Mistrzostwa Polski Dzieci z Domów Dziecka znów oblegane. "Ci, co u nas grają, mają ciężkie życie"

Stowarzyszenie Nadzieja na Mundial szykuje się na VIII Mistrzostwa Polski Dzieci z Domów Dziecka. - Dzieciaki jak stąd wyjeżdżają mówią, że to druga gwiazdka - cieszy się Sylwester Trześniewski, prezes stowarzyszenia.

29 kwietnia w Warszawie odbędą się kolejne piłkarskie Mistrzostwa Polski Dzieci z Domów Dziecka. Od 2010 roku impreza zyskuje kolejnych fanów i rozgłos - nie tylko w naszym kraju. Stowarzyszenie Nadzieja na Mundial zachęcone sukcesem organizuje także mistrzostwa świata. Animacja wolnego czasu, nauka rywalizacji i perspektywa na szczęśliwsze jutro - to tylko niektóre cele projektu. Efekty? Są, nawet nadspodziewane. Niektórzy uczestnicy zawodów znajdują zajęcie w piłkarskich klubach, nie tylko jako piłkarze. Są i tacy, którzy trafiają do narodowej reprezentacji.

Kacper Sosnowski: Jesteście chyba najpoważniejszym i największym stowarzyszeniem, które rozbudza w dzieciach z domu dziecka miłość do piłki nożnej, jednocześnie uczy rywalizacji i zasad. Wszystko trochę przez przypadek.

Sylwester Trześniewski, prezes stowarzyszenia Nadzieja na Mundial: - Kiedyś z kolegami z Akademii Wilanowskiej tworzyliśmy "Patriotyzm jutra" - Biesiady Szlacheckie dla dzieci z domów dziecka. Były w nich zabawy rycerskie, ale też nauka o honorze, tradycjach szlacheckich, rzeczach, które mogły wzmocnić ich kręgosłup moralny i nauczyć jakiś zasad. Po dwóch latach, skończyły się dotacje, zamknął się program, ale dzieci nadal chciały się z nami spotykać, chciały aby ktoś się nimi zaopiekował.

I postawiliście na sport.

- Wymyśliliśmy, że będziemy im organizować zawody piłkarskie. Na początku miały być to mistrzostwa Mazowsza. Zrobiliśmy stronę internetową, ogłosiliśmy rekrutację. Zgłosiły się ekipy od Szczecina, przez Gdańsk do Sosnowca - w sumie 25 drużyn. Za rok to były już mistrzostwa Polski międzynarodowe, bo przyjechały dzieciaki m.in. z Rosji, Francji, Czech czy Słowacji. Wtedy nawiązaliśmy współpracę z Continental Opony Polska, od lat wspierającym światowy futbol, który został głównym sponsorem rozgrywek i jest z nami do dziś. To również dzięki wsparciu Continental oraz innych sponsorów, dwa lata później oprócz mistrzostw Polski zrobiliśmy też, przed krajowym Euro 2012, własne mistrzostwa Europy. Wtedy zgłosiła się ekipa z Ghany. Dostaliśmy od niej zdjęcie z napisaną na kartonie prośbą po polsku: "Też chcemy zagrać na Euro". Od 2013 organizujemy już mistrzostwa świata. Nasza impreza stała się międzypaństwowym świętem piłki. Dzieciaki otworzyły się na świat, uczą się języków, mają ze sobą kontakt w internecie i oczywiście podnoszą swój poziom sportowy. Podobne turnieje krajowe zaczęły organizować Niemcy, Portugalia czy nawet Tajlandia. Stowarzyszenie założyło fundację Hope for Mundial - ona będzie od tego roku współtworzyła światowe mistrzostwa. Już ma zasięg ogólnokrajowy, nasza idea idzie więc w świat.

Łatwiej było o rozgłos, bo dość szybko w akcji wsparły was wielkie gwiazdy, nie tylko polskiej piłki...

- Byli u nas Łukasz Podolski, Grzegorz Krychowiak, Emanuel Olisadebe, gościł też prezes PZPN Zbigniew Boniek. Czasem tego szczęścia było aż nadto. Powiem tak. W 2015 roku przegraliśmy mistrzostwa świata właśnie przez Krychowiaka i Adama Nawałkę!

Chętnie posłucham.

- Mieliśmy super reprezentację, która nie doznała porażki w żadnym meczu, gromiła wszystkich. Na stadion tuż przed finałem przyjechała właśnie wspomniana dwójka. Spotkali się z dzieciakami z reprezentacji i wtedy chłopcy "odjechali". Mieli możliwość rozmowy z Grześkiem, który był ich bohaterem, topowym graczem Europy. Nawałka, który w ogóle jawił się jako ktoś niedostępny, nie udzielający wywiadów, przyszedł i normalnie do nich zagadywał. No i w tej euforii, po tym wielkim przeżyciu przegrali 0:3 z Holandią.

Szkoda, że młodej ekipy Oranje nie odwiedził wtedy Marco Van Basten lub Arjen Robben. Podolski też wywołał tyle emocji?

- Zagrał w polskiej koszulce pokazowy mecz. Dzieciaki naprawdę miały co wspominać. Jak to określił nasz kolejny gość Zbigniew Boniek piłka w tym wypadku rzeczywiście łączyła i uczyła życia. To wspaniałe momenty. Oczywiście dotarcie do topowych piłkarzy nie jest łatwe, trzeba przedrzeć się przez sztab agentów. Warto jednak próbować. W zeszłym roku nasza pierwsza reprezentacja spontanicznie nagrała dla nas film "Jesteście mistrzami świata". To nie było wymuszone czy udawane. Te dzieciaki, które u nas grają mają czasem naprawdę ciężkie życie, a takie rzeczy wzruszają.

Było więcej takich momentów, które w związku z działalnością w stowarzyszeniu szczególnie Pana poruszyły lub po prostu zapadły w pamięć?

- Z sukcesów - dotarła do mnie informacja, że jedna z dziewczyn, która grała u nas dwa razy z rzędu została powołana do pierwszej reprezentacji swego kraju - Jordanii. Dziewczynki grają u nas na równi z chłopcami, to też ważne. Wiem też, że kilku graczy już z Polski też mocniej poszło w stronę piłki. Jeden podpisał juniorski kontrakt z GKS Katowice, inny był w Zagłębiu Lubin, ktoś gra w II ktoś w IV lidze. Mamy też kilka osób, którzy idą w stronę zawodu trenera. Idea, którą chcieliśmy im przekazywać żyje i sama się rozprzestrzenia. Wspieramy też jeden z IV-ligowych klubów GROM Warszawa, gdzie trzech naszych mistrzów świata z 2013 roku prowadzi zajęcia z trudną młodzieżą, również tą z domów dziecka. Sami zresztą też grają w rezerwach tej drużyny. Mają kontakt z piłką, czymś się zajmują, nie robią głupot - o to też tu chodzi.

To podbudowuje. Podejrzewam , że takich historii jest więcej.

- O nie wszystkich przecież wiemy. Nie wszystko do nas dociera. Na mnie największe wrażenie zrobiła kiedyś dość prosta scena. Szedłem sobie gdzieś koło boiska podczas naszych mistrzostw Polski i słyszałem rozmowę dwóch chłopaków z różnych drużyn. Jeden mówi do drugiego: "Wiesz co, dobrze się tu czuję!". Drugi szybko odpowiedział: "Ja też. Ja się chyba w życiu tak dobrze nie czułem". To mnie mocno wzruszyło.

A kolejne mistrzostwa Polski tuż przed nami. Z listą startowa problemów nie ma, chociaż z drugiej strony można powiedzieć, że są. Drużyn chcących u was zagrać jest po prostu za dużo.

- Zapisy szły bardzo szybko. Dzieci wiedzą, że jak do nas przyjadą to dostaną stroje, pełne wyżywienie, pomoc w noclegu. Niezależnie jaką lokatę zajmie drużyna, to każdy wyjeżdża od nas z torbą pełną prezentów. Oczywiście najbardziej doceniamy tych z miejsc na podium, mamy nagrody indywidualne. Chcemy, by ten sport wychowywał, ale i podnosił kwalifikację, i rozwijał życiowo. Nic tak nie pomaga w systematycznej pracy jak nagrody. Uśmiecham się trochę, ale coś w tym jest. Dzieciaki jak stąd wyjeżdżają to mówią, że to druga gwiazdka. Zgłoszeń rzeczywiście mam sporo. Planowaliśmy przyjąć 32 drużyny, rozszerzyliśmy liczbę do 40, a i tak zostało jeszcze kilka ekip na liście rezerwowej. Jednego dnia nie możemy już jednak rozegrać więcej meczów. Warto też zwrócić uwagę, że mistrzostwa Polski, które przed nami, są eliminacją do mistrzostw świata. To tu wybieramy kadrę Polski. Co roku nasza reprezentacja jest na podium. Dzieci mogą sięgnąć po medal mistrzostw świata - jest o co walczyć! Tym bardziej, że w tym roku Continental ufundował dodatkową, fantastyczną nagrodę, bo wszyscy zawodnicy, którzy wezmą udział w zawodach, czyli około 400 uczestników, pojadą kibicować profesjonalnym zawodnikom na Mistrzostwach Europy U-21 (red. - ME U-21 odbędą się w czerwcu w Polsce).

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.