Smuda: Niech ładują we mnie, ile chcą, a i tak będę robił swoje

- Zapłaciłem za podróż żony, jest na moim utrzymaniu. Paweł Janas brał swoją na każde zgrupowanie i było cicho. A ja raz wziąłem i od razu podniósł się hałas. Ale już mówiłem, że nie interesuje mnie to, co niektórzy wygadują i piszą - denerwuje się Franciszek Smuda. Polska gra w środę w Tajlandii mecz z gospodarzami Pucharu Króla.

Przemysław Iwańczyk: Jest pan zadowolony z wyjazdu do Tajlandii?

Franciszek Smuda: Pewnie, teraz widzę jeszcze większy sens w tej wyprawie. Chłopaki mogli się pokazać, zresztą nie tylko mnie, bo o niektórych zaczęły pytać zagraniczne kluby. Mnie też łatwiej obserwować graczy, którzy w przyszłości mogliby wejść do kadry na dłużej. Dziewięć dni, trzy mecze - mam okazje z nimi pogadać, wniknąć w nich. Gdybyśmy nie pojechali do Tajlandii, przez trzy miesiące nie miałbym okazji zobaczyć tych ludzi. Bo gdzie? Podczas treningów albo klubowych sparingów? To nie miałoby sensu.

Dla Mariusza Pawełka ta wyprawa nie będzie okazją do dobrych wspomnień. Zawalił trzy gole z Danią, na co dzień w Wiśle też notorycznie popełnia błędy.

- Wiem, że z tego powodu zrobiła się w Polsce burza, ale mnie to nie interesuje. Gdybym oglądał się na to, co mówią i piszą, musiałbym... Zresztą nie chcę powiedzieć za dużo. Dla mnie to bramkarz mistrza Polski, aktualnego lidera ekstraklasy. Dlaczego miałbym go nie zabrać do Tajlandii? Owszem, mogłem spróbować innych, np. Grzegorza Sandomierskiego z Jagiellonii, ale nie bronił w lidze, odkąd Ruch strzelił mu pięć goli. I co, na takiego miałem postawić? Jeśli nie wziąłbym Pawełka, to kogo? Bośniaka Jasmina Buricia z Lecha, bo się wyróżnia? Nie ma w Polsce bramkarzy. Zresztą mam to... Mam bardzo grubą skórę, niech dziennikarze ładują we mnie, ile chcą, a i tak będę robił swoje.

Pawełek to pana wybór czy Jacka Kazimierskiego, odpowiedzialnego w kadrze za bramkarzy?

- Jeszcze raz zapytam: kogo miałem wziąć? Sebastian Przyrowski też nie był w formie na kadrę. Grzegorza Lato miałem wstawić do bramki? Pawełek to moja decyzja i koniec kropka. Poza tym nie przyleciałem do Tajlandii wygrać Pucharu Króla, tylko przyjrzeć się kandydatom do gry w kadrze. Poznać ich charaktery, zobaczyć, do jakiego wariantu gry można ich przystosować.

Większość kadrowiczów albo zaczęła dopiero treningi, albo nie trenowała jeszcze wcale po świątecznej przerwie. Widać to na treningach?

- Mnie wystarczy 45 minut i widzę, czy gość się nadaje. Mam też świadomość, że jeśli ci gracze będą optymalnie przygotowani, będą o wiele wartościowsi. Z całą odpowiedzialnością uważam ten wyjazd za udany i potrzebny. Finlandia pojechała do Korei i Wietnamu, bo każdej drużynie trzeba sprawdzianów. Gdyby nie ten wyjazd, mówiliby: Smuda nie wie, kogo powołuje, bo ich nie widział.

Spotkania przeciwko Danii w ligowym składzie czy kadrze Tajlandii dadzą panu odpowiedź, na kogo warto w przyszłości postawić?

- Mają mnie do siebie przekonać. Po pierwszym meczu jestem pełen podziwu dla niektórych. Zagrali na tyle, ile teraz można, ale mają rezerwy, potrafią wiele więcej. A te kity, które wciskają kibicom niektóre gazety... Lata mi to. Nie będę słuchał ani dziennikarzy, ani podpowiadaczy. Będę szedł swoją drogą.

Na pewno nie zawiódł mnie Maciej Iwański, po niedzielnym spotkaniu pytały o niego duńskie zespoły. Wiem, że wiele można zrobić z Łukaszem Mierzejewskim, zwłaszcza kiedy będzie lepiej przygotowany. Jeśli po tym turnieju uznam, że na czterech ludziach warto zawiesić oko, będę zadowolony.

Z kadrą do Tajlandii wybrał się Jerzy Koziński, prezes Zagłębia Lubin, które jeszcze kilka tygodni temu pan prowadził. Jest delegatem PZPN, ale sam mówi, że chce werbować kadrowiczów do swojego klubu.

- Wszyscy piłkarze mają kontrakty, ... chyba mają. Puścił żart, a wszyscy go kupili.

Z panem wybrała się żona...

- Zapłaciłem za jej podróż, jest na moim utrzymaniu. Paweł Janas brał swoją na każde zgrupowanie i było cicho. A ja raz wziąłem i od razu podniósł się hałas. Ale już mówiłem, że nie interesuje mnie to, co niektórzy wygadują i piszą.

Smuda po meczu z Danią: Nie chodziło o wygraną ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.