Selekcjoner dotarł właśnie do Niemiec, jedzie zameldować się do hotelu w Düsseldorfie, gdzie wieczorem zobaczy mecz 2. Bundesligi między miejscową Fortuną z Adamem Matuszczykiem w składzie a FSV Frankfurt. - Do tego czasu nie podejmę żadnej decyzji w sprawie incydentu z udziałem Peszki i Wasilewskiego - mówi Smuda.
Czy w takim razie niedzielna decyzja o ich wyrzuceniu z kadry na Euro nie jest obowiązująca? - dopytujemy.
- Umówiłem się z policją, pojadę w środek na posterunek i osobiście wszystko sprawdzę. Jeśli potwierdzą się informacje niemieckiej prasy, moją niedzielną decyzję będzie można uznać za obowiązującą - dodaje selekcjoner.
27-letni Peszko, według niemieckiego Bilda, noc z soboty na niedzielę spędził w izbie wytrzeźwień, miał w chwili zatrzymania przez policję 1,5 promila alkoholu we krwi. Polak miał też próbować zniszczyć taksometr w wiozącej go taksówce. Kierowca podjechał wtedy pod komisariat.
FC Koeln, z którym Peszko walczy o utrzymanie w Bundeslidze, natychmiast zawiesił Polaka, założył na niego także wysoką karę finansową (ponoć 25 tys. euro). Piłkarz napisał też przeprosiny na oficjalnej stronie klubu.
- Przede mną też klękał, jak ostatnio nawywijał. To już koniec. W jego przypadku nawet nie ma czego sprawdzać. Sprawa jest ewidentna. Nie chcę pijaków w kadrze. Zrozumcie, te pijaki popsuły mi święta.
Sprawa nie jest tak ewidentna w przypadku obrońcy Anderlechtu Marcina Wasilweskiego, który przyjechał do Peszki w odwiedziny i ponoć też był w feralnej taksówce. Jego Smuda też chce wyrzucić, choć nie zatrzymała go policja, ani nie ukarał klub.
- Trudno, najwyżej weźmiemy młodych do kadry, ale normalnych. Nie chcę takich ludzi w kadrze i koniec - grzmi Smuda w rozmowie ze Sport.pl.
Za Peszką wstawił się także reprezentant Niemiec Łukasz Podolski. Prosi, by nie skreślać go z kadry na Euro, ani nie nakładać surowych kar w klubie. Zdaniem naszego rozmówcy z Niemiec, napastnik też był razem z Peszką i Wasilewskim, ale nie wypił tego wieczoru nawet grama alkoholu.