Mołdawia - Polska w eliminacjach mundialu. Polacy grają o przetrwanie

Eliminacje mundialu dopiero na półmetku, a Polacy już grają o przetrwanie. Strata punktów w Kiszyniowie będzie oznaczała koniec szans na awans drużyny. A może koniec Waldemara Fornalika jako selekcjonera. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE! od godz. 20.15.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Mecz z Mołdawią znaczy dla obecnego trenera kadry tyle, ile dla poprzedniego - Franciszka Smudy - pojedynek z Czechami na Euro. Porażka przed rokiem zakończyła udział w imprezie i wywołała gigantycznego kaca wśród kibiców. Zawiedzeni piłkarze publicznie obiecali im rehabilitację podczas eliminacji do MŚ. Minął rok i znowu są pod ścianą.

Jeśli nie wygrają w Mołdawii, szanse na wyjazd do Brazylii zmaleją do matematycznych. Po marcowej porażce z Ukrainą w Warszawie w kiepskim stylu tracą sześć punktów do Czarnogóry. Lider rozegrał o jeden mecz więcej i we wrześniu przyjeżdża do Warszawy. Aby to spotkanie miało jeszcze jakiekolwiek znaczenie, Polacy nie mogą w Kiszyniowie nawet zremisować.

Fornalik ma łatwiejsze zadanie niż Smuda - piątkowy rywal to 134. zespół rankingu FIFA (Polska jest 65.), Czesi byli rok temu pod koniec trzeciej dziesiątki. Wtedy jednak budowana przez trzy lata polska drużyna była bardziej przewidywalna, stabilniejsza. W decydującym momencie nie umiał pomóc jej trener. Meczowi z Czechami towarzyszyły ogromne nadzieje, dziś jest wiele zwątpienia i mało nadziei na sukces w eliminacyjnej kampanii.

Nie wiadomo, kim Fornalik obsadzi kilka kluczowych miejsc w jedenastce. Zespół według jego pomysłu rodzi się w bólach i może w ogóle nie powstać - po ostatnich meczach trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co najlepsze (remis w Czarnogórze i z Anglią), już za nim.

Bramkarza numer jeden Artura Boruca trener znalazł dopiero w marcu - wcześniej między słupkami stawało trzech innych zawodników. - Nie ma znaczenia, kto będzie przede mną. I tak na końcu zawsze chodzi o to, by nie stracić gola. Jeśli jednak nie będziemy umieli wygrać w Mołdawii, to nie mamy czego szukać na mundialu - przytomnie zauważył 33-letni Boruc, który rok temu nie miał klubu. Znów się odrodził, trafił do Premier League, wrócił do kadry i w Kiszyniowie znowu może być jej ostatnim kołem ratunkowym.

Boruca i czterech obrońców, którzy zagrają w Kiszyniowie, łączy przeszłość lub teraźniejszość w koszulce Legii, ale - poza kilkoma treningami - na boisku spędzili ze sobą tylko drugie 45 minut wtorkowego sparingu z amatorami z Liechtensteinu, niezdolnymi choćby minimalnie przetestować możliwości obronne Polaków. Trzech podstawowych obrońców kadry (Łukasza Piszczka, Kamila Glika i Damiena Perquisa) powaliły kontuzje, więc musimy liczyć na Bartosza Bereszyńskiego, Marcina Komorowskiego i Artura Jędrzejczyka, którzy grali dotąd tylko w pozbawionych presji sparingach. Pierwszemu selekcjoner nie wysłał powołania w pierwszym terminie - miał grać w młodzieżówce, do seniorów dołączył dopiero po kontuzjach Piotra Celebana i Marcina Kowalczyka. Do gry na prawej obronie wprawiał się tylko tej wiosny - od transferu z Lecha do Legii - a teraz musi zastąpić Piszczka, którego akcje z Jakubem Błaszczykowskim napędzały ofensywę reprezentacji.

Polacy muszą sobie radzić bez Piszczka i 29-letniego Ludovica Obraniaka, który zrezygnował z gry u Fornalika. Selekcjoner musi znaleźć kolejną "dziesiątkę" i fachowca od rzutów wolnych i rożnych. Po kopnięciach Obraniaka Polacy strzelali gole Czarnogórze (na 2:2) i Anglii (na 1:1).

Czy zastąpi go Adrian Mierzejewski z tureckiego Trabzonsporu, dotąd niespecjalnie ceniony przez selekcjonera? W lutym, kiedy w klubie grał regularnie i strzelał gola za golem, w sparingu w Irlandii Fornalik sprawdzał Szymona Pawłowskiego, którego dziś w kadrze nie ma. W meczu z Ukrainą, kiedy Obraniak usiadł w rezerwie, trener wybrał Radosława Majewskiego. Eksperyment się nie powiódł, Majewskiego też już nie ma. Selekcjoner wybierze między Mierzejewskim a 19-letnim Piotrem Zielińskim. Ofensywnego pomocnika Udinese, który wiosną wystąpił w kilku kolejkach Serie A, selekcjoner na własne oczy zobaczył dopiero na przedmeczowym zgrupowaniu. W debiucie z Liechtensteinem Zieliński miał kilka niezłych podań, ale tamten mecz nie może być miarodajny.

Wygrana w Kiszyniowie to obowiązek. Polscy piłkarze są lepsi od mołdawskich, muszą tylko pokazać to na boisku. Jesienią męczyli się we Wrocławiu, do strzelenia pierwszego gola potrzebowali karnego, ale wygrali 2:0. W Kiszyniowie w tych eliminacjach punkty straciła już Ukraina (0:0), a Czarnogóra musiała czekać na jedynego gola do 87. minuty.

Teraz trzy punkty poprawią humory, na razie wisielcze. Ostatnio reprezentacja grała coraz słabiej. Nagrodą za zwycięstwo w Kiszyniowie będą trzy miesiące spokoju i pewność Fornalika, że poprowadzi zespół w sierpniowym sparingu z Danią w Gdańsku oraz wrześniowych starciach eliminacyjnych z Czarnogórą na Stadionie Narodowym i w San Marino. Oraz nadzieja, że losy awansu Polaków rozstrzygną się w październiku na Ukrainie i w Anglii.

Przypuszczalny skład: Artur Boruc - Bartosz Bereszyński, Artur Jędrzejczyk, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Eugen Polanski, Grzegorz Krychowiak - Jakub Błaszczykowski, Adrian Mierzejewski, Maciej Rybus - Robert Lewandowski

Grupa H: Mołdawia - Polska 20.15 (TVP 1 i Polsat Sport); Czarnogóra - Ukraina

1731

 

dni temu (cztery lata, osiem miesięcy i 28 dni) reprezentacja wygrała ostatni wyjazdowy mecz o punkty. 2:0 z San Marino

2

 

z trzynastu wyjazdowych meczów o punkty wygrali Polacy od 2007 roku: z Azerbejdżanem i San Marino

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.