Irlandia - Polska 2:0. Stracić łatwo, strzelić trudno

Polscy piłkarze w ostatnim towarzyskim meczu przed arcyważnymi bojami w eliminacjach mundialu wypadli blado. Przegrali w Dublinie 0:2. Na szczęście Ukraina nie powinna być w marcu tak mocna fizycznie jak wyspiarze.

Sparing miał rozwiązać Waldemarowi Fornalikowi kilka problemów przed wiosennymi meczami eliminacji MŚ z Ukrainą (22 marca) i San Marino (26 marca) w Warszawie. Dalej nie ma pewności, kto jest pierwszym bramkarzem reprezentacji. Artur Boruc i Wojciech Szczęsny nie mieli szans przy bramkach, które ostatnio Polacy dają sobie wbijać zbyt łatwo.

Obaj zagrali po 45 minut. Zaskoczeniem było, że w podstawowym składzie wyszedł Boruc - 33-letni bramkarz po przejściach, wracający do kadry po długiej przerwie. Interweniował tylko raz, poza tym głównie wybijał piłkę nogą. Nie zawiódł. Szczęsny musiał interweniować częściej, ale generalnie obaj grali pewnie, dawali drużynie spokój.

W bramce stoi na razie znak zapytania, Fornalik znalazł chyba za to zastępcę odsuniętego od spotkania z Ukrainą za kartki defensywnego pomocnika Eugena Polańskiego. 22-letni Daniel Łukasik z o rok starszym Grzegorzem Krychowiakiem rozegrali w sumie dziesięć meczów w reprezentacji, a na Aviva Stadium wyglądali, jakby mieli ich za sobą wielokrotnie więcej.

Błyszczeli w odbiorze piłki. Przerywali akcje Irlandczyków, potrafili wymienić między sobą podania z pierwszej piłki. I nie mieli strat, nie faulowali, a jak podawali, to zazwyczaj celnie. Dobrze spisywali się w destrukcji, nieco gorzej było z podaniami do przodu i wprowadzaniem piłki na połowę przeciwników.

Łukasik, który w polskiej lidze zagrał tylko 14 meczów, pokazał, że droga do reprezentacji nie musi być długa. A Fornalik znów podjął śmiałą decyzję - w październiku z Anglią wystawił w jedenastce Pawła Wszołka, który debiutował w kadrze kilka dni wcześniej.

Krychowiak mógł lepiej zachować się przed utratą pierwszego gola - przegrał powietrzny pojedynek w polu karnym. Zanim jednak gol padł, były jeszcze przynajmniej dwie szanse na wybicie piłki. Nie udało się. I Irlandczycy oddali jeden z dwóch celnych strzałów przed przerwą.

Tuż po przerwie natarli już z pasją, w polskim polu karnym się zakotłowało. Winę za stratę drugiego gola ponosi Marcin Wasilewski, który wrócił na prawą obronę. Widać było, że 33-letni obrońca w Anderlechcie siedzi w rezerwie. A prędko z niej raczej nie wstanie. W czerwcu kończy mu się umowa, nie przedłuży jej i rozpaczliwie szuka klubu.

Pod drugą bramką nie działo się lepiej. Znów zawiódł - jako snajper - Robert Lewandowski. Ostatni raz 25-letni napastnik trafił 8 czerwca z Grecją. Od tamtej pory nie umiał pokonać bramkarza Rosji, Czech, Estonii, Czarnogóry, Mołdawii, Anglii, Urugwaju. I Irlandii.

W Dublinie stanął przed idealną szansą - po kapitalnym podaniu od Jakuba Błaszczykowskiego miał przed sobą tylko bramkarza, ale nawet nie oddał strzału. A przecież w Borussii jest maszynką od bramek i asyst (odpowiednio 24 i 11 w 28 meczach tego sezonu). W reprezentacji, choć haruje - stara się, biega, walczy z obrońcami, wychodzi do podań - trafić nie może.

W środę wielu szans nie miał, bo Irlandczycy biegali jak szaleni i stłamsili Polaków fizycznie, jakby pochodzili z wyższej kategorii wagowej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA