Polska - Portugalia. Lewandowski: Gdyby to był mecz Euro, zagrałbym

Więcej było do stracenia niż zyskania, dlatego nie zagrałem - mówi najlepszy i najskuteczniejszy polski napastnik.

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

24-letni piłkarz Borussii Dortmund nie zagrał ze względu na kontuzję mięśnia dwugłowego lewego uda.

Robert Błoński: Bez pana na boisku, reprezentacji ciężko strzelić gola.

Robert Lewandowski: Bez przesady. Mieliśmy kilka sytuacji, byliśmy lepsi od Portugalczyków, którzy swoje okazje do strzelenia bramki mieli tylko w pierwszej połowie. Nani i Ronaldo próbowali robić show, chcieli pokonać Wojtka Szczęsnego. W drugiej to my przeważaliśmy, więc remis uważam za sprawiedliwy wynik. Z korzyścią dla nas. Nie było mi łatwo wysiedzieć na trybunach. Otwarcie Stadionu Narodowego, mnóstwo kibiców. Aż chciało się grać. Zdecydowanie łatwiej mi być na boisku niż oglądać mecz reprezentacji z boku. Mam nadzieję, że na tym stadionie strzelimy gola i wygramy ósmego czerwca z Grecją.

Uraz był tak poważny, że rzeczywiście nie mógł pan zagrać czy nie chcieliście ryzykować?

- Na siłę można było wszystko zrobić, ale mogliśmy więcej stracić niż zyskać. Ryzyko było za duże, gdyby kontuzja się pogłębiła, mógłbym pauzować przez następny miesiąc czy dwa, a przecież nie o to chodzi. Teraz wykuruję się do końca i mam nadzieję być gotowy już na sobotni mecz Bundesligi.

Oglądając mecz z trybun mieliśmy wrażenie, że Polska ma okazje, ale nie ma zawodnika, który strzeliłby bramkę.

- I takie mecze się zdarzają. Irek miał swoją szansę, ale się nie udało. Następnym razem trafi. Na początku podeszliśmy do Portugalczyków ze zbyt dużym respektem, potem baliśmy się coraz mniej.

Pana nie było na boisku i kolega z Dortmundu, kapitan kadry Jakub Błaszczykowski też niespecjalnie błyszczał. Szukał pana wzrokiem w polu karnym...

- Trenujemy ze sobą na co dzień, pewne schematy jest nam łatwiej wykonać na boisku. Irka ostatnio nie było w kadrze, ma problemy w Lille, ale na zgrupowaniach w Euro wszyscy nauczymy się ze sobą grać na pamięć.

Jak wrażenia ze Stadionu Narodowego?

- Jestem pozytywnie zaskoczony. Obiekt robi wrażenie, jest z czego być dumnym.

Doping, atmosfera?

- Wiadomo, że mecz kadry to coś innego niż ligowy pojedynek drużyny klubowej. Atmosfera jest inna, mniej gorąca. W klubie zorganizowany doping jest lepszy. W środę kibice bardzo się starali, mam nadzieję, że to była rozgrzewka przed tym, co będzie na Euro. Liczymy na ich wsparcie, na to że będzie jeszcze głośniej.

Przez ponad dwa lata kadra Franciszka Smudy nie zagrała tak porywającego meczu, jak zespół Leo Beenhakkera z Portugalią jesienią 2006 roku. Nie udało się wygrać z żadnym z ośmiu finalistów Euro 2012, a najcenniejsze zwycięstwa to 1:0 z Norwegią i 3:1 z Wybrzeżem Kości Słoniowej.

- Nie potrzeba nam było porywających i efektownych wygranych. Z Niemcami i Ukrainą straciliśmy bramki w doliczonym czasie. Przez cały ten czas przygotowywaliśmy się do Euro. Mam nadzieję, że mecze, który nas napędzi do sukcesów będzie spotkanie z Grecją ósmego czerwca. Tylko to się w tej chwili liczy. O to chodzi. Co z tego, że byśmy wygrywali z finalistami sparingi? Wzrosły by tylko oczekiwania. Mam nadzieję, że będą one w miarę rozsądne. A my skupimy się na tym, by zagrać jak najlepszy turniej.

Na jakie pytania dał odpowiedź mecz z Portugalią?

- Nie zgadzam się z takim podejściem do tematu. Od początku mówiłem, że niezależnie od wyniku, sparing z Portugalią na pewno nie powie nam, w jakiej formie będziemy na Euro. Przez trzy miesiące, które zostały, wiele może się zdarzyć i wszystko zmienić. Byliśmy na tyle równorzędnym rywalem dla Portugalii, że powoli można zacząć mieć nadzieję na ofensywną grę i gole przeciwko Grekom. Grupa jest wyrównana, o wynikach będą decydować szczegóły.

Mecz dał odpowiedź, że jeśli chcemy myśleć o golach, to na pana trzeba chuchać i dmuchać.

- Każdy musi dbać o swoje zdrowie. W turnieju będziemy grać co trzy dni, spadnie na nas ogromna presja. Dlatego wszyscy powinniśmy być gotowi fizycznie i psychicznie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA