Reprezentacja Polski. Krychowiak: Nietykalni nie istnieją

Każde zwycięstwo, nawet w sparingu, pokazuje głód sukcesu, jaki ma dziś reprezentacja Polski. Wierzę, że to zaprocentuje, gdy na Euro 2016 przyjdzie czas najważniejszej próby - mówi Grzegorz Krychowiak

DARIUSZ WOŁOWSKI: Zbigniew Boniek mówi, że kadrze dobrze zrobiłby przegrany sparing. Dla otrzeźwienia piłkarzy i spuszczenia powietrza z balonu oczekiwań kibiców.

GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Mnie zwycięstwa nie martwią. Nie tylko porażki są pouczające. Przecież z Serbią nie zagraliśmy najlepiej, a mimo to zwyciężyliśmy. I to jest sztuka, nauczyć się wygrywać, mając słabszy dzień, gdy wiele rzeczy się nie układa. To była najcenniejsza lekcja z tego sparingu.

Niemcy lekcję dostali od Anglików, którzy pokonali ich 3:2 w Berlinie. Mistrzowie świata zareagowali natychmiast, rozbijając trzy dni później Włochów 4:1. Wygląda jednak na to, że faworyci naszej grupy na Euro nie są ostatnio maszyną do wygrywania.

- To, co zrobili Anglicy, to tylko jeszcze jeden dowód na to, że z Niemcami da się wygrać. My wiemy, że można ich pokonać nawet w meczu o punkty, doświadczyliśmy tego na Stadionie Narodowym. Oczywiście Niemcy to faworyt do złota Euro 2016, ale to nie czyni ich nietykalnymi. Nie istnieją drużyny doskonałe. I gdy 16 czerwca przyjedziemy na Saint Denis w Paryżu, nie będziemy się czuli jak ktoś, kto porywa się na niemożliwe. Już wiemy, co robić, by walczyć z mistrzami świata, czujemy, jak to się robi.

Czy podczas zgrupowania przed sparingami z Serbią i Finlandią wyczuwał pan gorączkę związaną z Euro? Do mistrzostw jeszcze półtora miesiąca, ale gdy się spotkacie znowu, to już na finiszu przygotowań.

- Niby było spokojnie, niby jeszcze do Euro daleko, ale z drugiej strony blisko. Dla mnie liczy się jutrzejszy trening i czwartkowy mecz Sevilli w Lidze Europy. W przyszłość nie wybiegam, to nie ma sensu. Po co, skoro jeszcze tyle ważnych celów po drodze? Nie ma czasu w kwietniu żyć tym, co będzie w czerwcu. Na pewno jednak perspektywa startu w wielkim turnieju z reprezentacją to dla każdego z nas życiowa sprawa.

Jeszcze tylko sparingi z Holandią i Litwą...

- I też będziemy chcieli je wygrać. Holendrzy są bardzo mocni, dla nas to będzie wyznacznik formy przed Euro. We Francji zmierzymy się z najlepszymi, dobrze w sparingach też grać z najlepszymi. Łatwe wygrane 4:0 czy 5:0 są znacznie mniej istotne niż próbowanie się silnymi, gdy trzeba grać na granicy możliwości, czasem nawet je przekraczać. Każde zwycięstwo, nawet w sparingu, pokazuje głód sukcesu, jaki ma dziś reprezentacja. Wierzę, że to zaprocentuje, gdy przyjdzie czas najważniejszej próby. Czyli mecz z Irlandią Płn.

Co zbudowało w tej kadrze poczucie pewności siebie: sukcesy w klubach czy zwycięstwa w reprezentacji?

- Każdy zbudował poczucie własnej wartości w klubach. Tam się pracuje na co dzień, w kadrze spędzamy mimo wszystko mało czasu. Trener Adam Nawałka i jego sztab potrafili jednak sprawić, że umiejętności indywidualne zaczęły pracować na korzyść drużyny. Piłkarzy trzeba było połączyć w całość, i to selekcjonerowi się udało.

Wyobrażam sobie was w wolnych chwilach zgrupowania lub każdego z osobna w domu, jak siedzicie nad drabinką Euro 2016 i rozważacie, że na przykład trzecie miejsce w grupie jest złe, bo w 1/8 finału skazuje na Francuzów. Tak robią kibice. A piłkarze?

- Ja tak nie robię. Już mówiłem: najbliższy trening i mecz, dalej myślą w przyszłość nie wybiegam.

Leczył pan ostatnio poważny uraz. I cierpiał, patrząc na mecze Sevilli?

- Nikt nie lubi kontuzji. Ale trzeba i z takich negatywnych sytuacji wyciągać pozytywy. Miałem czas na refleksję, odpoczynek, choć ciężko pracowałem nad powrotem do zdrowia. Półtora miesiąca nie mogłem grać, ale podczas Euro będę miał pewnie dzięki tej przerwie więcej siły. Trzeba być optymistą, inaczej trudniej spełnia się marzenia.

W ostatnim meczu z Realem Sociedad przytrafiło się panu nieporozumienie z bramkarzem, co skończyło się samobójem i przerwało passę 17 zwycięstw Sevilli u siebie. Czy to efekt braku wyczucia po przerwie spowodowanej kontuzją, czy mogło się to przydarzyć panu nawet w szczycie formy?

- To nie jest efekt przerwy. Bramkarz krzyknął, że piłka jest jego, ale jej nie sięgnął. Ja mogłem i powinienem był ją wybić, skoro miałem ją na głowie. Błąd, jaki mógł się zdarzyć zawsze. Pracuję, by po kontuzji jak najszybciej wskoczyć na najwyższe obroty, ale potrzeba trochę czasu. Nie wiem ile, ale niedużo. Czuję się lepiej z każdą minutą spędzoną na boisku.

Sevilla traci już 9 pkt do czwartego w tabeli Villarreal. Łatwiej będzie wam awansować do Ligi Mistrzów przez Ligę Europy, czyli tak jak przed rokiem. Ale trzeba przy okazji pisać historię, bo wygrać tych rozgrywek trzy razy z rzędu nikomu się jeszcze nie udało.

- Nawet w lidze można odrobić 9 pkt. To nie misja niemożliwa. Nie odpuścimy na żadnym froncie, przecież gramy też finał Pucharu Króla z Barceloną. Taki mecz to wielka frajda, coś wyjątkowego. Trzeba dać z siebie wszystko, żeby po zejściu do szatni niczego nie żałować.

W ćwierćfinale LE gracie z Athletic Bilbao, to efekt dominacji hiszpańskich klubów. Wolelibyście rywala z zagranicy?

- Rywali nie dzieli się na lepszych i gorszych: po prostu przyjmuje się tych, których los wyznacza. LE daje nam szansę zdobycia trofeum i awansu do LM. Chcemy jednego i drugiego. Bez względu na wyniki losowania nasz plan się nie zmienia.

Barcelona przegrała z Realem. Wciąż może stracić mistrzostwo?

- Jeśli uważam, że my możemy odrobić 9 pkt do Villarreal, to sądzę, że Real i Atlético mogą dopaść Katalończyków. Wiadomo, że są mocni, nie przegrywają łatwo, ale stratę 6 pkt da się zniwelować w dwie kolejki. Futbol jest nieprzewidywalny.

A dokonania kolegów z kadry pan śledzi? Arkadiusz Milik, Kamil Grosicki i ponad wszystko Robert Lewandowski strzelają w klubach bardzo dużo.

- Dowiaduję się o wszystkim z portali społecznościowych, skąd zresztą czerpię nie tylko informacje sportowe, ale w ogóle o świecie. Każdy gol, każdy udany mecz Polaka to dobra wiadomość dla całej drużyny. Daje pewność siebie temu, który strzela, ale i tym, którzy za półtora miesiąca będą go mieli w drużynie. Im więcej pozytywnych informacji o piłkarzach kadry, tym lepiej. Przed nami wielkie wyzwanie. Na Euro niczego nie dostaniemy za darmo, ale jesteśmy w stanie sprostać oczekiwaniom.

Szalone końcówki, zwroty akcji i bohaterowie noszeni na rękach! Rzuty równo z syreną to nie wszystko [FOTOSTORY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.