Absurdalne przepisy PZPN. Polak Niemiec dwa bratanki?

Masz znajomych w Niemczech i chcesz ich zaprosić na mecz Polska - Niemcy do Gdańska? Najpierw, tak jak wszyscy zainteresowani kupnem biletu, muszą się zapisać do Klubu Kibica RP. W dodatku jeszcze niedawno trzeba było podać numer PESEL, którego obcokrajowcy nie mają. Wyjściem staje się kupno biletu VIP-owskiego za 1,5 tys. zł

Właściciel jednej z firm na Śląsku jest fanem piłki nożnej. Współpracuje z ludźmi z Niemiec i Anglii, którzy też kochają futbol. Dlatego czasami Niemcy zapraszają go np. na mecz do Gelsenkirchen, a Anglicy na New Wembley na mecz reprezentacji Anglii. Pan Andrzej chciał pochwalić się PGE Baltic Areną, bo to jeden z najładniejszych obiektów w Europie.

- Poza tym gramy z Niemcami, więc miałem nadzieję, że moi koledzy z Niemiec na żywo zobaczą, jak ich pokonujemy. Ale zmartwiło mnie, że PZPN udostępnił tak mało biletów, i to na nieciekawe sektory (za bramkami). Ale jak się okazało, to był najmniejszy problem - mówi pan Andrzej.

Do sprzedaży biletów na mecze polskiej reprezentacji PZPN powołał niedawno Klub Kibica RP. Za pośrednictwem jego portalu internetowego można kupić bilety w przedsprzedaży. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda banalnie prosto: wystarczy kliknąć w baner "Bilety". - I wtedy zaczęły się schody - opowiada biznesmen.

Najpierw musiał się zarejestrować w KKRP, zapłacić 32 zł za członkostwo i czekać na listonosza z mikroczipową bezstykową Kartą Kibica (podczas kupna trzeba podać jej numer). Dzięki niej można kupić nawet pięć biletów na mecz z Niemcami, np. dla przyjaciół czy dzieci. - Tylko że oni też muszą być członkami KKRP. Czyli zapraszam kolegów z Niemiec i każę im zostać członkiem klubu kibica polskiej drużyny? - denerwuje się pan Andrzej.

Zadzwonił na infolinię, żeby wyjaśnić tę sytuację. - Dodzwoniłem się po dwóch dniach! No i usłyszałem, że oni nie przewidzieli, że ktoś może mieć przyjaciela Niemca. Ręce mi opadły - mówi.

Nie było wyjścia, postanowił zapisać znajomych do klubu. Zgodzili się udostępnić swoje dane, ale wtedy pojawił się kolejny problem.

- Obcokrajowcy nie mają numeru PESEL, który jest w tym przypadku obowiązkowy. Na szczęście niedawno pojawiła się możliwość wpisania numeru dokumentu tożsamości - mówi pan Andrzej.

Jeśli ktoś nie chce przechodzić tej uciążliwej procedury, może oczywiście spróbować kupić bilet w wolnej sprzedaży, ale przy tak atrakcyjnym meczu jak ten z Niemcami szanse, że coś zostanie, są niewielkie.

Inni kibice też nie są zadowoleni z nowego systemu sprzedaży biletów. Na internetowym forum zaroiło się od obelg pod adresem PZPN-u. Te najłagodniejsze brzmiały: "To porażka. Totalny bałagan, o co chodzi?".

KKRP szybko więc forum z krytycznymi uwagami zlikwidował. Na stronie internetowej Jacek Kalinowski, rzecznik KKRP, tak tłumaczy powody: - Jako Klub Kibica RP stawiamy sobie za jeden z celów budowę nowoczesnej i przyjaznej atmosfery wokół świata piłki nożnej, pozbawionej przemocy, brutalności i chamstwa. Niestety, czasem poziom agresji słownej czy inwektyw (np. pod adresem PZPN-u) pojawiających się na czacie był nie do zaakceptowania, gdyż musimy pamiętać, że z Klubu Kibica korzystają także dzieci i młodzież. Stąd potrzeba wyłączenia na pewien czas forum i czatu w celu ostudzenia nieco zbyt rozgrzanych głów niektórych kibiców przez emocje związane z zakupem biletów".

Pan Andrzej ostatecznie biletu poprzez KKRP nie kupił. Udało się przez firmę SportFive, do której namiary znalazł również na stronie PZPN-u. - Błyskawiczna obsługa, superkontakt i pomoc, tylko że firma prowadzi wyłącznie sprzedać biletów VIP-owskich. Jeden kosztował 1,5 tys. zł - mówi pan Andrzej.

- Członkostwo w KKRP zakłada, że naszej reprezentacji kibicują głównie Polacy. Zainteresowanie obcokrajowców to temat nowy, uczymy się, jak go rozwiązywać - mówi - Jacek Kalinowski, rzecznik KKRP - Ustawa o organizacji imprez masowych nakazuje nam pobieranie od uczestników numeru PESEL. Nie wiemy, jakie dane powinniśmy pobierać od obcokrajowców. Dlatego powstała możliwość podawania przez nich numeru paszportu lub innego dokumentu tożsamości. Liczymy, że docelowe rozwiązanie wskaże PZPN.

Po co takie cyrki? - komentuje Paweł Czado

Generalnie mam tak, że nie lubię należeć. W całym życiu należałem tylko dwa razy, w podstawówce. Do zuchów - bo pani wychowawczyni zapisała wszystkich, a ja wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mogę odmówić, oraz do ministrantów w katowickiej parafii św. Józefa. Łapanie za dzwonki przed podniesieniem to było wielkie przeżycie, które do dziś pieszczę we wspomnieniach. Wszyscy moi koledzy dzwonili starannie i w podniosłym stylu, a jak ja raz dorwałem się do dzwonków, to gwałtownie wzdrygnął się cały kościół. A dali mi je tylko dlatego, że msza była o 6 rano i byłem wtedy jedynym ministrantem.

Potem jakiekolwiek należenie już mnie tylko irytowało i zniechęcało. Nigdy nie należałem np. do Klubu Dziennikarzy Sportowych - ale czy to oznacza, że nie jestem dziennikarzem sportowym? Nie sądzę, jakoś żyję bez legitymacji tej organizacji.

Podobnie jest z kibicowaniem. Uważam się za kibica reprezentacji Polski, ale nie mam zamiaru należeć do żadnego Klubu Kibica Reprezentacji Polski, który sygnuje swoim autorytetem PZPN. Powstał niedawno, podobno jest "odpowiedzią na potrzebę lepszej komunikacji z kibicami oraz wynika z chęci dostarczenia sympatykom piłki nożnej aktualnych i unikalnych informacji, a także atrakcyjnych ofert, produktów i usług".

Pijarowskie ble-ble-ble, które zacytowałem, mam oczywiście gdzieś, najgorsze, że zrzeszona w tym klubie ekipa ma pierwszeństwo w dostępie do zakupu biletów na mecze reprezentacji, która jest dobrem wspólnym. To oznacza, że właściwie nie mam szans zobaczyć np. meczów z Meksykiem i Niemcami jako zwykły kibic, bo masa ludzi chce je obejrzeć i zapłaci za to cenę "zapisania się".

Nie jestem gorszym kibicem tylko dlatego, że jestem kibicem niezrzeszonym. W tym kontekście mogę oznajmić tylko jedno: dla mnie ta inicjatywa jest bez sensu. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że inicjatorzy Klubu Kibica Reprezentacji Polski mają to gdzieś. Na jednego niechętnego Pawła Czado jest stu albo i więcej entuzjastów. Ale przyszedł moment, kiedy muszę krzyknąć: ŻE-NA-DA!

Stan przygotowań do Euro 2012. Porównanie polskich miast-gospodarzy >>

Co sądzisz o nowym systemie sprzedaży biletów na mecze kadry narodowej?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.