusza zasady, nie ma prawa grać w kadrze" ?