Boenisch: Teraz liczy się tylko Polska

Nie doczekałem się powołania od Löwa, więc wybrałem Polskę. Trener Smuda dzwonił i namawiał mnie pięć-sześć razy w tygodniu - opowiada Sebastian Boenisch. 23-letni obrońca Werderu Brema w sobotnim meczu z Ukrainą zadebiutuje w reprezentacji Polski

Boenisch dla Sport.pl: do Euro 2012 nauczę się śpiewać polski hymn Urodzony w Gliwicach Boenisch miał trzy lata, gdy wyjechał z rodzicami do Niemiec. Tam uczył się futbolu, jest młodzieżowym mistrzem Europy sprzed dwóch lat, miał więc nadzieję, że po mundialu w RPA zadebiutuje w trzeciej drużynie świata. Powołania od Joachima Löwa jednak się nie doczekał, dlatego zadzwonił do Smudy i powiedział: "Wybieram Polskę". W Niemczech skwitowano to skromnymi notkami agencji prasowych. Więcej emocji wzbudza w tabloidach jego związek z blondwłosą byłą miss Austrii. Niemiecki dziennikarz zajmujący się Werderem: - Wydaje mi się, że na grę w zespole Löwa jest za słaby. Może Polsce się przyda.

Na Boenischu w niemieckiej kadrze bardzo zależało tylko dyrektorowi Werderu Klausowi Allofsowi. Od wielu miesięcy przekonywał dziennikarzy, że jego obrońca jest świetną inwestycją na przyszłość. Można go zrozumieć, po występach u Löwa, mógłby sprzedać piłkarza za większe pieniądze, niż gdyby ten grał u Smudy. Na razie Boenisch wystąpił w ostatnim meczu Bundesligi z Kolonią i zaczął akcję, po której Hugo Almeida strzelił gola na 3:1.

Przyszłość Polaka w klubie jest niepewna. O miejsce w składzie rywalizuje z Finem Petri Pasanenem.Na początku sezonu w Pucharze Niemiec i kwalifikacjach Ligi Mistrzów był rezerwowym. W defensywie Werderu robi się ciasno po podpisaniu dwuletniego kontraktu przez byłego gracza Manchesteru United Mikaela Silvestre. 33-letni Francuz to środkowy obrońca, ale może występować również na lewej stronie. W Bremie przedstawiają go jako filar defensywy Werderu, która uznawana jest za najsłabszą formację. W dwóch meczach ligowych klub stracił sześć bramek. Tylko jednak z nich padła po akcji lewą stroną - z Hoffenheim, z którym Boenisch nie grał.

Rozmowa z Sebastianem Boenischem, obrońcą reprezentacji Polski

Robert Błoński: Dlaczego wybrał pan reprezentację Polski?

Sebastian Boenisch: Zdecydowała determinacja trenera Smudy. Był u mnie w Bremie i namawiał do gry w swojej kadrze już pod koniec ubiegłego roku, czyli zaraz po objęciu funkcji selekcjonera. Decyzja była ciężka, bo wiele lat występowałem w niemieckiej młodzieżówce. Wygrałem z nią mistrzostwo Europy. Wielu kolegów z tamtej drużyny gra w seniorskiej reprezentacji Niemiec, dlatego tak długo wahałem się, co robić. Bywało, że Smuda dzwonił pięć-sześć razy w tygodniu. Dla mnie ważna jest świadomość, że trener chce na mnie stawiać.

A gdyby choć raz zatelefonował Joachim Löw?

- Pewnie, że czekałem, ale nie zadzwonił. Nie miałem sygnału, że to się zmieni, więc wybrałem Polskę i teraz liczy się wyłącznie gra dla niej. Pytajcie mnie więc tylko o reprezentację Smudy, nie chcę mówić o Niemcach. Na moją decyzję nie miało wpływu to, że po mundialu Löw przedłużył kontrakt. Gdyby odszedł - pewnie nic by to nie zmieniło. Uznałem, że dłużej nie będę czekał. Poczułem, że chcę grać dla Polski, i zadzwoniłem, żeby poinformować o tym trenera. Potem przyszło powołanie.

Wie pan, z czego wynikała determinacja trenera Smudy?

- Nie.

Jego kadrze brakuje bocznych obrońców. Szczególnie lewego.

- Nie znam do końca sytuacji. Patrzę na siebie i na to, co mogę dać drużynie. Teraz to już moja reprezentacja. Taktycznie sobie poradzę. Zadania lewego obrońcy niewiele się będą różnić od tych w klubie. W Werderze sporo biegam do przodu, angażuję się w dośrodkowania, mam asysty, ale najważniejsza jest obrona bramki,. Konkurencji się nie obawiam, wszystkim wyjdzie na zdrowie.

Boenisch dla Sport.pl: Smuda dzwonił sześć razy w tygodniu Trudno zrozumieć, że ambitny piłkarz, młodzieżowy mistrz Europy, nie próbuje przebić się do trzeciej reprezentacji świata, tylko wybiera drużynę, która w dwóch ostatnich meczach straciła dziewięć goli.

- Już tłumaczyłem. Dalsze czekanie na sygnał z niemieckiej kadry było bez sensu. Teraz chcę z kolegami z polskiej reprezentacji poprawić ostatni zły bilans i pokonać Ukrainę.

Co panu powiedział trener Smuda po przyjeździe do Grodziska?

- Ucieszył się i zapewnił, że nie będę miał problemów z aklimatyzacją. Mówił po polsku. Wiele rozumiem i staram się mówić po polsku, ale to trudne. Odkąd mieszkam w Niemczech, nie używałem polskiego. Czasem mówiłem po śląsku. Ale powinno być lepiej. Hymnu na razie śpiewać nie będę. Ale na Euro 2012 już na pewno.

Czy fakt, że Polska organizuje finały ME 2012, miał znaczenie przy pana wyborze?

- Nie.

Pana ojciec, kiedy ważyły się losy powołania, mówił, że będzie pan wybierał zgrupowania i mecze kadry, bo priorytetem jest klub.

- Czeka mnie wiele meczów w Werderze: Bundesliga, Liga Mistrzów, krajowy puchar. Może się zdarzyć, że będę przemęczony albo kontuzjowany. Wtedy zadzwonię do trenera i powiem szczerze, jak jest. Ale gwarantuję, że jeśli tylko będę zdrowy, zawsze przyjadę na zgrupowanie. W październiku Polska gra za oceanem sparingi z USA i Ekwadorem. Będę czekał na powołania. Moja dyspozycyjność będzie zależała wyłącznie od mojego zdrowia, a nie humoru.

Polska reprezentacja może dać więcej Boenischowi czy Boenisch kadrze?

- Zawsze to działa w obie strony. Nie jestem jedynym ogniwem drużyny, nie wszystko będzie się kręcić wokół mnie. Polska to młoda drużyna, nieźle przygotowana fizycznie. Jeleń gra w Lidze Mistrzów, a kilku kolegów w Bundeslidze. Razem możemy stworzyć ciekawy zespół. Nazwisk i imion wszystkich nie znam, ale się nauczę. Ciężko mi było oglądać ostatnie występy Polski, niemiecka telewizja wybierała spotkania swojej drużyny albo Brazylii czy Anglii.

Działacze Werderu nie mieli pretensji, że wybrał pan Polskę? Namawiali na grę dla Niemiec?

- Tak, ale to normalne. Przecież Werder jest niemieckim klubem i prezesom zależy, by w ich zespole grało jak najwięcej niemieckich kadrowiczów. Kiedy się dowiedzieli o mojej decyzji, po prostu ją uszanowali. Wierzę, że będę tam oceniany tylko za to, jak gram. W Pucharze Niemiec i eliminacjach Ligi Mistrzów byłem rezerwowym, ale ostatnio grałem w podstawowym składzie i mam nadzieję, że to się nie zmieni.

Wie pan, z kim za rok gra reprezentacja Polski na otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie?

- Wiem. Z Niemcami. Spotkam wielu kolegów z młodzieżówki i zrobię wszystko, żeby wygrała Polska.

Liczby Boenischa

3,72 - taką średnią notę za poprzedni sezon Benischowi wystawił magazyn "Kicker". Była to najniższa nota w defensywie

60 - tyle meczów rozegrał w Bundeslidze (dziewięć dla Schalke, 51 dla Werderu, dla którego gra od 2007 roku)

1 - tyle strzelił goli

5 - tyle miał asyst

Gdyby nie to kolano... - mówi Ireneusz Jeleń ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.