Polska - Szkocja. Strachan odmienił reprezentację. Szkoci znów z ambicjami

Wtorkowe spotkanie nie będzie dla Polaków trudne ze względu na to, że będą zmuszeni dominować. To fakt, że naprzeciwko nich stanie zespół przypominający kadrę Adama Nawałki. Początek meczu Polski ze Szkocją we wtorek o 20.45.

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Podobnie jak w przypadku polskiego selekcjonera, również Gordon Strachan przejmował zespół rozbity, o marnej reputacji i z problemami, które głównie tyczyły się ofensywy. O ile Waldemarowi Fornalikowi zarzucano, że nie ma pojęcia, jak wykorzystać talent Roberta Lewandowskiego, tak Craig Levein musiał walczyć z krytyką, że żadnego napastnika nie wystawia. Już cztery lata temu było to problemem, ale negatywne głosy kibiców nie zmieniały negatywnej taktyki poprzednika Strachana. Kiepskie wyniki tylko pogłębiły kryzys w szkockim futbolu.

Wreszcie grają w piłkę

Wtedy nadszedł ratunek - raczej niespodziewany, bo Strachan, choć wygrywał krajową ligę z Celtikiem, to przejmując stery reprezentacji, był po trzech latach bez pracy. Sygnałów, że Szkoci potrzebują pomocy, nie brakowało, latem 2012 roku przegrali 1-5 ze Stanami Zjednoczonymi. Pracy Leveina nie definiowały wyłącznie kiepskie wyniki, ale brak ambicji tego szkoleniowca, ciągły pesymizm, wmawianie kibicom, że ograniczenia piłkarzy nie pozwalają im na grę lepszą czy bardziej skomplikowaną niż wykop na oślep i liczenie na przypadkową akcję w ataku.

Pośród komentarzy po zwycięstwie Szkotów z Gruzją - minimalnym, choć zdecydowanie nie podkreślającym przewagi drużyny Strachana - można znaleźć sporo porównań z czasem pracy Leveina z kadrą. - To wygląda, jakby Szkocja Strachana grała ze Szkocją Leveina - pisał na Twitterze jeden z fanów. - Różnica jest niewiarygodna. Od zespołu, który chciał być wyłącznie trudnym do pokonania, do reprezentacji faktycznie grającej w piłkę - dodawał inny.

U Strachana jak u Nawałki?

W sobotę wynik po prostu powinien być wyższy. Szkoci dominowali, stwarzali sytuacje, ale piłka wpadła dopiero, gdy bramkarz Gruzinów podczas interwencji nabił własnego obrońcę i piłka wpadła do siatki. - To był najlepszy futbol, jaki zaprezentowaliśmy w trakcie mojej pracy - chwalił piłkarzy Strachan. Mieli szesnaście strzałów przy sześciu próbach rywali, pięciokrotnie więcej kluczowych podań i ponad 60 proc. posiadania piłki - zupełnie jak Polacy w czerwcu, grając towarzysko z Litwą.

Przeciwko Niemcom Szkoci zastosowali taką samą taktykę - grać blisko siebie w defensywie, kontry kierować przez szybkich skrzydłowych. Mieli mniej szczęścia niż Adam Nawałka i jego piłkarze, bo Thomas Mueller nie pudłował w swoich sytuacjach, ale byli też lepiej zorganizowani, w zasadzie nie pozwalając mistrzom świata na aż tak łatwe dochodzenie do sytuacji, jak Polacy w kilkunastu ostatnich minutach pierwszej połowy.

Słowa klucze, które towarzyszą reprezentacji Szkocji od momentu przejęcia jej przez Gordona Strachana, to "motywacja", "wiara" i "płynność". Szkocki szkoleniowiec szybko podniósł na duchu zespół, który od 1998 roku nie zagrał na żadnym międzynarodowym turnieju. - On dał nam swobodę, ufa nam, byśmy grali tak, jak potrafimy - tłumaczy Steven Naismith, jeden z najlepszych szkockich piłkarzy. Zresztą ofensywny pomocnik Evertonu jest również symbolem rewolucji, która przywraca mały, lecz dumny naród na futbolową mapę Europy.

Wspomnienia z marca

Nieco ponad rok temu nie mógł marzyć, że sprawy tak szybko się naprawią. U Roberto Martineza był głównie rezerwowym, nie mogąc odnaleźć się w nowej taktyce. Przełomem był gol w meczu z Chelsea, ale też ustawienie Naismitha w środku pola. Jeszcze lepiej rozpoczął obecny sezon, w angielskiej Premier League ma już cztery gole, jednego mniej niż w poprzednich rozgrywkach. By jak najlepiej wykorzystać jego formę, Martinez zdecydował się przesunąć na skrzydło Romelu Lukaku. W reprezentacji nie strzela tak często jak w Evertonie, ale i spoczywa na nim więcej odpowiedzialności za rozegranie akcji. Z Gruzją zaliczył trzy kluczowe podania.

Kolejnym z nowych bohaterów Szkocji jest Andrew Robertson, który półtora roku temu grał jako amator w Queen's Park, a jego zagrania oklaskiwało nieco ponad dwustu kibiców. To zresztą jedyna drużyna w czterech najwyższych ligach, która nie jest zawodowa, występuje też na wielkim Hampden Park. Dlatego Dundee United nie miało problemów z pozyskaniem Robertsona latem 2013 roku, ale już Hull City w lipcu musiało wyłożyć trzy miliony funtów za utalentowanego lewego obrońcę. Według wielu swoim stylem gry przypomina on Leightona Bainesa, a jego dośrodkowania sprawiają ciągłe problemy rywalom.

Polacy powinni pamiętać i Naismitha, który łatwo ograł Glika w akcji gwarantującej Szkotom zwycięstwo w marcowym spotkaniu obu drużyn, i Robertsona, który na niewiele pozwolił Piszczkowi i Sobocie. Już wtedy zespół Strachana był trudny do rozbicia, starający się grać kombinacyjnie, choć jeszcze bez wielu efektów w ataku.

Co gorsza, jedyny problem Strachana wynika ze zbyt wielu piłkarzy będących w naprawdę dobrej formie. Nawet Alan Hutton wrócił do podstawowego składu Aston Villi, z kolei Steven Fletcher znów strzela gole dla Sunderlandu. Z ośmiu ostatnich meczów Szkoci ulegli tylko mistrzom świata. We wtorkowym spotkaniu jedna z reprezentacji potwierdzi swoje rosnące aspiracje - drugą czeka prawdopodobnie powrót do punktu wyjścia.

Zobacz wideo

Najlepsze reakcje Internautów po Polska - Niemcy (2:0) [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.