Lewandowski: Wygraliśmy, bo byliśmy wściekli

Polski napastnik Robert Lewandowski w meczu z Schalke Gelsenkirchen strzelił gola, a jego Borussia zdeklasowała w derbach rywali 2:0.

My też mamy zdanie! Dzielimy się nim na Facebook/Sportpl ?

Paweł Rzekanowski: Znów jest pan bohaterem miasta.

Robert Lewandowski: Wystarczy rzut oka, żeby zobaczyć, jak Dortmund reaguje na derby. To coś niesamowitego, więc też presja na zawodników była większa niż zwykle - na nas szczególnie, bo pokonaliśmy wcześniej Bayern. Oczekiwania wzrosły, a w nas była sportowa złość. Mecz Ligi Mistrzów z Arsenalem nie skończył się tak, jak chcieliśmy, choć moim zdaniem rywale byli w naszym zasięgu. Mieliśmy zły dzień. Kiedy przegrywaliśmy 1:0, wszystko było jeszcze możliwe. Przy 2:0 - już nie. Ta wściekłość przełożyła się na grę przeciwko Schalke.

Dortmund coraz głośniej domaga się kolejnego mistrzostwa.

- My staramy się nie patrzeć zbyt często na tabelę. Możemy zdobyć tytuł, ale nie musimy. Nie jesteśmy pod taką presją jak rywale.

Przy bramce wyskoczył pan jak koszykarz.

- Miała ogromne znaczenie. Wiadomo, że jeśli gol pada w miarę wcześniej, mecz układa się zespołowi, który prowadzi. Trudno mi nawet mówić o tym, jak ten gol wyglądał z mojej perspektywy, bo wszystko działo się bardzo, bardzo szybko. Wyskoczyłem, miałem dobrą pozycję, udało się trafić. Nic wielkiego, miałem szczęście. W akcji właściwie wszystko było dokładnie takie, jakie być powinno - dobre podanie, wyjście w górę, strzał.

Wrócił pan na pozycję za Lucasem Barriosem. Jakie wrażenia?

- Dobre. Wygraliśmy, więc jestem zadowolony.

Jednak woli pan być wysuniętym napastnikiem.

- Przeciwko Schalke grałem jako cofnięty, bo tak zadecydował trener. Nie była to dla mnie nowość. I nie ma co o tym wiele mówić. Będę biegał tam, gdzie on wskaże.

Wiele razy mógł pan strzelać, a podawał do Barriosa...

- Owszem, mogłem kończyć sam, ale widziałem, że Lucas wychodzi na pozycję, więc chciałem podać. Długo nie grał, trzeba mu pomóc.

Urasta pan do roli mentalnego lidera drużyny. Udziela pan rad, konsultuje zmiany w grze. A po faulu pierwszy do kłótni z rywalami był spokojny zwykle Robert Lewandowski.

- Jak ktoś fauluje mojego kolegę, i to w taki sposób, zawsze mu pomogę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.