Kto trenerem reprezentacji. Engel dogoni Fornalika?

- Nigdy trener reprezentacji nie był wybrany tak demokratycznie jak teraz - mówi wiceprezes PZPN Antoni Piechniczek. Szczyt demokracji polega na wyborze przez zarząd związku między Waldemarem Fornalikiem, Jerzym Engelem a duetem Engel - Piotr Nowak

Dwa tygodnie temu, gdy zarząd PZPN pierwszy raz zastanawiał się nad następcą Franciszka Smudy, Fornalik był zdecydowanym faworytem. Trenera Ruchu Chorzów popierało 11 z 17 członków zarządu. Potem sytuacja zaczęła się dynamicznie zmieniać na niekorzyść Fornalika.

Pod koniec ubiegłego tygodnia dowiedzieliśmy się, że na Engela zagłosuje czterech działaczy, którzy starają się przekonać kolejnych. Do poniedziałkowego popołudnia 60-letni trener, który doprowadził reprezentację do mundialu w 2002 r., zebrał przynajmniej siedem głosów. - Bardzo zabiega o posadę - usłyszeliśmy w poniedziałek od jednego z członków zarządu. - Wcześniej, gdy wymieniano go wśród kandydatów na selekcjonera, odmawiał, bo wygodnie mu było na stanowisku dyrektora sportowego. Teraz sytuacja się zmieniła, bo niezależnie od tego, kto wygra październikowe wybory na prezesa PZPN, prawdopodobnie zostanie wyrzucony.

- Engel poradziłby sobie lepiej niż Fornalik. Mam jednak obawy, że po nominacji zrobi to samo co poprzednio - będzie zabiegać o kontrakty reklamowe, samodzielnie szukać sponsorów. Zajmie się wszystkim, tylko nie przygotowaniem reprezentacji - mówi działacz PZPN.

Engel nie pracuje w zawodzie od sześciu lat, gdy odszedł z APOEL-u Nikozja. Jest dyrektorem sportowym PZPN. - Mamy mnóstwo reprezentacji juniorskich. Od U-13 do U-21, męskich i kobiecych. Ktoś musi to wszystko koordynować, zatwierdzać plany, rozmawiać z innymi federacjami w sprawie organizacji meczów - tłumaczył, na czym polegają jego obowiązki, trzy lata temu.

- Ma wielu przeciwników, dlatego pojawiała się koncepcja, by do mistrzostw świata w Brazylii prowadził kadrę razem z Piotrem Nowakiem. Później by zrezygnował, a drużynę przejąłby Nowak - usłyszeliśmy od innego członka zarządu.

- Optuję za modelem niemieckim, w którym drugi trener jest traktowany jako następca selekcjonera i wyznaczany na niego. Ten duet to dobra mieszanka doświadczenia i osiągnięć z reprezentacją, jakie już Engel ma, z tym, co prezentuje Nowak, czyli doświadczeniem z zagranicy. On zresztą już także pracował z reprezentacją olimpijską USA - mówi inny działacz PZPN.

Wciąż jednak faworytem jest Fornalik popierany przez Grzegorza Latę. - Nie powiem, na kogo zagłosuję, ale z pewnością poprę kandydata prezesa. On był lojalny w stosunku do mnie na boisku, teraz ja będę lojalny wobec niego. Mogę powiedzieć, że przedstawię trzech kandydatów, bo ze wszystkich członków zarządu najdłużej prowadziłem reprezentację i dwa razy awansowałem na mistrzostwa świata. Według statutu powinien to zrobić dyrektor sportowy, ale skoro sam jest kandydatem, to byłoby to niezręczne... - mówi Antoni Piechniczek. Oprócz niego na Fornalika zagłosują na pewno Rudolf Bugdoł, Jan Bednarek, Adam Olkowicz, Ireneusz Serwotka i Zbigniew Lach.

- Nie wiem, czy głosowanie będzie jawne, ale zapewniam, że trenera wybierzemy demokratycznie. Poprzedni prezes Michał Listkiewicz namaścił trzech selekcjonerów bez konsultacji. Teraz powtórki nie będzie, trenerem zostanie ten, który zbierze najwięcej głosów - mówi Piechniczek.

Niezależnie od tego, kto zostanie wybrany, w jego umowie prawdopodobnie znajdzie się zapis, że po jesiennych wyborach na prezesa będzie można go zwolnić albo przynajmniej obniżyć jego zarobki. - Jeśli związek będzie miał nowe władze, to one muszą mieć wpływ na obsadę najważniejszych stanowisk - mówi nasz rozmówca.

Selekcjoner zadebiutuje 15 sierpnia sparingiem z Estonią w Tallinnie. We wrześniu biało-czerwoni meczami z Czarnogórą i Mołdawią zaczną eliminacje mundialu w Brazylii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.