Reprezentacja. Polska - Serbia. Drugie życie Błaszczykowskiego

Jakub Błaszczykowski musiał zrozumieć, że stracił reprezentację, by znów stać się jej częścią. I dziś jest bardzo blisko jedenastki, która 12 czerwca zacznie mecz z Irlandią Płn. na Euro 2016.

- Kuba wykorzystał szansę. Jest doświadczony, stąd powołanie dla niego - mówił Adam Nawałka po środowym zwycięstwie z Serbią 1:0. 31-letni skrzydłowy Fiorentiny strzelił zwycięskiego gola, wykonał gigantyczną pracę w obronie (aż osiem razy odbierał piłkę - najwięcej w zespole, drugi pod tym względem Piszczek miał cztery), był najlepszy na boisku. Tak dobrego meczu dla Nawałki jeszcze nie zagrał.

Zaproszenie go na marcowe zgrupowanie oczywiste jednak nie było. W tym sezonie Błaszczykowski tylko pięć razy spędził na boisku 90 minut, ostatnie siedem meczów ligi włoskiej przesiedział w rezerwie. Żaden polski piłkarz, który wyszedł na boisko w Poznaniu (było ich 17), nie ma w klubie tak trudnej sytuacji. Selekcjoner podał jednak Błaszczykowskiemu rękę, a piłkarz pokazał, że może dużo dać reprezentacji.

Ta relacja zaczęła się od serii nieporozumień. W 2013 r. Nawałka przejmował tak naprawdę drużynę Błaszczykowskiego. Ówczesny skrzydłowy Borussii był kapitanem reprezentacji, jednym zawodnikiem, do którego nie wypadało mieć pretensji za przegrane Euro 2012 i eliminacje mundialu w Brazylii. A potem była ciężka kontuzja Kuby; zmiana zasad dotyczących kapitańskiej opaski (na początku miał ją zakładać piłkarz z największą liczbą występów w kadrze); oddanie jej na stałe Robertowi Lewandowskiemu; rozczarowanie wciąż leczącego uraz Błaszczykowskiego stylem, w jakim ją stracił; telefony od selekcjonera i nowego kapitana, których Kuba nie odbierał; książka, w której widać było jego rozgoryczenie. - Ciężko byłoby mi ponownie zaufać ludziom, którzy w takim momencie, w jakim się teraz znajduję, tak ze mną postępują. Grałbym tak, jak potrafię najlepiej. To wszystko - mówił Błaszczykowski współautorce książki Małgorzacie Domagalik w 2014 r., pytany, co by było, gdyby stracił opaskę.

Wiele było wówczas wątpliwości, czy ambicja pozwoli Błaszczykowskiemu wejść do drużyny, którą mu odebrano. Czy dogada się z obecnym kapitanem, skoro obaj przyznawali, że za sobą nie przepadają? Czy nie podzieli szatni, skoro na zgrupowaniach trzyma się z Piszczkiem, Fabiańskim i Tytoniem, a w drużynie Nawałki władzę przejęli Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny? Słowem: zanosiło się, że reprezentację i piłkarza może łączyć w najlepszym wypadku szorstka przyjaźń.

Ale tak jak przed powrotem Błaszczykowskiego otrzymywaliśmy sygnały zwiastujące kłopoty, tak po powrocie oglądaliśmy już same obrazki udowadniające, że piłkarz chce dla reprezentacji grać, a reprezentacji na nim zależy. Radość z Lewandowskim po golu strzelonym Gruzji, decyzję, by to Błaszczykowski wykonywał karnego w meczu z Gibraltarem, aż w końcu - zachowanie miejsca w pierwszej jedenastce w sparingu z Serbami mimo kłopotów we Fiorentinie. Owszem, na początku Błaszczykowski wydawał się wyobcowany na boisku i poza nim, potrzebował czasu, by zrozumieć nową rolę, przyzwyczaić się do stylu gry kadry. We wspomnianym meczu z Gibraltarem wypadł słabiutko, wydawał się ciałem obcym. W środę był już częścią drużyny.

Po sparingu z Serbią nie ma wątpliwości, że Błaszczykowski pojedzie do Francji, wiele wskazuje na to, że zacznie Euro w pierwszej jedenastce. Nawałka w Poznaniu dał mu 90 minut, choć mógł sprawdzić długo obserwowanego Pawła Wszołka (przesiedział mecz na ławce) albo wcześniej wypuścić Bartosza Kapustkę (grał kwadrans na lewym skrzydle). A to znaczy, że przyspawany do ławki rezerwowych Błaszczykowski wciąż prowadzi w rankingu selekcjonera na prawej pomocy.

Jedyna wątpliwość dotyczy tego, w jakim stanie Błaszczykowski dojedzie na majowe zgrupowania. Fiorentina odpadła niedawno z Ligi Europy (tam Polak czasami wybiegał na boisko), do końca sezonu zagra już tylko osiem meczów w lidze. Na zmiany w składzie się nie zanosi, zastępujący go na prawej stronie Fiorentiny Federico Bernardeschi zasłużył na pierwsze powołanie do reprezentacji Włoch. Jednym z wyzwań selekcjonera w Juracie (17-21 maja) i Arłamowie (23-31 maja) może być zatem postawienie na nogi Błaszczykowskiego.

Ale to problem, który Nawałka chciałby mieć. Selekcjoner od dawna powtarza, że najważniejsze, by Kuba był zdrowy - pewnie doskonale pamięta, że urazy wyeliminowały go już z mundialu w Niemczech i Euro 2008.

Euro 2016. Hodgson zarabia 5 milionów euro, a Nawałka "zaledwie"... Zobacz ranking najlepiej opłacanych selekcjonerów

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.