Boenisch dla Sport.pl: do Euro 2012 nauczę się śpiewać polski hymn Urodzony w Gliwicach Boenisch miał trzy lata, gdy wyjechał z rodzicami do Niemiec. Tam uczył się futbolu, jest młodzieżowym mistrzem Europy sprzed dwóch lat, miał więc nadzieję, że po mundialu w RPA zadebiutuje w trzeciej drużynie świata. Powołania od Joachima Löwa jednak się nie doczekał, dlatego zadzwonił do Smudy i powiedział: "Wybieram Polskę". W Niemczech skwitowano to skromnymi notkami agencji prasowych. Więcej emocji wzbudza w tabloidach jego związek z blondwłosą byłą miss Austrii. Niemiecki dziennikarz zajmujący się Werderem: - Wydaje mi się, że na grę w zespole Löwa jest za słaby. Może Polsce się przyda.
Na Boenischu w niemieckiej kadrze bardzo zależało tylko dyrektorowi Werderu Klausowi Allofsowi. Od wielu miesięcy przekonywał dziennikarzy, że jego obrońca jest świetną inwestycją na przyszłość. Można go zrozumieć, po występach u Löwa, mógłby sprzedać piłkarza za większe pieniądze, niż gdyby ten grał u Smudy. Na razie Boenisch wystąpił w ostatnim meczu Bundesligi z Kolonią i zaczął akcję, po której Hugo Almeida strzelił gola na 3:1.
Przyszłość Polaka w klubie jest niepewna. O miejsce w składzie rywalizuje z Finem Petri Pasanenem.Na początku sezonu w Pucharze Niemiec i kwalifikacjach Ligi Mistrzów był rezerwowym. W defensywie Werderu robi się ciasno po podpisaniu dwuletniego kontraktu przez byłego gracza Manchesteru United Mikaela Silvestre. 33-letni Francuz to środkowy obrońca, ale może występować również na lewej stronie. W Bremie przedstawiają go jako filar defensywy Werderu, która uznawana jest za najsłabszą formację. W dwóch meczach ligowych klub stracił sześć bramek. Tylko jednak z nich padła po akcji lewą stroną - z Hoffenheim, z którym Boenisch nie grał.
Sebastian Boenisch: Zdecydowała determinacja trenera Smudy. Był u mnie w Bremie i namawiał do gry w swojej kadrze już pod koniec ubiegłego roku, czyli zaraz po objęciu funkcji selekcjonera. Decyzja była ciężka, bo wiele lat występowałem w niemieckiej młodzieżówce. Wygrałem z nią mistrzostwo Europy. Wielu kolegów z tamtej drużyny gra w seniorskiej reprezentacji Niemiec, dlatego tak długo wahałem się, co robić. Bywało, że Smuda dzwonił pięć-sześć razy w tygodniu. Dla mnie ważna jest świadomość, że trener chce na mnie stawiać.
- Pewnie, że czekałem, ale nie zadzwonił. Nie miałem sygnału, że to się zmieni, więc wybrałem Polskę i teraz liczy się wyłącznie gra dla niej. Pytajcie mnie więc tylko o reprezentację Smudy, nie chcę mówić o Niemcach. Na moją decyzję nie miało wpływu to, że po mundialu Löw przedłużył kontrakt. Gdyby odszedł - pewnie nic by to nie zmieniło. Uznałem, że dłużej nie będę czekał. Poczułem, że chcę grać dla Polski, i zadzwoniłem, żeby poinformować o tym trenera. Potem przyszło powołanie.
- Nie.
- Nie znam do końca sytuacji. Patrzę na siebie i na to, co mogę dać drużynie. Teraz to już moja reprezentacja. Taktycznie sobie poradzę. Zadania lewego obrońcy niewiele się będą różnić od tych w klubie. W Werderze sporo biegam do przodu, angażuję się w dośrodkowania, mam asysty, ale najważniejsza jest obrona bramki,. Konkurencji się nie obawiam, wszystkim wyjdzie na zdrowie.
- Już tłumaczyłem. Dalsze czekanie na sygnał z niemieckiej kadry było bez sensu. Teraz chcę z kolegami z polskiej reprezentacji poprawić ostatni zły bilans i pokonać Ukrainę.
- Ucieszył się i zapewnił, że nie będę miał problemów z aklimatyzacją. Mówił po polsku. Wiele rozumiem i staram się mówić po polsku, ale to trudne. Odkąd mieszkam w Niemczech, nie używałem polskiego. Czasem mówiłem po śląsku. Ale powinno być lepiej. Hymnu na razie śpiewać nie będę. Ale na Euro 2012 już na pewno.
- Nie.
- Czeka mnie wiele meczów w Werderze: Bundesliga, Liga Mistrzów, krajowy puchar. Może się zdarzyć, że będę przemęczony albo kontuzjowany. Wtedy zadzwonię do trenera i powiem szczerze, jak jest. Ale gwarantuję, że jeśli tylko będę zdrowy, zawsze przyjadę na zgrupowanie. W październiku Polska gra za oceanem sparingi z USA i Ekwadorem. Będę czekał na powołania. Moja dyspozycyjność będzie zależała wyłącznie od mojego zdrowia, a nie humoru.
- Zawsze to działa w obie strony. Nie jestem jedynym ogniwem drużyny, nie wszystko będzie się kręcić wokół mnie. Polska to młoda drużyna, nieźle przygotowana fizycznie. Jeleń gra w Lidze Mistrzów, a kilku kolegów w Bundeslidze. Razem możemy stworzyć ciekawy zespół. Nazwisk i imion wszystkich nie znam, ale się nauczę. Ciężko mi było oglądać ostatnie występy Polski, niemiecka telewizja wybierała spotkania swojej drużyny albo Brazylii czy Anglii.
- Tak, ale to normalne. Przecież Werder jest niemieckim klubem i prezesom zależy, by w ich zespole grało jak najwięcej niemieckich kadrowiczów. Kiedy się dowiedzieli o mojej decyzji, po prostu ją uszanowali. Wierzę, że będę tam oceniany tylko za to, jak gram. W Pucharze Niemiec i eliminacjach Ligi Mistrzów byłem rezerwowym, ale ostatnio grałem w podstawowym składzie i mam nadzieję, że to się nie zmieni.
- Wiem. Z Niemcami. Spotkam wielu kolegów z młodzieżówki i zrobię wszystko, żeby wygrała Polska.
3,72 - taką średnią notę za poprzedni sezon Benischowi wystawił magazyn "Kicker". Była to najniższa nota w defensywie
60 - tyle meczów rozegrał w Bundeslidze (dziewięć dla Schalke, 51 dla Werderu, dla którego gra od 2007 roku)
1 - tyle strzelił goli
5 - tyle miał asyst
Gdyby nie to kolano... - mówi Ireneusz Jeleń ?