Koniec konfliktu kadry z dziennikarzami

W czwartek skończył się konflikt kilku piłkarzy reprezentacji z polskimi dziennikarzami akredytowanymi na mundialu.

Koniec konfliktu kadry z dziennikarzami

W czwartek skończył się konflikt kilku piłkarzy reprezentacji z polskimi dziennikarzami akredytowanymi na mundialu.

Przez kilka dni z autokaru przywożącego polskich piłkarzy na trening dziennikarze słyszeli obraźliwe okrzyki i wyzwiska. Kiedy pierwszy raz nasz kolega Robert Błoński zadzwonił do redakcji i powiedział nam o tym, uznaliśmy, że są to prywatne żale dziennikarza, które czytelnika nie obchodzą. Jednak kiedy Błoński i przedstawiciele innych gazet spotkali się z Piotrem Świerczewskim, pytając go o powód tego zachowania, a po ich rozmowie obelgi się powtórzyły, uznaliśmy, że trzeba jednak coś zrobić. Napisaliśmy o wszystkim.

Wczoraj na oficjalnej konferencji prasowej sprawa wróciła. Tomasz Hajto stwierdził, że dziennikarze "wciskają w jego usta" słowa, których nie powiedział i zagroził, że poda ich do sądu. - Mam wrażenie, że panom Błońskiemu i Godlewskiemu [dziennikarz "PS"] przeszkadzał nasz awans do tych mistrzostw - powiedział Hajto. - Brawo, Tomek, zrobiłeś z nich baranów - krzyknął potem Piotr Świerczewski, bijąc brawo.

Swoich graczy poparł też Jerzy Engel, mówiąc, że choć nie czyta gazet, uważa, że krytyka kadry jest poniżej pasa i uznał zachowanie graczy za uzasadnione. - Inaczej nie mogli się bronić - powiedział.

Do załagodzenia sprawy trzeba było rozsądku Zbigniewa Bońka i Marka Koźmińskiego. Pierwszy zaproponował spotkanie poza konferencją prasową, na której byli Koreańczycy, drugi powiedział: - Każdy tu popełnił błąd, dajmy spokój wszystkiemu. Na koniec Hajto dodał: - Przepraszam.

Atmosfera na wieczornym treningu była inna niż zwykle. Nie było wyzwisk. Piłkarze - po raz pierwszy na tych mistrzostwach na oczach wszystkich - stanęli przed treningiem na środku boiska i objęli się. A potem trenowali.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.