Warszawa.sport.pl na Facebooku. Dołącz do nas!
Lewandowski trafił do Pruszkowa w 2006 roku. Występy w Zniczu okazały się dla niego przepustką do wielkiej piłki. W dwóch pierwszych sezonach był jego najskuteczniejszym graczem, ale uwaga innych klubów skupiała się wówczas na innych zawodnikach. W zespole prowadzonym przez Leszka Ojrzyńskiego, a później Grembockiego grał między innymi z Radosławem Majewskim.
- Przyznam szczerze, że wtedy wydawał się zbyt delikatny. Inni piłkarze robili na mnie większe wrażenie, np. Bartek Wiśniewski. Wiśniewskiego szybko kupiła Wisła Płock, a Robert został i zauważyłem w nim potencjał. Jednak Charles Nwaogu czy Adrian Paluchowski wcale od niego nie odstawiali - wspomina Grembocki.
Były szkoleniowiec Znicza wspomina Lewandowskiego jako niezwykle pracowitego zawodnika. - Nie było taryfy ulgowej. Czasem dostawał ode mnie młotkiem w głowę. Ale nie obrażał się nie załamywał.
Do tego Lewandowski był bardzo ambitny. - Robert strasznie nie lubił być zmieniany, traktował to jak niską ocenę jego gry - mówi gazecie trener .
Wywalczenie korony króla strzelców drugiej ligi (obecna pierwsza liga) sprawiła, że Lewandowski przeniósł się do Lecha. Dzięki snajperowi Znicz otarł się o grę w ekstraklasie. Dobre wyniki pruszkowian wypromowały w pewnym stopniu Grembockiego, który później zatrudnienie znalazł w Polonii i do dziś jest jedynym trenerem "Czarnych Koszul", który za kadencji Józefa Wojciechowskiego wprowadził warszawski klub do pucharów.
Teraz Lewandowski ma szansę zostać najskuteczniejszym zawodnikiem Bundesligi (obecnie ma 20 goli) i zdobyć z Borussią swoje drugie z rzędu mistrzostwo Niemiec. W sobotę jego zespół zagra na wyjeździe z Schalke (relacja na żywo w Sport.pl od godzinie 15.30.)
Grembocki ostatnio był trenerem drugoligowego Bałtyku Gdynia.