Reprezentacja Polski. Ile bogactw ma Smuda

27 miesięcy, 31 sparingów, 80 przetestowanych piłkarzy i mamy jasność. Franciszek Smuda wybrał kadrę na Euro 2012. Doskonale znamy jej atuty oraz przywary, w ogóle wiemy o niej niemal wszystko. Poza najważniejszym.

Polska Biało-Czerwoni! Kibicuj na Facebooku

Trener reprezentacji próbował łowić naprawdę głęboko, zapraszał na zgrupowania oraz sparingi i obiecujących młodzieńców, i anonimowych dla szerszej publiczności ligowców, i graczy, których wciskali do kadry krytycy Leo Beenhakkera (nawiasem mówiąc, Piotra Brożka i Seweryna Gancarczyka błyskawicznie odepchnął). Od poprzednika chciał się w swoich wyborach odciąć, co udało się częściowo.

Tak będzie wyglądać jedenastka na Euro 2012? (kliknij, aby powiększyć)

 

Ofensywa nadal opiera się, tyle że w większym stopniu, na zaufanych holenderskiego selekcjonera, czyli na Robercie Lewandowskim (rekordowe 26 meczów u Smudy), Kubie Błaszczykowskim (prawie rekordowe 23 mecze u Smudy), Ludovicu Obraniaku. Luki w grze defensywnej mieli natomiast zasklepić piłkarze wyedukowani za granicą - "Francuz" Damien Perquis, a także "Niemcy" Eugen Polanski, Sebastian Boenisch i Adam Matuszczyk. Smuda zabiegał też o Laurenta Koscielnego i Roberta Acquafrescę, stając się pierwszym w dziejach reprezentacji trenerem, który zgłosił wotum nieufności dla rodzimej myśli szkoleniowej i jął masowo importować wychowanków myśli obcej.

Ich zazdroszczą nam rywale

Ale najjaśniejsze gwiazdy biją blaskiem całkowicie polskim. Ich zalet nie warto znów przypominać, dość powiedzieć, że w broniącym mistrzostwa Bundesligi tercecie podziwiamy czołowych w Europie prawego obrońcę, prawoskrzydłowego oraz napastnika. I podkreślić, że w składach naszych grupowych przeciwników również znaczących nazwisk nie znajdziemy. Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski szaleją w Borussii weekend w weekend, tymczasem Czech Rosicky czy Rosjanin Arszawin to gwiazdy przygasłe, Grecy to co najwyżej niezawodna solidność. Jedyną konkurencyjną dla naszych bohaterów marką pozostaje Petr Czech z Chelsea, ale nawet on przestał być bramkarzem bez skazy.

Paradoks: choć generalnie Smuda ma pełne prawo lamentować nad ubóstwem zasobów ludzkich, to weźmie na Euro ofensywny duet, jakiego nie miał żaden polski selekcjoner podczas wielkich turniejów w czasach nowożytnych - ani Jerzy Engel (2002), ani Paweł Janas (2006), ani Beenhakker (2008). Zagraniczni eksperci serio będą prognozować, że Polska wystawi kandydatów na rewelacje turnieju. Co więcej, wszyscy powinni pchać kadrę przez wiele lat (Lewandowski urodził się w roku 1988, a jego koledzy w 1985).

Szczęsny bez pleców

Między słupkami też stoi specjalista ponadprzeciętny, którego koledzy z defensywy Arsenalu już przećwiczyli i przećwiczą jeszcze tyle razy, że w kadrze musi czuć się jak w klubie. W polu karnym permanentny stan wyjątkowy, przeciwnik plujący ogniem ciągłym, konieczność nieustannego uwijania się. Wojciech Szczęsny przeżywa to na co dzień.

Gdyby go zabrakło, byłoby krucho. Choć selekcjoner wypróbował aż dziesięciu bramkarzy, choć Polska chce uchodzić w tej specjalizacji za nieledwie potęgę, to w odwodzie mamy notorycznego rezerwowego, wcześniej znanego z niestabilności Łukasza Fabiańskiego, który bezczynny pozostanie najpewniej do końca sezonu. A trzeciego bramkarza na dobrą sprawę nie mamy wcale. Wszystko dlatego, że Artur Boruc - tylko on sprostał wyzwaniu na dwóch poprzednich imprezach mistrzowskich - podważał autorytet szefa (chyba już nikt nie wątpi, że incydent samolotowy był tylko pretekstem do usunięcia go z kadry). Szkoda, bo zabrać na Euro obu najlepszych bramkarzy - w tym jednego akceptującego rolę drugorzędną - dawałoby poczucie absolutnego bezpieczeństwa.

Największy tłok

Panuje na lewym skrzydle. O podstawowy skład szarpią się ulubieniec trenera Adrian Mierzejewski, jeden z idoli legijnych tłumów Maciej Rybus, postrzelony Sławomir Peszko. Faworytów wskazać trudno, bo pierwszy coraz rzadziej grywa w Trabzonsporze, drugi emigruje właśnie do Tereka Grozny, czyli w okolice wybitnie egzotyczne i dla Polaków niekoniecznie przyjazne, a trzeci dołuje wraz z całym zsuwającym się w tabeli Bundesligi Köln - przyzwoicie nie zagrał od 10 grudnia, wtedy też miał ostatnią asystę. W każdym razie na kogokolwiek postawi Smuda, nie zlikwiduje uderzającej asymetrii - porządnie postraszyć rywali możemy wyłącznie z prawej flanki.

Dość tłumnie wydawało się też tam, gdzie przedpole czyszczą defensywni pomocnicy, ale po sportowej zapaści Adama Matuszczyka (wydalony do drugiej Bundesligi, gdzie radzi sobie kiepsko) się rozrzedziło. Zagrają tam Eugen Polanski oraz inny faworyt selekcjonera Rafał Murawski - w Rubinie Kazań rzucany na najtrudniejszych przeciwników, w tym w boje z Barceloną w Lidze Mistrzów, lecz w Lechu przywiędły, więc przy ewentualnej utracie miejsca w reprezentacji nikt by się o niego nie upominał. Naciska ich Dariusz Dudka, jeden z najregularniej grających na obczyźnie kadrowiczów. W bieżącym i minionym sezonie wystąpił w 59 meczach, do pięciu goli dokładając cztery asysty. Jak na człowieka od czarnej roboty całkiem nieźle.

Duet egzotyczny

Egzotyczny o tyle, że powstał w centrum defensywy właściwie przypadkiem, a tworzą go obrońca prawy oraz piłkarz nieznający polskiego, który nasz paszport odebrał dziewięć miesięcy przed Euro. Zatrudnionego w lidze belgijskiej od niemal sześciu lat Marcina Wasilewskiego i Perquisa nie dzieli co prawda bariera językowa, ale mimo wszystko będą na mistrzostwach osobliwością, bo na środku wspólnie osłaniali naszą bramkę tylko dwukrotnie - w sparingach z Białorusią i Portugalią. Nikt inny nie zaryzykuje z wystawieniem stoperów, którzy ledwie się poznali.

Czego jednak selekcjonerowi wyrzucać nie wolno. Nawet kontrowersyjne odrzucenie Michała Żewłakowa (36 lat, ale też setka występów w kadrze i mnóstwo doświadczeń zagranicznych) nie unieważni ponurej konstatacji, że środkowy obrońca europejskiej klasy to gatunek, który na naszych trawach wyginął. Podobnie jak obrońca lewy.

Ile można wymagać

W ogóle rażących błędów selekcyjnych wytknąć Smudzie nie sposób. Przeglądu kadr dokonał gruntownego, a jeśli niektóre jego decyzje wywołują wątpliwości, to są to wątpliwości o dopuszczalnej skali. Trener, który dogodzi wszystkim, nie istnieje. A ten, który chciałby dogodzić wszystkim, skaże się na klęskę.

Zarazem jednak od trenera powinniśmy wymagać sporo - przynajmniej dopóty, dopóki jego szatni nie wykoszą kontuzje. Zebraliśmy grupę młodą. Niemal pozbawioną trzydziestolatków, zdolną przetrwać do mundialu 2014 albo nawet Euro 2016. Jeśli przeanalizujemy, jak wycenia ją rynek - mamy trzech mistrzów Niemiec, więcej niż obiecującego bramkarza, niedawnego mistrza Francji (Obraniak), dwukrotnego mistrza Belgii nazywanego w Anderlechcie "monumentem" (Wasilewski) etc. - to nie znajdziemy powodów, by czuć kompleksy w starciu z Czechami czy Grekami. W porównaniu z potencjałem, którym dysponowali selekcjoner poprzedni i obecny na początku kadencji, nasi czołowi piłkarze wykonali krok wręcz księżycowy.

Ale najważniejszego o nich nie wiemy. I nie dowiemy się przed 8 czerwca. Jak cenieni w obcych firmach polscy zawodowcy zareagują, kiedy po przeszło dwóch latach sparingowego truchtu zderzą się jako reprezentacja z rywalem, który wyzionąłby ducha, żeby zwyciężyć.

Zaczynamy zabawę! Wybierz swoją kadrę na Euro 2012

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.