Polska - Czarnogóra 1:1. Michał Zachodny: Czy Fornalik zagrał va banque o awans? [DYSKUTUJ]

"Czy w tych ostatnich dwudziestu, trzydziestu minutach gry Fornalik zagrał va banque o szanse awansu? Na pewno nie wytrzymał pewnego ciśnienia związanego z dobrą, obiecującą grą swojego zespołu" - pisze specjalnie dla Sport.pl Michał Zachodny, bloger, współpracownik m.in. Goal.com, scout i analityk InStat Football.

Może i grał on zbyt indywidualnie przed przerwą, ale to i tak pierwszy od dawna mecz, w którym kapitan reprezentacji poszedł na takie ustępstwa. Prawe skrzydło w kadrze już nie jest własnością Jakuba Błaszczykowskiego, a wreszcie wymienność pozycji w tej ofensywnej trójce za napastnikiem jest płynna. Do tej pory ten podział był oczywisty i sztywny, zwłaszcza gdy jeszcze występował w środku Obraniak. Na wyróżnienie zasługuje Zieliński, który inteligentnie szukał sobie miejsca w strefach bliżej środka boiska, a dzięki temu Klich mógł odważniej ruszać pod pole karne rywala.

Z czego wynikał przestój po godzinie gry, gdy przeciwnik stworzył sobie trzy groźne sytuacje? Po raz kolejny zobaczyliśmy, jak wolno organizuje się defensywa zespołu Fornalika, jak ogromne ma problemy, gdy rywal dwoma zagraniami przenosi ciężar akcji z jednego skrzydła do środka lub na przeciwległą stronę. Boczny obrońca jest zbyt daleko od stoperów, brakuje asekuracji defensywnych pomocników i, co prawdopodobnie jest najbardziej problematycznym elementem, zawodnicy są spóźnieni z interwencjami lub w wypadku stykowych sytuacji przegrywają te pojedynki. Przypomina się ponownie mecz z Ukrainą, gdy przeciwnik znacznie skuteczniej wykorzystywał te błędy Polaków.

Zmiany spotkały się z krytyką Fornalika jeszcze w trakcie spotkania, ale trzeba zauważyć, że nie miał on lepszych ofensywnych opcji w rezerwie. Jednak można zarzucić selekcjonerowi brak cierpliwości w utrzymywaniu tego, co nie zawodziło przez godzinę gry. Wejście Wszołka i Mierzejewskiego, jednak zamiast coś wnieść, raczej zatrzymało ruch w strefie ataku. Brakowało wymienności pozycji, przyspieszeń akcji w zasadzie już nie dało się zaobserwować, a zespół podzielił się na dwie formacje - defensywy i ataku. Mierzejewski grał znacznie wyżej i Klich nie miał już okazji do swoich rajdów, bo zabrakłoby asekuracji w obronie. Co więcej, zawodnik Trabzonsporu zbyt długo przetrzymywał piłkę, gdy zmieniony przez niego Zieliński grał na dwa, trzy kontakty.

Czy w tych ostatnich dwudziestu, trzydziestu minutach gry Fornalik zagrał va banque o szanse awansu? Na pewno nie wytrzymał pewnego ciśnienia związanego z dobrą, obiecującą grą swojego zespołu i zwrócił się do bardziej sprawdzonych w kadrze piłkarzy. Problem w tym, że wraz z jego zmianami wróciły te wszystkie grzechy reprezentacji z poprzednich spotkań. Brak spójności między formacjami, płynności w przejściu z gry obronnej do ataków i dynamiki w strefie pod bramką rywali. Desperackie rzucanie długich piłek na Lewandowskiego to była ostateczność, której kibice dziś nie chcieli zobaczyć. I nie powinni - jeśli już u kogoś z reprezentacji Polski wyszedł brak doświadczenia na międzynarodowej scenie, to u selekcjonera właśnie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.