Rafał Jarosz dograł piłkę do wprowadzonego po przerwie Piotra Bagnickiego, który został przywrócony do pierwszego zespołu. Ten byłby na spalonym, gdyby nie przysnął obrońca GKP Maciej Truszczyński. Napastnik Podbeskidzia spokojnie uderzył po długim słupku. To był gol na wagę zwycięstwa. - Właśnie tego brakowało nam w ostatnich meczach. Teraz w końcu byliśmy konsekwentni, zagraliśmy do końca - triumfował Marcin Brosz szkoleniowiec bielszczan.
Pierwszego gola dla bielszczan zdobył Dariusz Kołodziej soczystym strzałem z 20 m. Chwilę później zorganizował wielką, drużynową kołyskę. - Urodziła mu się córka Lilianna. To dla niej ta bramka, to dla niej te zwycięstwo. Niech rośnie zdrowo nowy kibic Podbeskidzia - dedykował na pomeczowej konferencji trener Brosz.
GKP Gorzów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Kołodziej (25.), 1:1 Ilków-Gołąb (29.), 1:2 Bagnicki (90.)
GKP: Janicki - Truszczyński, Wojciechowski Ż, Jakosz, Topolski (69. Czerkas) - Andruszczak Ż, Maliszewski, Kaczmarczyk Ż (55. Kaczorowski), Wan (84. Grocholski) - Piątkowski, Ilków-Gołąb.
Podbeskidzie: Mikler - Cienciała Ż, Ganowicz, Konieczny, Dancik - Świerblewski (72. Rocki Ż), Kanik, Kołodziej (77. Matus), Jarosz, Malinowski (58. Bagnicki) - Patejuk.