Eugen Polanski: Jestem zdziwiony wypowiedzią i chyba nastąpiło przekłamanie. Rozmawiam z Ludo na boisku i poza nim, bo jesteśmy ustawieni blisko siebie. Ani razu nie usłyszałem, że ma jakieś problemy. Przeciwnie. Słyszę, jak żartuje, śmieje się z dowcipów. Coraz więcej rozumie. Tak samo zresztą Damien Perquis. Próbują mówić po polsku. Dają radę, a jak nie dają, to pomagają sobie po angielsku czy francusku.
- W rozmowie z kapitanem Kubą Błaszczykowskim wyjaśniłem wszystkie swoje wypowiedzi, które ukazywały się w gazetach. Prawdziwe i przekłamane. Kłamstwa na mój temat nie były fajne. Zostałem dobrze przyjęty, choć moje pierwsze zgrupowanie zaczęło się w poniedziałek, a w środę po meczu każdy wracał do klubu. Z czasem poznaliśmy się lepiej. Chciałem przekonać kolegów do siebie na boisku.
- Nie. Od momentu, w którym zadzwoniłem do trenera Smudy, wiedziałem, że robię dobrze. Ostatecznie przekonałem się po tym, jak usłyszałem hymn.
- Jasne, że nie. Nie mam abonamentu na grę w reprezentacji. Chciałem się pokazać i pomóc drużynie.
- Denerwowały mnie opinie. Dziś już nikt nie zarzuci mi, że chciałem zagrać dla Polski wyłącznie dla promocji. Na boisku zostawiam serce, jak trzeba zagrać ostro, nie cofam nogi. Z "Murasiem" odpowiadamy za środek, musimy mieć oczy dookoła głowy, widzieć, co się dzieje za plecami i z przodu. Wymieniamy się miejscami - jak jeden idzie do przodu, drugi zostaje. Obrona nigdy nie powinna być zostawiona sama sobie. Defensywnych pomocników nie zawsze widać na boisku, ale to nie znaczy, że nas nie ma.
- Mówicie tak, bo kiedy tylko przyjeżdżam na zgrupowania, to gram. Nie będę za to przepraszał. Zapewniam, nie jestem traktowany na specjalnych prawach. Trener nie robi ze mną niczego wyjątkowego.
- Nasza praca jest zawsze taka sama. Damien i "Wasyl" dobrze grają na środku obrony. W pięciu meczach nie straciliśmy gola, a to nie może być przypadek.
- Wtedy byłem juniorem, to co innego niż pierwszy zespół. Ale żarty są w każdej szatni.
- Jestem w grupie, która się śmieje.
- Po meczu z Andorą Kuba Błaszczykowski poszedł do trenera i w imieniu drużyny poprosił o mniejszą liczbę treningów. Chcemy odnaleźć rytm i odzyskać świeżość. Poniedziałkowe zajęcia trwały niecałą godzinę, ale były intensywne. Niektórzy są ze sobą już 23. dzień, jeśli policzyć także tydzień w Turcji. Chwila odpoczynku się przyda. Ale prawdę mówiąc, nie możemy już się doczekać meczów. Niech Euro już się zacznie.
- Najważniejsze, że my wiemy o nich wszystko, co trzeba. Grają defensywnie, wolno, nie zawsze dobrze. Cała grecka drużyna pracuje w tyłach, ale potrafi stworzyć zagrożenie jednym długim podaniem czy stałym fragmentem. Nie możemy grać na hurra. Najważniejsze, żeby nie stracić gola. Jeśli na 1:0 strzelimy nawet w 80. minucie, to powinno wystarczyć. Chcemy utrzymywać się przy piłce jak najdłużej, nie pozwolić im na organizację gry defensywnej.
- Mistrzostwa są u nas, chcemy pokazać wszystko, co potrafimy. Ale nie mamy na to dziesięciu minut meczu z Grecją, tylko minimum trzy mecze. Wierzę, że więcej.