Facebook Warszawa.sport.pl. Dyskusje bez autoryzacji "
W poniedziałek serwis Weszło! opublikował długi wywiad ze Szczęsnym przeprowadzony przed meczem Polska - Portugalia, który odbył się 29 lutego. "Długo czekaliśmy na autoryzację, aż w końcu Wojtek powiedział: - Jak nie odeślę do piątku, to puszczajcie tak jak jest!" - napisała we wstępie redakcja.
W rozmowie, którą przeprowadził dziennikarz Orange Sport Mateusz Święcicki, poruszone jest wiele kwestii w tym ta dotycząca transferu 16-letniego w 2006 roku Szczęsnego do Arsenalu Londyn. - Wracają do czasów, kiedy ważyły się losy transferu do Arsenalu... Byłem jeszcze dzieckiem, nie myślałem racjonalnie. Sytuacja była zbyt dojrzała jak na mój wiek. Na szczęście o wszystko bardzo troszczył się tata. Gdyby nie on, nie byłbym tu gdzie jestem. Poza tym z Legii łatwo też się nie było wyrwać - opowiadał Szczęsny.
- Pewnego razu zadzwonił ojciec i powiedział, że trener Wdowczyk absolutnie się nie zgadza na transfer. Choć nie. Inaczej. Wdowczyk powiedział: zgadzam się, jeśli... Resztę można sobie dopowiedzieć.
- Wdowczyk z różnych powodów nie chciał dopuścić do tego transferu. Nie no, właściwie z jednego powodu - kontynuował Szczęsny. Jakiego? - Pomidor. Ani razu z nim na ten temat nie rozmawiałem. Miałem kontakt tylko z moim ojcem i Jackiem Bednarzem, który wtedy był moim menedżerem.
Na pytanie o to, czy Wdowczyk chciał pieniądze za transfer Szczęsnego do Arsenalu, bramkarz reprezentacji odpowiedział: - Jak nie wiadomo o co chodzi... Tata się mocno wkurzył i zagrał pokerowo. Poszedł do prezesa Waltera i powiedział, że mam życiową szansę, że teraz albo nigdy! No i pan Walter okazał się człowiekiem bardziej ludzkim, życzliwym, rozumiejącym sytuację ojca, którego syn może znaleźć się w piłkarskim Oksfordzie.
Fragmenty rozmowy opublikowała Legia.Net, do której we wtorek oświadczenie nadesłał Wdowczyk . "Stwierdzam z żalem, że Wojciech Szczęsny mija się z prawdą, w dodatku pozwala sobie na insynuacje, które w tej sytuacji nie mogą pozostać bez odpowiedzi" - napisał były trener Legii. "Traktuję te wypowiedzi jako szczeniacki wybryk, mający być może na celu podkreślenie znaczenia i roli Wojciecha Szczęsnego w sporcie, nie mający jednak niczego wspólnego z prawdą i rzetelnością."
"Nie jest prawdą, że Wojciech Szczęsny był w czasie, o którym opowiada, a więc gdy zapadała decyzja dotycząca jego transferu do Klubu Arsenal, wybitnym piłkarzem Legii. Przeciwnie, choć dobrze zapowiadający, pozostawał jednak w jej głębokich rezerwach, odległych od składu pierwszej drużyny." - pisze Wdowczyk.
"Gdy więc wyniknęła kwestia jego transferu, jako ówczesny trener i dyrektor sportowy, zwróciłem się o opinię do odpowiedzialnego za pracę z bramkarzami, p. Dowhania. Z jego opinii wynikało, że Szczęsny powinien pozostać w Legii. Dalszymi losami Szczęsnego nie zajmowałem się, a decyzje w jego sprawie podejmował Zarząd Klubu."
"Czy i jak te sprawy kształtowały się w przypadku Szczęsnego - nie wiem, z całą jednak pewnością, wbrew jego insynuacjom, ani nie wysuwałem jakichkolwiek roszczeń finansowych ani ich nie oczekiwałem. Traktuję te wypowiedzi jako szczeniacki wybryk, mający być może na celu podkreślenie znaczenia i roli Wojciecha Szczęsnego w sporcie, nie mający jednak niczego wspólnego z prawdą i rzetelnością." - dodaje Wdowczyk.
Szanowny Panie,
Na łamach LEGIA NET zapoznałem się z wypowiedzią Wojciecha Szczęsnego, która w części dotyczy także mnie. Stwierdzam z żalem, że Wojciech Szczęsny mija się z prawdą, w dodatku pozwala sobie na insynuacje, które w tej sytuacji nie mogą pozostać bez odpowiedzi.
Nie jest prawdą, że Wojciech Szczęsny był w czasie, o którym opowiada, a więc gdy zapadała decyzja dotycząca jego transferu do Klubu Arsenal, wybitnym piłkarzem Legii. Przeciwnie, choć dobrze zapowiadający, pozostawał jednak w jej głębokich rezerwach, odległych od składu pierwszej drużyny. Gdy więc wyniknęła kwestia jego transferu, jako ówczesny trener i dyrektor sportowy, zwróciłem się o opinię do odpowiedzialnego za pracę z bramkarzami, p. Dowhania. Z jego opinii wynikało, że Szczęsny powinien pozostać w Legii. Dalszymi losami Szczęsnego nie zajmowałem się, a decyzje w jego sprawie podejmował Zarząd Klubu.
Jest stałą praktyką, że Klub, w związku z transferem, otrzymuje odpowiednie świadczenia finansowe od Klubu pozyskującego zawodnika. Czy i jak te sprawy kształtowały się w przypadku Szczęsnego - nie wiem, z całą jednak pewnością, wbrew jego insynuacjom, ani nie wysuwałem jakichkolwiek roszczeń finansowych ani ich nie oczekiwałem. Traktuję te wypowiedzi jako szczeniacki wybryk, mający być może na celu podkreślenie znaczenia i roli Wojciecha Szczęsnego w sporcie, nie mający jednak niczego wspólnego z prawdą i rzetelnością.
Będę Panu wdzięczny za sprostowanie wypowiedzi Szczęsnego, są one bowiem w części, mnie dotyczącej, całkowicie nieprawdziwe i naruszają moje dobra osobiste, na co godzić się nie zamierzam.
Z wyrazami szacunku
Dariusz Wdowczyk