Po-ligon Roberta Błońskiego: Wielka piłka w małych Wronkach

Po-ligon Roberta Błońskiego: Wielka piłka w małych Wronkach

Ktoś nas wrobił w to mistrzostwo - mówił tydzień temu na konferencji prasowej trener Amiki. Mirosław Jabłoński. W piątkowym meczu z Legią, niestety, to się potwierdziło. Po spotkaniu Jabłoński dodał: - Myśmy chcieli walczyć o mistrzostwo. Ale na boisku, a nie w gazetach. Chcieliśmy, ale się nie udało.

Żaden piłkarz z Wronek nie był lepszy od Legii. Amica, choć od 37. min grała w przewadze, nie podjęła żadnego ryzyka. Kiedy atakowała, i tak czterech, a nawet pięciu jej zawodników stało przy linii środkowej, by pilnować osamotnionego Cezarego Kucharskiego. - Jestem zawiedziony. Przecież po wtorkowym, wygranym 3:0 meczu z Ruchem w Pucharze Polski wszyscy w szatni zapowiadali walkę z Legią, pokonanie jej... Z buńczucznych zapowiedzi nic nie wyszło. Nie podjęliśmy wyzwania - narzekał po meczu bramkarz Amiki Grzegorz Szamotulski.

Amica - modelowy właściwie, poukładany klub w polskim futbolu. W małych Wronkach powstał piękny obiekt, dobudowano trybunę, niedługo otwarty zostanie hotel, jest kilka boisk - nawet treningowe ma sztuczne światło. Piłkarze nie narzekają na wypłaty. Były także transfery. Zatrudnienie Pawła Janasa w roli wiceprezesa, Stefana Majewskiego (najpierw), teraz Mirosława Jabłońskiego jako trenera miały być gwarantem sukcesu. Dlaczego więc piłkarze nie podjęli walki o tytuł? Nie sprawdziła się, przynajmniej w tym sezonie, polityka transferowa i sprowadzenie kilku starszych, doświadczonych zawodników (Gęsior, Podbrożny). - Jest w klubie wielu młodych, utalentowanych graczy. Ale do gry w I lidze będą gotowi za rok, dwa. Teraz muszą się od kogoś uczyć - tłumaczy trener Jabłoński. I deklaruje, że w następnym roku aspiracje będą takie same: cel nadrzędny to zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. A tytuł? Zobaczymy.

Ale po takim sezonie jak ten, kiedy Wisła i Legia miały swoje momenty słabości powstaje pytanie: czy w małych Wronkach kiedykolwiek będą cieszyć się z mistrzostwa Polski?

Żart kolejki.

- Kiedyś zapytałem ojca, czy się żenić. Odpowiedział, że czego bym nie zrobił, i tak będzie źle - trener Ruchu Chorzów Orest Lenczyk w Canal +. - Rok temu wyrzucono mnie z Wisły, bo zdaniem szefów drużyna nie miała stylu, gwarantującego zdobycie mistrzostwa Polski. Jeśli teraz ten styl odnalazła, to gratuluję.

Liczby kolejki.

157 - tyle sekund przebywał na boisku Adam Giesa z GKS Katowice. Wszedł w 85. min. Za dwa faule dostał dwie żółte kartki i w 88. min sędzia wyrzucił go z boiska.

Ludzka przyzwoitość.

Sędzia Robert Małek z Katowic niesłusznie nie uznał gola strzelonego we Wronkach przez Legię. Arbitra stać było jednak na gest tak mało popularny w polskim futbolu - powiedzenie słowa "przepraszam". Tak nakazuje zwykła ludzka przyzwoitość. W futbolu jest to cecha raczej zapomniana albo rzadko używana. Na szczęście nie przez wszystkich.

Lech wrócił.

Na pięć kolejek przed końcem II ligi awans do ekstraklasy zapewnił sobie poznański Lech. Zwycięstwo 1:0 z Orlenem oglądało 25 tys. widzów, trener Bogusław Baniak ma zgolić wąsy i ogolić głowę. Wszystko fajnie, tyle że II liga to nie pierwsza. Udowodnił to listopadowy mecz w Pucharze Polski z Groclinem, przegrany w Poznaniu 0:2. Nie odbieram "Kolejorzowi" i jego kibicom radości, ale warto zobaczyć, gdzie jest teraz Groclin. W takim składzie jak obecnie wielkomocarstwowe plany Lecha (za rok gra w europejskich pucharach) mogą być tylko przechwałkami.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.