Boss potrzebny od zaraz. Fornalik może stracić pracę po Mołdawii

- Jeśli biało-czerwoni nie wygrają czerwcowego meczu w Mołdawii, trener Waldemar Fornalik może stracić pracę - mówi Grzegorz Mielcarski, srebrny medalista olimpijski z Barcelony i ekspert Canal+.

80 tys. młodych graczy. Wśród nich kolejny supertalent? 

Robert Błoński: Czy po tym, co zobaczyłeś w meczach z Ukrainą i San Marino, uważasz, że Polska ma szansę na awans do MŚ w Brazylii?

Grzegorz Mielcarski: Napompowany balon po raz kolejny pękł z dużym hukiem. Jako kibic nie umiem ukryć pesymizmu. Przed meczem zawsze jest we mnie wiara i nadzieja, a po - złość i rozczarowanie. Nie przyjmuję tłumaczenia, że w meczu z Ukrainą piłkarzom zabrakło ambicji. To nie do pomyślenia na poziomie reprezentacji. Chyba w ogóle nie powinni się przyznać, nawet jeśli tak czuli. Najpierw słyszałem, że kadra to honor i zaszczyt, a potem, że zabrakło poświęcenia. Mam wrażenie, że piłkarze nie wierzą w to, co mówią. Chcą jak najszybciej przejść przez strefę wywiadów i uciec do autokaru. Dla nich słowo "nadzieja" oznacza "może się uda".

Wierzysz, że Fornalik zachowa pracę do końca eliminacji?

- Mam wrażenie, że po dziewięciu miesiącach pracy z drużyną jest więcej niewiadomych, niż było po Euro. Jesienią Waldek był w studiu Canal+ i po programie mówił, że czuje się atakowany z każdej strony. Powiedziałem, że nikt go jeszcze nie zaatakował. Bomba wybuchła po porażce z Ukrainą. Ale to jeszcze nie jest tsunami, które zmiotło Franka Smudę. Waldek pozostaje kapitanem statku, ale nie wiadomo, czy szczęśliwie dopłynie do brzegu, bo sztorm jest coraz silniejszy. Kiedy zostawał selekcjonerem, wierzyłem, że reprezentacja będzie dla niego trampoliną do dalszej kariery.

Żeby mieć opinię dobrego trenera, trzeba być uczciwym, dobrym taktykiem, psychologiem, mieć osobowość i charyzmę. Znałem świetnych taktyków, ale kiepskich motywatorów, i odwrotnie. Mam wątpliwości, czy Waldek jest w stanie jeszcze cokolwiek wykrzesać z tego zespołu. Nie wiem, czy wciąż jest mentalnym dowódcą okrętu. Nie zobaczyłem, jak porywa zespół swoją osobowością. Popełnił wiele błędów.

Jakich?

- Krew mnie zalała, kiedy w 84. min meczu z San Marino na boisko wchodził Marcin Wasilewski. Skoro miał rozegrać 60. mecz w kadrze i wstąpić do Klubu Wybitnego Reprezentanta, to mógł wystąpić w czerwcowym sparingu z Liechtensteinem. Jak Jurek Dudek. Mecz eliminacyjny nie jest od przypinania plakietek. Denerwuje mnie niekonsekwencja trenera. Z Ukrainą po przerwie na boisko weszli Kosecki, Obraniak i Teodorczyk, przeciwko San Marino grali inni. Po jednym występie Waldek zrezygnował z Rybusa - na Ukrainę się nadawał, z San Marino nie zasłużył nawet na kilkanaście minut? Pewniacy na Mołdawię to Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski, Krychowiak i Boruc. A co z resztą? Kto jest lewym obrońcą kadry? Rozgrywającym? Drugim skrzydłowym? Pytań jest więcej niż po Euro, a trener zachowuje się tak, jakby nie znał odpowiedzi.

Reprezentacja ma problem z Ludovikiem Obraniakiem?

- Jako piłkarz nie wzbudza mojej sympatii. Ma w sobie coś odpychającego. Denerwują mnie jego maniery, gesty, machanie rękami, kopanie bidonów i bezmyślne czerwone kartki.

Radosław Majewski, drugoligowiec z Nottingham Forest, jest bardziej przekonywający?

- Nie rozumiem, dlaczego zagrał z Ukrainą. Mam wrażenie, że Waldek "połasił" się na swój pomysł. Uznał, że jeśli się uda, wszyscy cmokną z zachwytu. Za bardzo zaryzykował i słono za to płaci. Cieszę się, że z Ukrainą szansę dostał Łukasik. Poznał większy, lepszy piłkarski świat niż ten, z którym ma do czynienia na co dzień. To był dla niego historyczny dzień, nawet jeśli nie przerwał akcji przed drugim golem. Do bramki było jeszcze 50 m, gola można było uniknąć.

Sporo do powiedzenia w sprawie reprezentacji ma Zbigniew Boniek. Nie uważasz, że prezes PZPN za bardzo ingeruje w zespół?

- Mówi ciekawie, ale swoimi słowami nie buduje więzi w zespole i nie ułatwia Obraniakowi życia w grupie. Ale przynajmniej prezes jest wyrazisty, choć czasem sam sobie zaprzecza.

Do następnego meczu o punkty - w Mołdawii - zostały ponad dwa miesiące. Co może się wydarzyć?

- Jeśli Polska nie wygra, prezes może ostatecznie stracić cierpliwość do selekcjonera. Gra reprezentacji powinna się radykalnie zmienić, piłkarze potrzebują autorytetu. Kogoś takiego jak Leo Beenhakker, który Golańskiemu, Bronowickiemu czy Gargule powiedział, że wielu lepszych w życiu nie widział, i oni w to uwierzyli. Do dziś wspominamy wygrany 2:1 mecz z Portugalią, bo to było znakomite widowisko. Piłkarze potrzebują kogoś, kogo będą słuchać z otwartą buzią. I nawet jeśli ten ktoś trochę podkoloryzuje, to uwierzą. Mam wątpliwości, czy Waldek jest dla nich takim autorytetem i ma tak silną osobowość. Czy będzie w stanie natchnąć kadrę do zwycięstw? Jeśli w Mołdawii znowu zabraknie stylu, a piłkarze wspomną, że nie było zaangażowania, to prezes może nie mieć wyjścia i poszukać nowego selekcjonera. Choć wciąż, trochę naiwnie i po kibicowsku, wierzę, że Waldkowi się uda.

Ludovic Obraniak ? odstawiony

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.