Polska - Anglia. Jerzy Dudek: Polacy muszą zapomnieć o angielskim kompleksie

- Na Anglików trzeba przede wszystkim być przygotowanym mentalnie. A my mamy skłonność darzyć rywala przesadnie dużym respektem. A później po porażkach powtarzamy: ?jednak nie byli tacy mocni?. Mam nadzieję, że we wtorek tak nie będzie - mówi Jerzy Dudek, były bramkarz kadry, Liverpoolu i Realu Madryt. Mecz Polska - Anglia we wtorek o 21:00. Relacja Z Czuba i na żywo w Sport.pl.

Zatrzymamy Anglię? Napisz swój typ na Facebooku ?

Robert Błoński: Mecz z Anglią to dla polskiego piłkarza rzeczywiście niezwykłe wydarzenie?

Jerzy Dudek: Angielski futbol jest u nas szanowany, Premier League to najlepsza liga świata, wielu kibiców ją ogląda i się nią pasjonuje. Ale angielscy bohaterowie tej ligi nie tworzą reprezentacji silnej jak Hiszpania, Niemcy, Włochy czy Francja. Brakuje im do najlepszych, nie są wybitną drużyną, której trzeba się bać. Na konfrontację z nimi trzeba przede wszystkim być przygotowanym mentalnie. A my przed meczem mamy skłonność do darzenia rywala przesadnie dużym respektem. A później, po porażkach, powtarzamy: "Jednak nie byli tacy mocni". Mam nadzieję, że we wtorek tak nie będzie.

Mamy kompleks Anglików? Jedno zwycięstwo, na dodatek 39 lat temu, to trochę mało...

- Mamy, choć gdyby patrzeć na ostatnie lata, to przepaści nie było. Poza porażką 1:3 na Wembley za kadencji Janusza Wójcika, kiedy Paul Scholes strzelił trzy bramki, w tym jedną ręką, mecze były w miarę wyrównane. Dominowali fizycznie, bo z tego słyną, grali dobrze stałe fragmenty, bo to ich kolejny atut. Ale obecna reprezentacja Anglii ma sporo problemów, na Euro nie zachwyciła. Ćwierćfinał zapewnił jej asystami Steven Gerrard. To nie jest aż tak dobry zespół, żeby się go bać jak Hiszpanów. Liczę na wyrównane widowisko z lekką przewagą Anglików. Musimy przede wszystkim zapomnieć o kompleksach. Jeśli wyjdziemy przestraszeni, zauważą to i wykorzystają. Zagrają z maksymalnym zaangażowaniem, będzie im łatwiej, bo nawet na Wyspach nikt nie wymaga od nich cudów.

Mam wrażenie, że przyjeżdżają do Polski wyłącznie po trzy punkty.

- Mamy za sobą nieudane Euro, o którym trudno zapomnieć. Zawodników też to dręczy, chcą się jak najszybciej zrehabilitować. Oczywiście, nie wygraliśmy z Anglią od prawie 40 lat i jest pytanie, czemu teraz miałoby się udać? Niech myślą, że przyjeżdżają po zwycięstwo. Mają prawo, ale trzeba spróbować odmienić los i odwdzięczyć się kibicom za porażki. Sądzę, że to nie będzie otwarty mecz. Ze strony Anglików najbardziej obawiam się stałych fragmentów wykonywanych przez Gerrarda.

Kapitan Marcin Wasilewski powiedział: "Patrząc z boku, nie mamy żadnych argumentów, by myśleć o wygranej z Anglią". Ty je widzisz?

- Największa szansa to szybki kontratak. W meczu z RPA zobaczyłem wiele pozytywnych rzeczy, m.in. właśnie szybko wyprowadzane kontry. Powoli widać, czego trener Waldemar Fornalik oczekuje od drużyny i zmienników, jakie argumenty chce mieć na boisku. Wcześniej nie bardzo widziałem, co kto ma robić. Dziś wygląda to inaczej, choć mamy problemy przy stałych fragmentach - rzutach wolnych i rożnych. Mecz z RPA obnażył słabe strony.

Kogo wystawiłbyś na skrzydłach?

- Na prawe przesunąłbym Łukasza Piszczka i poszukał innego prawego obrońcy. Łukasz by sobie poradził. Wybiegałby mecz, pomógł w ataku i obronie.

Wydaje się, że jeśli zagramy 4-2-3-1, to dwójkę bocznych pomocników selekcjoner wybierze spośród Waldemara Soboty, Adriana Mierzejewskiego, Kamila Grosickiego i Pawła Wszołka.

- Dla "Grosika" to będzie bolesne, ale ja bym zostawił go na drugą połowę, w której być może trzeba będzie odmienić mecz. Z RPA dał dobrą zmianę, miał asystę, zrobił kilka akcji skrzydłem. Zatrzymałbym go na drugą połowę. Po Mierzejewskim widać, że nie gra w klubie, w piątek dramatu nie było, ale brakuje mu czucia piłki i ogrania. Na Wszołka chyba jeszcze za wcześnie, by zagrał z Anglią. Takie mecze kreują nowe gwiazdy, ale jego czas jeszcze nie nadszedł. Jeśli miałbym ryzykować, to wystawiłbym Arka Milika, 18-latka z Górnika. Nie widzę codziennych treningów kadry, ale jeśli każdy zawodnik zagra na miarę możliwości, jest szansa na korzystny wynik. Oby wszyscy wytrzymali ciśnienie.

Koncepcja trzema defensywnymi pomocnikami jest dobra?

- Jeśli chcemy zneutralizować ich środek pola, to tak. Trójka defensywnych pomocników daje większe możliwości w bronieniu, ale oznacza samotność Roberta Lewandowskiego w ataku. Znowu będzie musiał mocno pracować i walczyć z dwoma-trzema obrońcami. Z Krychowiakiem, Borysiukiem i Polanskim niewiele będziemy kreować z przodu. W tym układzie Ludovic Obraniak musiałby pomagać pomocnikom i napastnikowi.

Gramy z Anglią, ale napięcia jak podczas Euro nie ma.

- Kibicom trochę "przejadła" się piłka. Nawet jeśli są na stadionie, to już nie dopingują tak głośno i entuzjastycznie jak kiedyś. Wszyscy czekają, aż zobaczą coś wielkiego, i zdają sobie sprawę, że będzie ciężko. Uważam, że to wcale nie jest nasz najważniejszy mecz eliminacji. Z Czarnogórą i Ukrainą walczymy o drugie miejsce, dopiero potem zobaczymy, czy jest szansa na coś więcej. Uważam, że nadszedł idealny moment na rewanż za Euro. Kibicom należy się trochę radości, trudno oczekiwać, że ciągle będą dawać się oszukiwać. Wygrana z San Marino czy Mołdawią nie oznacza, że jesteśmy dobrą reprezentacją. Na słabych nie buduje się reputacji.

Kto powinien bronić?

- Dla mnie nie ma dyskusji: ostatnimi występami Przemek Tytoń pokazał, że można mu zaufać. Na Euro spisał się dobrze i nie widzę argumentów, by go zmieniać. Nie gra w klubie dopiero od trzech tygodni, problem zacznie się, gdy przerwa potrwa pół roku. Po Euro nie miał urlopu, więc teraz odpoczynek dobrze mu zrobi. W meczu z RPA zagrał odważnie, był zmotywowany. Tomek Kuszczak daje zabezpieczenie, gdyby coś nie grało, ale nie szukałbym zmiany na siłę. Bramkarze chyba czują, kto zagra, nawet jeśli nie usłyszeli tego od trenera. Waldemar Fornalik powinien być konsekwentny. Jeśli ogłasza skład dwie godziny przed meczem, niech robi to zawsze i chłopakom wejdzie to w krew. Jeśli raz powie dwa dni przed spotkaniem, a raz godzinę przed, to wzbudzi niepokój. Bez Kuby Błaszczykowskiego i Maćka Rybusa zadanie wydaje się dużo trudniejsze. Ale jak coś się wali, to odpowiedzialność spada na innych. Niech oni pokażą charakter. To może być początek pięknej historii.

To nie jest byle jaki, pierwszy lepszy mecz. Gramy z Anglią. Dobrych wyników z nimi nie zapomina się nigdy.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.