222 piłkarzy w Serie A, na których stać polską ligę

Najwyżej cenionym piłkarzom polskiej ligi - Ebiemu Smolarkowi oraz Arturowi Sobiechowi z Polonii Warszawa - kontrakty gwarantują 400 tys. euro za sezon. Jeśli uznać ich pensje za górny pułap finansowych możliwości tzw. Ekstraklasy, to okazuje się, że naszych potentatów stać byłoby na 222 spośród 494 piłkarzy włoskiej Serie A.

Podyskutuj z autorem w jego blogu

Tak wynika z corocznego raportu o pensjach w tamtych rozgrywkach opublikowanego we wtorek przez "La Gazzettę dello Sport" (jej dane obejmują podstawowe wynagrodzenie, bez premii za sukcesy).

A jeśli zredukujemy limit do 300 tys. - tyle lub więcej zarabiają Vrdoljak w Legii oraz wiecznie chorzy/rezerwowi Garguła z Łobodzińskim w Wiśle - to w zasięgu czołowych polskich klubów wciąż pozostaje aż 151 zawodowców biegających po boiskach Italii, czyli niemal co trzeci. Np. każdy gracz z całej kadry Ceseny, która w inauguracyjnej kolejce zdobyła sensacyjny punkt na stadionie wicemistrza Romy.

Co oczywiście nie oznacza, że każdy z nich jest do wyjęcia ot tak, na kiwnięcie palcem. Wśród stosunkowo skromnie zarabiających znaleźlibyśmy wielu młodych zdolnych, którzy nie myślą o karierze w perspektywie jednego sezonu i chcą się wypromować w swojej lidze, na ofertę z nadwiślańskiego wygwizdowa nawet nie spojrzą. Poza tym transfery kosztują.

Piłkarze Serie A to wciąż nie są łatwe cele dla Legii, Polonii czy Lecha. Coraz częściej są to jednak - lub zaraz będą - cele mniej lub bardziej realne, a przecież mówimy o lidze ze ścisłej czołówki na kontynencie, wyładowanej piłkarzami z klasą. Mamy prawo przypuszczać, że zatrudnionych na rynkach mniej renomowanych - nie dysponujemy kompletnymi danymi z ligi greckiej, holenderskiej, słowackiej etc. - możemy łowić jeszcze szerszymi sieciami.

Demitologizowałem już w "Gazecie" wciskaną nam latami opowieść o finansowym zacofaniu polskich klubów, które rzekomo uniemożliwia sukcesy w europejskich pucharach, teraz mamy kolejne - rzekłbym nawet, że spektakularne - potwierdzenie, iż nasi potentaci są bogaci. I nadal będą się bogacić, bo nasz rynek wewnętrzny jest wystarczająco rozległy, by pęcznieli także pomimo mizernych wyników w rywalizacji międzynarodowej. Wystarczy tylko z sensem te ogromne pieniądze wydawać.

Mądrzej, niż wydawał je np. Mirosław Trzeciak - przyznaję, sam w niego wierzyłem (przed spróbowaniem), a dziś czytam, że były dyrektor Legii Warszawa złapał fuchę na czwartoligowym wygwizdowie hiszpańskim... Tak, przed tym właśnie trzeba za wszelką cenę nasz futbol uchronić - by fachowcy na poziomie czwartej ligi hiszpańskiej nie rozdawali pensji na poziomie pierwszej ligi włoskiej.

Klęska Hiszpanów, Klęska Maradony  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA