Znamy pomysły PZPN na przyszłość polskiego futbolu

Nie interesują nas wojenki o statut PZPN. Średnio kręcą przepychanki Zbigniewa Bońka z Grzegorzem Latą o to, kto zostawi więcej w związkowej kasie. Dla nas te szarpaniny jedynie odciągają od spraw kluczowych. Od związku oczekujemy, że będzie nadawał ton w dyskusji o szkoleniu i na tyle, ile to możliwe, wpływał na jakość piłkarzy wychodzących z dużych, średnich i małych polskich klubów.

Ostatnio mieliśmy szansę dowiedzieć się, czy obecny PZPN ma w ogóle ambicję to robić. Zostaliśmy zaproszeni do związku wraz z innymi dziennikarzami na spotkanie z prezesem Zbigniewem Bońkiem, wiceprezesem ds. szkolenia Romanem Koseckim, trenerem młodzieżówki Marcinem Dorną, zastępcą dyrektora Szkoły Trenerów Dariuszem Pasieką oraz Bogdanem Basałajem, zastępcą dyrektora PZPN. Otworzyli się i spokojnie tłumaczyli, co robią, co chcą zrobić, gdzie tkwią problemy. Pracownicy PZPN przedstawili nam kilka pomysłów - o niektórych wiedzieliśmy wszystko, o innych mniej. Teraz wam je przedstawiamy i wystawiamy naszą ocenę.

- Narodowy Model Gry/Narodowy Model Szkolenia

Jak to wygląda:

Pisaliśmy i domagaliśmy się tego od lat, ale od przedstawicieli PZPN wielokrotnie dało się usłyszeć, że "system szkolenia jest i tyle". Nie licząc podręcznika dla trenerów młodzieży do lat 12, który powstał jeszcze za rządów Grzegorza Laty, brakowało materiałów pochodzących wprost ze związku. Materiałów, które polskim szkoleniowcom pomogłyby modelowo wychowywać piłkarzy, tak jak od dawna ma to miejsce w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii czy Francji. Jakie zadania ma mieć prawy obrońca? Jakie są cele szkoleniowe dla napastników? Jakie zachowania kształcić w systemie 4-3-3? Pod tym względem tylko poszczególne akademie klubowe tworzyły i wprowadzały swój model gry, lecz nie PZPN.

Jakie plany ma PZPN?

A przynajmniej nie do ostatniego półrocza. Od tego czasu dwanaście osób - trenerzy z PZPN, przedstawiciele akademii Legii Warszawa i Lecha Poznań oraz eksperci i zaproszeni goście - tworzą podręcznik pod nazwą: "Narodowego Modelu Gry". Ma on być przedstawiany na wszystkich kursach i szkoleniach, dostępny za darmo na stronie związku, ze specjalnymi suplementami i odpowiadać na podstawowe pytanie: "jak w Polsce szkolić piłkarza". Jednak w trakcie debaty selekcjoner reprezentacji U-21 Marcin Dorna zaprezentował tylko plik kilkuset kartek, bez wglądu do zawartości, która wciąż jest poddawana obróbce merytorycznej. Premierę projektu Zbigniew Boniek zapowiedział na start nowego sezonu. NMG miałby zostać połączony z programem w Akademii Młodych Orłów (patrz niżej). Związek nie wyklucza, że część wymogów w ewentualnej certyfikacji (patrz niżej) będzie pokrywać się z zapisami w NMG.

NASZA OPINIA:

Trudno ocenić może najważniejszy projekt "nowego" PZPN bez zajrzenia do środka, sprawdzenia wzorców i skonfrontowania wyznaczonych celów szkoleniowych z opiniami tych, którzy teoretycznie mają się do nich stosować. Do tej pory progres młodzieżowych reprezentacji zawdzięczamy głównie oddolnej, odosobnionej od PZPN inicjatywie oraz pracy klubów, jednak znacznie bardziej obszerne ich grono wciąż szuka takich rozwiązań. Jeśli przedstawiciele związku odpowiednio "Narodowy Model Gry" przygotują i sprzedadzą, to może być prawdziwy hit ekipy Bońka, choć na jego efekty poczekamy przynajmniej kilka lat. To krok w kierunku innych krajów, które już takie coś stworzyły - ostatnio Anglicy, choć w innej formie, nie podręcznika. Tam dyrektor sportowy federacji, Dan Ashworth, mówił, że takie dzieło byłoby nieważne w momencie publikacji. Może więc grono ekspertów Marcina Dorny nie powinno przerywać prac po wysłaniu "NMG" do druku?

- Akademia Młodych Orłów (AMO)

Jak to wygląda:

PZPN rozpoczął szkolenie na kilkunastu orlikach w całym kraju dla dzieci w wieku 7-11 lat. Po 96 dzieciaków trenuje w każdym z nich po dwa razy w tygodniu. PZPN dał swoich trenerów, organizuje testy, na które może przyjść każdy, kto chciałby spróbować. Dzieciak może jednocześnie trenować w klubie, ale nie musi. Zajęcia odbywają się na wszystkich orlikach codziennie według tego samego planu, ale trenerzy mogą zachować elastyczność. Cel? - To ma być wsparcie dla klubów, to dla tych dzieciaków korepetycje, trening jest bardzo zindywidualizowany. To ma zastąpić podwórka, na których kiedyś piłki uczyły się dzieci - mówi Marcin Dorna, który zajmuje się też sprawdzaniem poziomu szkolenia w AMO w dwóch województwach.

Jakie plany ma PZPN?

W związku rozumieją, że szesnaście orlików to liczba niewystarczająca. Proszą o cierpliwość. Gdy pytamy, kiedy powstaną następne, Dorna odpowiada: - Planowane są w najbliższym czasie. Gdy dopytujemy, do kogo teraz należy inicjatywa - do związku czy samorządów - Boniek odpowiada, że liczy na to, że zaangażują się kolejne samorządy. - Otrzymujemy zapytania z kolejnych - mówi prezes PZPN.

NASZA OPINIA:

Wchodząc do siedziby związku zastanawialiśmy się, czym jest AMO dla PZPN. Czy to promocja futbolu, zajęcia doszkalające dla najlepszych dzieciaków w wieku 7-11 lat, czy może zajęcia szkolące dzieciaki z mniejszych klubów? PZPN utrzymuje, że plan jest taki, że w AMO mają trenować najlepsi z najlepszych w wieku 7-11 lat i, zdając sobie sprawę z pewnych niedoskonałości, prosi o cierpliwość. - To dopiero pierwszy rok istnienia AMO - mówią. Dorna: - Za sześć lat będzie można powiedzieć o pierwszych efektach. A gdy będziemy powoływać piłkarzy do kadry, zaznaczymy, czy uczestniczył w programie AMO.

Zgadzamy się z nim, też uważamy, że na razie za wcześnie na oceny, ale zadajemy pytania, bo widzimy zagrożenie - AMO przypomina niemieckie zajęcia doszkalające dla dzieciaków w podobnym wieku w ośrodkach DFB, ale może podzielić los WOSSM-ów (czytaj poniżej), w których trenują juniorzy drugiego i trzeciego sortu. Tacy, których nie przejęły najlepsze szkółki i akademie regionu. Jeśli AMO ma działać, musi trafić do dzieciaków z małych miejscowości. Tworzenie AMO w miastach, gdzie istnieją silne akademie klubowe, mija się z celem, ale w PZPN zdaje się, że to rozumieją.

- Wojewódzkie Ośrodki Szkolenia Sportowego Młodzieży (WOSSM)

Jak to wygląda:

Istnieją od 2004 roku. Najpierw organizowano je dla gimnazjalistów, potem do programu wciągnięto też licealistów, ale ostatnio ze szkolenia w ośrodkach licealistów - w praktyce głównie tych, którzy nie załapali się do najlepszych klubów w Polsce - zrezygnowano. Dziś w każdym województwie mogą być prowadzone po dwa gimnazja. Kto za to płaci? Częściowo Ministerstwo Sportu, a częściowo PZPN, lokalne związki zapewniają kadrę trenerską. Każdy jest niestety inny, nie mają spójnego programu. Nie są kontrolowane, w ośrodku WOSSM na warszawskim Bemowie usłyszeliśmy, że ostatnio koordynator związkowy, Włodzimierz Małowiejski, zjawił się tam jeszcze za rządów Grzegorza Laty. Niektóre pracują bardzo dobrze, inne średnio, część kiepsko. Aż siedmiu medalistów mistrzostw Europy U-17 z 2012 roku się w nich doszkalało, m.in. Karol Linetty w Wielkopolsce. Po roku w zachodniopomorskim i pomorskim ośrodku ćwiczył Grzegorz Krychowiak, zanim wyjechał do Francji. Przed transferem do Anglii w mazowieckim gimnazjum WOSSM przez dwa lata technikę szlifował Tomasz Kupisz.

Jakie plany ma PZPN?

W trakcie spotkania Zbigniew Boniek uciął rozmowę na temat WOSSM-ów: "Nie jesteśmy gotowi na rozmowę o nich". Marcin Dorna, który kiedyś pracował w poznańskim ośrodku, mówi z kolei, że nawet we Francji - na której ten projekt jest wzorowany - następuje "modyfikacja ich roli, bo powstają akademie klubowe, z którymi związkowe mają trudność rywalizować". Aby uzupełnić jego wypowiedź, odwołajmy się do wywiadu z "Wyborczej" z listopada ubiegłego roku (Lepsze jutro polskiej piłki). "Francuzi mówili o szkoleniu opartym na szkołach - centralnej w Clairefontaine i po jednej w każdym regionie. Tak wychowali mistrzów świata i Europy z 1998 i 2000 r., jednak potem system stał się niewydolny, bo kluby nie chciały oddawać związkowi piłkarzy. I francuscy mistrzowie świata do lat 20 z ubiegłego roku opierali się już na wychowankach klubów. Nie oznacza to jednak, że ten system nie może być dobrym uzupełnieniem szkolenia klubowego. W Polsce mamy podobny, w każdym województwie działa piłkarska klasa gimnazjalna, w której przez pięć dni ćwiczą najlepsi juniorzy. W piątek wracają do klubów, w niedzielę grają mecz".

NASZA OPINIA:

Zbigniew Boniek w niedawnym wywiadzie dla "Weszło" chwalił się efektami pracy WOSSM, ale po atmosferze, jaka towarzyszy tym ośrodkom, prędzej należy się spodziewać ich likwidacji, niż doinwestowania. Czy to dobrze? Wydaje się, że sprawnie funkcjonujące ośrodki byłyby dobrym uzupełnieniem szkolenia w najlepszych klubach regionu. Jeśli na Mazowszu dobrze działa szkółka Legii, Polonii i Znicza, to WOSSM mógłby zapełnić ciekawą alternatywę dla piłkarzy w wieku 13-16 lat. Profesjonalnie szkolonych byłoby wówczas około 100 chłopców w każdym roczniku. - Problem jest taki, że coraz mniej mamy chętnych do tych ośrodków, bo przegrywamy konkurencję z akademiami klubowymi - usłyszeliśmy w PZPN. Naszym zdaniem trzeba pójść albo w lewo, albo w prawo. Albo powalczyć o to, żeby WOSSM-y stały się prawdziwą alternatywą w każdym województwie, albo je zamknąć i pieniądze przeznaczyć na zachęty finansowe w systemie certyfikowania szkolenia w klubach ekstraklasy i I ligi (patrz niżej).

- Certyfikacja akademii klubowych i/lub prywatnych

Jak to wygląda:

O pomyśle pisaliśmy już w październiku ( Polak musi być pod ciągłym przymusem ). PZPN chciałby wprowadzić certyfikaty dla akademii ekstraklasy i pierwszej ligi, ewentualnie dla szkółek prywatnych i niższych lig. Wszystkim komisja - pomysł jest taki, aby została złożona z przedstawicieli PZPN, Ekstraklasy, klubów i zagranicznego recenzenta, prawdopodobnie firmy Double Pass - przyznawałaby od pięciu do jednej gwiazdki za spełnianie surowych kryteriów. Na uczestników programu czekałyby bonusy o łącznej wartości 10 mln zł rocznie. I tak np. kluby z czterema gwiazdkami otrzymałyby dofinansowanie o wysokości 750 tys. zł, te z jedną - 200 tys. Projekt prowadzi Bogdan Basałaj, ale swój udział w formowaniu miał Boniek, który uznał, że w Polsce kluby muszą mieć zachętę finansową, aby pomysł przyniósł efekt. PZPN widzi dla siebie rolę organizatora przedsięwzięcia, co rocznie kosztowałoby związek około miliona złotych, i próbuje projektem zainteresować Ministerstwo Sportu i Ekstraklasę SA, która otrzyma rekordowy kontrakt telewizyjny.

Jakie plany ma PZPN?

Zbigniew Boniek powiedział, że w ciągu najbliższych trzech-czterech miesięcy wyjaśni się, czy system certyfikowania akademii wejdzie w życie w proponowanej formie. - A jeśli nie wejdzie? - zapytaliśmy. - Będziemy go modyfikować i szukać innych źródeł finansowania. Jeśli kluby nie będą chciały przystąpić, to może wyciągniemy z kasy związku na przykład 3 miliony i zrobimy certyfikacje dla chętnych klubów z niższych lig - odpowiedział Boniek. Roman Kosecki dopowiedział, że mógłby się w ten pomysł włączyć sponsor, ale żadnego PZPN nie ma.

NASZA OPINIA:

To najlepszy pomysł PZPN. Ale znamy realia, które panują w Ekstraklasie SA, i wiemy, jak trudno będzie dojść klubom do porozumienia. Szefowie ESA uznają pomysł za bardzo interesujący, ale czy także ci, którzy zadecydują o oddaniu kasy na ten cel? Na najbliższym spotkaniu przedstawicieli szesnastu klubów i władz ESA dojdzie do rozmów o podziale pieniędzy z praw telewizyjnych. Obawiamy się, że czas przeznaczony na ten temat zajmą kłótnie o to, ile ma dostać mistrz Polski, ile trzecia drużyna; przecież Legia zapowiedziała, że oczekuje więcej pieniędzy dla klubów startujących w europejskich pucharach. Czy w takiej atmosferze uda się przegłosować tak nowatorski projekt? Radzilibyśmy być bardzo ostrożni. Mniejszym problemem jest wytypowanie klubów, które miałyby uczestniczyć w programie. Ważne, aby program w ogóle zacząć, choćby dla samej ekstraklasy i pierwszej ligi. W ostatnich dniach PZPN wysłał do wojewódzkich związków prośbę o wytypowanie najlepszych akademii i szkółek w ich regionie. Co zrobi z tą wiedzą? Wygląda na to, że w PZPN chcą zobaczyć, jak dużym wykroczeniem byłoby pominięcie w początkowym programie prywatnych szkółek (np. Mirosława Szymkowiaka i Tomasza Frankowskiego) oraz tych z mniejszych klubów (np. drugoligowego Znicza Pruszków).

- Szkolenie trenerów

Jak to wygląda:

- Nigdy nie nauczysz się tego, czego sam nie wiesz - to oficjalne motto Polskiej Szkoły Trenerów, której filozofię pracy przedstawiał na debacie Dariusz Pasieka. Jednak w jej siedzibie w Białej Podlaskiej szkolą się głównie elity, które stać na wyłożenie nawet kilkunastu tysięcy złotych za kurs. Nie ich edukacja jest problemem polskiej piłki. Większym są kursy przeprowadzane w wojewódzkich ośrodkach, zresztą prezes związku Zbigniew Boniek sam w trakcie debaty przyznawał, że niektóre regiony w ogóle ich nie organizują. Z kolei Pasieka zaznaczał, że od kilkunastu miesięcy poziomu zajęć i egzaminów w lokalnych oddziałach zawsze kontroluje przedstawiciel Szkoły Trenerów.

Jakie plany ma PZPN?

Od deregulacji zawodów kilka tysięcy absolwentów AWF-ów oraz różnych szkoleń musi obowiązkowo do 2019 roku zrobić dodatkowe kursy wyrównawcze, aby móc prowadzić drużyny lub szkolić młodzież. Nie wszystkich studentów stać na wyłożenie pieniędzy za zajęcia, które de facto już mieli, i często nawet z tymi samymi prowadzącymi. W dodatku kursy wyrównawcze do tej pory odbywały się wyłącznie w Białej Podlaskiej. Jednak Pasieka zapewnił, że trwają rozmowy z wojewódzkimi ośrodkami, by także tam je przenieść i otworzyć się na kilka tysięcy trenerów z licencjami, które za cztery lata stracą ważność. Do tej pory absolwentów kursów wyrównawczych było zaledwie 64. Interesująco wygląda również projekt darmowych szkoleń dla nauczycieli wychowania fizycznego w szkołach podstawowych, który jest na etapie negocjacji z Ministerstwem Edukacji Narodowej.

NASZA OPINIA:

Dobrze, że PZPN wreszcie dostrzegł potrzebę otwarcia swojej oferty szkoleniowej na potencjalnych trenerów młodzieży, choć nerwowe reakcje na każdą próbę kwestionowania jakości kursów udowadniają, że nie wszystko jest jeszcze idealnie poukładane. Jednak w opisanych projektach związku jest klucz do sukcesu rządów Bońka - podniesienia standardów i rozszerzenia szkolenia, wzięcia odpowiedzialności za popularyzację nie tylko piłki nożnej, ale samego uprawiania sportu wśród młodzieży szkolnej. Prezesa PZPN warto też pilnować, czy dotrzyma słowa i sprawdzi, czy możliwe jest obniżenie cen - Boniek mówił o nawet 80 proc.! - kursów wyrównawczych, choćby dla absolwentów AWF-ów. Skoro już związek tak zdecydowanie przejął na siebie i zmonopolizował szkolenie trenerów, to warto, by robił to z głową i nie zamykał przed nikim drzwi.

NASZE WNIOSKI:

Okazuje się, że PZPN ma pomysły na szkolenie. Wszystkie jednak znajdują się wciąż w fazie projektu, żadnego na razie nie można nazwać sukcesem - pewnie minie kilka lat, zanim będzie można ferować pierwsze wyroki. Wydaje się, że kluczową sprawą może być wprowadzenie certyfikatów, które powinny wzmocnić szkolenie w największych polskich klubach - ekstraklasy i pierwszej ligi. Jeśli szkółki i akademie w tych klubach dostaną impuls do rozwoju, to idealnym dopełnieniem dla nich mogą stać się Akademie Młodego Orła, ale w małych miastach. I ewentualne rozszerzenie programu certyfikowania akademii dla najlepszych akademii prywatnych i klubów niższych lig.

Oczywiście można zapytać, dlaczego przez ponad osiemset dni rządów Zbigniewa Bońka nie tyle nie rozpoczęto tych prac, ale nie pokazano, że "nowy" PZPN chce wyjść poza coraz częściej powtarzany zarzut robienia wyłącznie dobrego PR-u. Dla polskiego futbolu ważniejsze od wikłania się w finansowe rozliczenia z Grzegorzem Latą jest to, jak federacja zamierza nadgonić wciąż uciekające i rozwijające się piłkarsko kraje. Przedstawione pomysły dopiero będziemy oceniać, ale dobrze wiedzieć, że PZPN wreszcie w tym wyścigu chce dać sobie i nam szansę.

Nike Polska - Koszulka Meczowa

w okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.