Glik nie znalazł się w kadrze Franciszka Smudy na towarzyskie spotkania z Koreą Południową i Białorusią. Ostatnie występy zaliczył we wrześniowych meczach reprezentacji z Meksykiem i Niemcami. W sumie na boisku przebywał w nich 37 minut.
- Nie będę z tego powodu płakał. Gram w fajnym klubie i mam tu swoją robotę do wykonania. Ale wiadomo, że zawsze chciałbym otrzymywać powołania - powiedział w rozmowie z dziennikarzem "Przeglądu Sportowego" 21- stoper, który w tym sezonie rozegrał w barwach Torino pięć spotkań.
Środek obrony do w układance Franciszka Smudy pozycja newralgiczna. Selekcjoner wciąż nie może znaleźć optymalnego zestawienie i niemal w każdym meczu na boisko wybiega inna para zawodników. W ostatnim czasie większe poparcie selekcjonera ma świeżo naturalizowany Damien Perquis. Piłkarz Sochaux wystąpił w ostatnich październikowych meczach, a miejsce w ekipie biało-czerwonych zyskał właśnie kosztem Glika.
- To decyzja trenera i muszę się z nią pogodzić. Na pewno jednak nie czuję się gorszy od Perquisa. Jeśłi byłaby zdrowa rywalizacja, nie obawiałbym się jej. We Włoszech też muszę walczyć o miejsce w składzie - powiedział Glik.
Glik jest zawodnikiem występującego w Serie B Torino od tego sezonu. Wcześniej grał w Serie A, najpierw w Palermo, a później w Bari.
Niemcy będą się pławić w luksusach podczas Euro 2012 [ZDJĘCIA]
Tomaszewski: Nie przeproszę Perquisa ?