Euro 2012. Jop: Z Rosją nie można grać w dwa ognie

- Z Rosjanami nie można grać w dwa ognie, bo strzelą nam kilka bramek i wygrają - mówi były zawodnik FK Moskwa, Mariusz Jop. Obrońca, który w reprezentacji Polski grał w finałach mistrzostw świata w 2006 roku i na Euro 2008, wskazuje słabe strony zespołu Dicka Advocaata. - Na pewno Rosjanie są faworytem, ale ja jestem optymistą - przekonuje Jop. Mecz Polska - Rosja odbędzie się we wtorek o godz. 20.45 w Warszawie.

Łukasz Jachimiak: Przez pięć lat w barwach FK Moskwa grał pan przeciwko niemal wszystkim zawodnikom, którzy teraz występują w reprezentacji Rosji na Euro 2012. Proszę powiedzieć o nich jak najwięcej, szczególnie zwracając uwagę na ich słabe strony.

Mariusz Jop: Rozumiem, że w ten sposób mam pomóc naszym piłkarzom? Skoro tak, to powiem, że przede wszystkim nie mogą zagrać z Rosjanami tak, jak zagrali Czesi. Otwarta gra, właściwie bez typowego, defensywnego pomocnika, to nie jest recepta na zespół Dicka Advocaata. Rosjanie potrafią bardzo szybko i skutecznie przechodzić z obrony do ataku, rewelacyjnie robią to po przechwycie, w linii pomocy każdy z nich potrafi zagrać świetną, prostopadłą piłkę otwierającą drogę do bramki. Gdyby Aleksandr Kierżakow był skuteczny, Rosja wygrałaby pierwszy mecz jeszcze dużo wyżej niż 4:1.

To wszystko wiemy, dlatego wolimy poszukać słabych stron Rosjan.

- Jeżeli chodzi o minusy, to na pewno Rosjanie nie lubią, kiedy gra się z nimi ścisłym, wysokim pressingiem. Taka taktyka jest ryzykowna przy ich walorach ofensywnych, ale próbę łapania ich wysoko chyba warto podjąć. Poza tym warto zwrócić uwagę na ich defensywę. Moim zdaniem najsłabszym ogniwem obrony jest Aleksiej Bierezucki, kłopoty ma też Aleksandr Aniukow, który wyraźnie nie doszedł jeszcze do siebie po kontuzji. Od jednej z rosyjskich dziennikarek wiem, że do końca nie było wiadomo czy on zagra z Czechami. Dlatego dowołany został nawet Kirił Nababkin, z którym grałem razem w FK Moskwa, a który teraz jest zawodnikiem CSKA Moskwa. Ale Nababkin nie zagrał, trener wystawił Aniukowa i było widać, że ten obrońca, który zawsze grał bardzo ofensywnie, w meczu z Czechami ograniczał się niemal tylko do biegania pod swoją bramką. To znaczy, że jeszcze nie czuje się w pełni sił i nasza lewa strona może próbować przedrzeć się tamtym skrzydłem.

Tylko że nasze lewe skrzydło jest znacznie słabsze od prawego.

- Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek też będą mogli się wykazać, bo Jurij Żyrkow, który gra na lewej obronie to piłkarz jeszcze bardziej ofensywny niż Aniukow. Przecież on przez wiele lat grał nawet jako pomocnik, a nie jako boczny obrońca. To może być duży kłopot dla Rosjan, bo nasza prawa strona naprawdę działa nieźle. A z Rosją może funkcjonować szczególnie dobrze, bo przecież kapitan rywala, Andriej Arszawin, też gra z lewej strony, a nie jest piłkarzem, który umie i lubi bronić.

Czyli atakować mamy skrzydłami, a w środku Robert Lewandowski powinien szukać słabości Bierezuckiego?

- Zdecydowanie tak. On nie jest zbyt zwrotny, średnio gra jeden na jeden, czasem źle wyprowadza piłkę spod własnej bramki, można więc liczyć na jakiś przechwyt. Siergiej Ignaszewicz, który gra z Bierezuckim na środku obrony jest liderem czwórki defensorów, świetnie się porusza, jest pewny. Dlatego Lewandowskiemu polecam, żeby ustawiał się przy Bierezuckim.

A co pan powie na pomysł wystawienia Dariusza Dudki za Ludovica Obraniaka? Franciszek Smuda dobrze zrobi, jeśli zdecyduje się zagrać aż trzema defensywnymi pomocnikami?

- Nie chcę mówić o personaliach, to sprawa trenera, on najlepiej wie, kto w jakiej jest dyspozycji i on ponosi odpowiedzialność. Na pewno i Eugen Polanski, i Rafał Murawski, to zawodnicy defensywni, a Darek byłby człowiekiem, który gwarantowałby nam jeszcze mocniejsze pójście w kierunku obrony. Pytanie czy w takiej sytuacji nie będzie brakowało takiego zawodnika jak Obraniak, który ostatnią piłkę potrafi dograć czy jak Adrian Mierzejewski, jest zasadne. Jeśli w ofensywie będziemy bazować tylko na bokach pomocy, to nie wiem, czy to nie będzie za mało. Ale to decyzja trenera, jego odpowiedzialność.

W czym Dudka może być lepszy na Rosjan niż Obraniak?

- Nie wiem, może chodzi o strzał z dystansu? Darek to ma. Ale Obraniak też ma niezłe uderzenie. Tylko trzeba mieć możliwość to pokazać. Nie chcę tego tematu drążyć. Darek na pewno jest piłkarzem bardziej defensywnym, doświadczonym, a Obraniak to zawodnik według mnie nastawiony typowo na grę ofensywną. To było widać w meczu z Grecją. Na początku drugiej połowy kilka razy po stracie się wyłączał, nie robił tego, co powinien robić każdy piłkarz, a więc nie próbował od razu odbierać piłki. Nie wiem, z czego to wynikało.

W meczu z Grecją długo rozgrzewał się Kamil Grosicki, wydawało się, że zmieni Macieja Rybusa, który chyba nie wypadł najlepiej? Z Rosją postawiłby pan znów na zawodnika Tereka Grozny?

- Z Grecją Rybus rzeczywiście nie był bardzo widoczny, ale w sparingach przed Euro i w lidze rosyjskiej pokazał, że jest w niezłej formie. On na pewno nie chce za długo grać w Groznym, a zmienić klub na taki, który walczy o miejsce w czołówce i gra w Lidze Mistrzów albo w Lidze Europejskiej, można dzięki dobrym występom na mistrzostwach. Na pewno będzie bardzo zmobilizowany, żeby zagrać nawet lepiej niż potrafi.

Na mecz z Rosją w taki sposób mobilizują się chyba wszyscy Polacy i to w każdej dyscyplinie sportu?

- Ja osobiście nigdy dodatkowych bodźców w fakcie grania przeciwko Rosjanom nie szukałem. Ale to indywidualna sprawa i na pewno są tacy, których różne historyczne zaszłości mobilizują. Jednak generalnie myślę, że mecze Polski z Rosją i z Niemcami najmocniej nakręcają dziennikarzy, bo oni, bazując na emocjach, lepiej takie spotkania sprzedają.

Ale emocje są duże. Rosjanie mówią wprost, że z Grekami zagraliśmy słabo, a ich minister sportu Witalij Mutko twierdzi nawet, że nie mamy szans na wyjście z grupy.

- Ja jestem optymistą. Na pewno Rosjanie są faworytem, pierwszy mecz wygrali wysoko, zdecydowanie, w dobrym stylu. Ale też na dużo pozwolili im Czesi. Nie widziałem w ich grze agresji w środku boiska, nie widziałem determinacji, wzajemnej pomocy. Czesi grali otwartą piłkę, a z Rosją nie można grać w dwa ognie. Jak będziemy chcieli grać na zasadzie "my atakujemy was, wy atakujecie nas", to Rosjanie strzelą nam kilka bramek i wygrają. Receptą na nich jest gra kolektywna, pomaganie sobie, agresja w środku pola. Oni potrafią grać szybko, krótko, z pierwszej piłki. Musimy być czujni i tak powiem z perspektywy środkowego obrońcy - nawet nie zawsze iść do końca za napastnikiem, tylko czekać na moment zagrania, patrzeć na piłkę, bo oni grają piętą, zewnętrzną częścią stopy, są sprytni i szybcy.

Werner Liczka twierdzi, że rosyjska pewność siebie połączyła się w tej drużynie z holenderskim stylem gry. Sami Rosjanie uważają, że grają podobnie do Hiszpanii. Jak według pana wygląda ta mieszanka?

- Nie chcę jakoś strasznie się nad ich grą zachwycać, ale momentami przypominali mi Barcelonę. Szczególnie wtedy, kiedy dwoma-trzema podaniami potrafili przejść pół boiska i znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Jeżeli chodzi o przygotowanie taktycznie, to według mnie jest ono holenderskie. Ale pod względem potencjału w ofensywie na pewno można Rosję porównać do Hiszpanii.

A co z tą pewnością siebie?

- To bardzo doświadczona drużyna, ograna na turniejach tej rangi. Raczej się nie rozluźnią, bo doskonale wiedzą, co daje im zwycięstwo. Jeśli wygrają, najpewniej już będą w ćwierćfinale. Z drugiej strony Rosjanom zdarzały się wpadki w meczach z teoretycznie słabszym rywalem. Nie byli odpowiednio skoncentrowani i jak już źle weszli w mecz, to nic nie potrafili zrobić. W ten sposób przegrali na początku eliminacji Euro 2012 ze Słowacja w Moskwie [0:1] i w barażach o mundial w RPA ze Słowenią. Jeśli rzeczywiście myślą, że są od nas zdecydowanie lepsi, to niech tak sobie myślą. To ich problem. Bo pewność siebie jest dobra, ale nadmierna pewność gubi.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.