El. MŚ 2018. "Gorące trybuny, lecące krzesełka" oto pocztówka z Podgoricy. Fornalik dla Sport.pl: By się do tego przygotować byłem tam na meczu wcześniej

"Do trybun lepiej nie podchodzić, rzucają w nas krzesełkami i petardami. Na boisku, prowokują, a w twarz wciskają łokcie" - tak mogłaby wyglądać piłkarska pocztówka wysłana z Podgoricy. Ustami tych którzy przeżyli to na własnej skórze, przypominamy co w Czarnogórze oznacza słowo mecz. Niedzielne spotkanie o 20.45. Relacja na żywo w Sport.pl - to jest twój live!

Wyjazdowy starcie z Czarnogórą to wydarzenie, którego się nie zapomina. Z polskiej kadry najlepiej wiedzą to ci, którzy do Podgoricy pojechali we wrześniu 2012. W eliminacjach MŚ biało-czerwoni zremisowali wtedy 2:2. Spotkanie było dwa razy przerywane z powodu zachowania kibiców. Przestojów w grze było zresztą więcej. To na boisku leżał Robert Lewandowski, to trzeba było rozdzielać graczy obu ekip, gdy po kolejnych faulach ruszali na siebie z pretensjami. Jak wspomina Fukasz Fabiański obserwujący wtedy te wydarzenia z ławki rezerwowych "takie życie". "Takie Bałkany" można dodać.

Z obecnej kadry Adama Nawałki w Podgoricy było wtedy siedmiu graczy. To Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Jakub Błaszczykowski, Kamil Grosicki, Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak i wspomniany Fabiański. Wszyscy oni dostali wtedy powołanie od Waldemara Fornalika. Dla niego mecz w Podgoricy był szczególny, bo w roli selekcjonera pierwszy o stawkę.

Był, sprawdził wcześniej

- Jechaliśmy do Podgoricy z pewną dozą niepewności. Do końca nie wiedziałem w jakim miejscu jest niedawno przejęta drużyna. To były moje początki w kadrze, po raptem trzech jednostkach treningowych - wspomina ówczesny selekcjoner biało-czerwonych. Chrzest bojowy w eliminacjach miał trudny, choć spodziewał się co go czeka.

- By się należycie do tego spotkania przygotować byłem kilka tygodni wcześniej w Podgoricy na pucharowym meczu Śląska Wrocław. Miałem wtedy namiastkę tej atmosfery. Też było gorąco na trybunach, też były wybuchy, a wcześniej zamieszki na mieście. Pod tym względem drużyna wiedziała czego się spodziewać. To co zastaliśmy na stadionie było jednak niewyobrażalne. Dzisiaj gdyby miała miejsce taka sytuacja, gdzie rzucane są petardy w stronę naszego bramkarza, gdzie lecą krzesełka, to nie wyobrażam sobie, by sędzia nie przerwał meczu - rozważa Fornalik.

- Wtedy arbiter pozwolił spotkanie kontynuować. To nie była komfortowa sytuacja. Przemek Tytoń był pod ostrzałem pseudokibiców, to wpływało na całą drużynę - ocenia były trener kadry.

- To prawda, że w pewnych momentach było nieprzyjemnie, ale jak wtedy byłem na boisku to aż tak o tym nie myślałem. Z perspektywy czasu dopiero dochodzi do świadomości, że to były niebezpieczne sytuacje - wspomina Łukasz Piszczek i od razu dodaje -Teraz się tego nie przestraszymy, będziemy walczyć o zwycięstwo.

Pięć lat temu o zwycięstwo było walczyć trudniej.

- Polska jest teraz dużo mocniejszą drużyną niż była wtedy - wspomina swój dwumecz z Czarnogórą Fornalik. - Porównując biało-czerwonych do rywala z Bałkanów dziś, wszystko przemawia za naszą ekipą. Wtedy nie było to tak oczywiste. Czarnogórcy potrafili grać jak równy z równym z Ukrainą czy Anglią - przypomina obecny szkoleniowiec Ruchu Chorzów. W dodatku w kluczowym momencie, przy remisie 2:2 i naszej grze w przewadze, nerwów na wodzy nie utrzymał Ludovic Obraniak.

- Dostał czerwona kartkę. Dał sie sprowokować. Gdyby sędzia bardziej pobłażliwie spojrzał na tę sytuację, tak jak patrzył na kibiców, to nie byłby wykluczony - ocenia.

- Jest teraz w tej drużynie kilku zawodników pamiętających tamto spotkanie. Będą mieli to z tyłu głowy, by się nie zagotować- jest przekonany były selekcjoner kadry.

To nie MMA

Kamil Glik, który w 2012 roku grał pełne 90 minut potwierdza, że mecz będzie sprawdzianem z wydarzeń z przed lat.

- To było ważne doświadczenie, będziemy mieli okazję pokazać czy wyciągnęliśmy z tego wnioski. Wiadomo, że to teren nieprzyjazny - mówi krótko. Ważną rolę będzie w spotkaniu odgrywał zatem sędzia. FIFA do prowadzenia zawodów wyznaczyła doświadczonego i chwalonego Vitora Kassaia. To jeden z najlepszych arbitrów międzynarodowych, który dobrze spisywał się na Euro we Francji.

- Mam nadzieję, że jak będzie taka potrzeba to sędzia od razu zareaguje. My na jego decyzję i tak nie będziemy mieli wpływu. Musimy wyjść na boisko i zagrać swój mecz - komentuje Łukasz Piszczek .

- Sędziowie na pewno będą przygotowani na to co może się tam wydarzyć. Jeśli by się coś takiego powtórzyło, to mecz pewnie zakończy się szybciej. Trzeba do tego podejść spokojnie, skupić się na sobie, a nie na tym co wokół boiska - podkreśla kapitan reprezentacji Polski. W hotelowych korytarzach mówi się to łatwiej. Robertowi Lewandowskiemu szybko przypominamy o żółtych i czerwonych kartkach, łokciu rywala wymierzonym w jego twarz, czy wycięciu go w polu karnym. - To nie MMA - uśmiecha się tylko.

- Jesteśmy drużyną bardziej doświadczoną niż wtedy, nie damy się sprowokować, choć zapewne Czarnogórcom będzie na tym zależało - popiera go Gilk. Obaj panowie podobnie zresztą jak Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek i Piotr Zieliński na zaczepki muszą uważać szczególnie. Żółta kartka wyeliminuje ich z gry w czerwcowym meczu z Rumunią.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA