Waldemar Sobota: czułem jak ciarki przeszły po ciele

Golem z Bośnią i Hercegowiną sprawiłem podarek rodzicom, bo mama obchodziła urodziny dzień przed meczem, a tato dzień po. Ja urodziny mam w maju, czyli przed Euro 2012 i chyba nie muszę zdradzać o jakim prezencie marzę - mówi piłkarz Śląska Wrocław Waldemar Sobota.

Waldemar Sobota, w seniorskiej reprezentacji Polski zadebiutował w ostatnim towarzyskim meczu z Bośnią i Hercegowiną, od razu strzelając ważną bramkę. Pomocnik Śląska golkipera rywali pokonał w 25 minucie spotkania, a jego gol dał zwycięstwo biało-czerwonym.

Dla 24-letniego zawodnika był to kolejny ważny moment w szybko rozwijającej się karierze. Jeszcze cztery lat temu występował on na boiskach IV-ligi, a od tego czasu, co roku gra na wyższym poziomie. Teraz Sobota ma już za sobą debiut w barwach narodowych, a jego Śląsk po rundzie jesiennej prowadzi w piłkarskiej ekstraklasie i zmierza do mistrzostwa kraju.

Michał Karbowiak: Zaznacza Pan sobie w kalendarzu ważne dni w piłkarskiej karierze ?

Waldemar Sobota: - Nie, ale o 16 grudnia 2011 roku na pewno będę pamiętał i bez zaznaczania. W końcu zadebiutowałem w pierwszej reprezentacji Polski, a dodatkowo strzeliłem zwycięską bramkę. Przed meczem o czymś takim mogłem tylko pomarzyć.

Poza tym golem sprawiłem urodzinowy prezent rodzicom, bo mama obchodziła je dzień przed spotkaniem, a tato dzień po. Wszystko wyszło, więc jak należy.

Pan urodziny ma w maju.

- Wtedy reprezentacja będzie się przygotowywać do Euro 2012, więc chyba nie muszę zdradzać o jakim prezencie marzę. Jak wszyscy chciałbym się znaleźć w kadrze na tę imprezę, a czy tak się stanie to zobaczymy. Ja w każdym razie zamierzam dawać z siebie wszystko, pracować ciężko, i mam nadzieję, że życie mi to wynagrodzi. Chciałbym, tak jak do tej pory, posuwać się małymi krokami naprzód.

Te małe kroki w krótkim czasie zaprowadziły Pana od IV ligi do reprezentacji Polski. Niedługo zabraknie Panu szczebelków do wspinani się.

- O to specjalnie bym się nie martwił (śmiech). Zawsze jest coś do osiągnięcia, a poza tym do szczytu to mi jeszcze bardzo dużo brakuje. Na pewno jednak jak sobie czasem pomyślę, jak się rozwinąłem, to mi się miło na sercu robi. Nie zamierzam jednak spoczywać na laurach. Celem marzeniem jest Euro 2012, a drogą do niego jest odpowiednia postawa w Śląsku. Jeśli będę dobrze grał w klubie, to trener Smuda na pewno zwróci na mnie uwagę. Jako drużyna jesteśmy w lidze na pierwszym miejscu, więc na mistrzostwo szansę mamy duże. Jeżeli będziemy grać jak do tej pory, to jesteśmy w stanie je osiągnąć.

Śląskowi chyba jednak bliżej do tytułu niż Panu do kadry na Euro. W końcu mecz z Bośnią reprezentacja zagrała w bardzo rezerwowym składzie.

- Kiedy przyjechaliśmy na zgrupowanie trener Smuda powiedział nam, że mamy dać z siebie ile możemy, bo selekcja na Euro jeszcze nie jest zakończona, Ja w to wierzę. Poza tym proszę zauważyć, że gdybyśmy ten mecz przegrali, to wielu ludzi by nas krytykowało. Wygraliśmy, więc siedzą cicho, ale w zamian narzekają na coś innego. Może u nas ludzie po prostu muszą na coś narzekać, bo tak są skonstruowani ? Nie wiem. Wiem natomiast, że dla mnie to był mecz reprezentacji Polski. Proszę mi wierzyć, że podczas hymnu ciarki przechodziły mi po całym ciele.

Dostał Pan dużo gratulacji z rodzinnej Schodniej za występ w kadrze ?

- Tak, zresztą nie tylko stamtąd. Po meczu to od sms-ów chyba mi się skrzynka odbiorcza przepełniła. To bardzo miłe. Niektórym ludziom będę mógł za to podziękować osobiście, bo na święta jadę w rodzinne strony i spotkam się z krewnymi i znajomymi. Ważne żeby trochę odpocząć, bo za mną bardzo wyczerpująca runda i wyczerpujący rok. Miałem w nim może z 10 dni urlopu. Latem graliśmy przecież ze Śląskiem w europejskich pucharach, teraz pojechałem na kadrę. Ale jeśli taka passa ma trwać, to jakoś sobie poradzę (śmiech).

Mnóstwo sytuacji i tylko jeden gol - Polska wygrała z Bośnią i Hercegowiną ?

Szczęsny gwiazdą internetu. Nie tylko ze względu na grę (WIDEO)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.