II liga: Lider w stylu chaotyczno-szarpanym

Ruch Radzionków wygrał po koszmarnym kiksie bramkarza Ślęzy. - Przegrał nam zremisowany mecz - karcił swojego piłkarza trener Jerzy Szaliński.

Spotkanie ze Ślęzą było pierwszym meczem w sezonie, w którym radzionkowianie musieli sobie radzić bez dwójki liderów. Jacka Wiśniewskiego zatrzymały na trybunach żółte kartki, a Adam Kompałę kontuzja. Rozgrywający "Cidrów" już od pewnego czasu skarżył się na uraz uda, ale teraz wygląda na to, że bez kilku tygodni przerwy się nie obejdzie.

- Od początku mówiłem, że nie możemy opierać naszej gry tylko na doświadczonych piłkarzach. Posłaliśmy w bój wszystko to co mamy dziś najlepsze - podkreślał Rafał Górak, trener lidera drugiej ligi.

Kompałę zastąpił na środku pomocy Tomasz Stranc - student filozofii, który ma ambicję gry w pierwszym składzie. - Jestem gotowy, żeby zastąpić Adama i mam nadzieję, że w końcówce sezonu będę grał częściej. Dalej w przyszłość nie wybiegam. Liczy się tylko Ruchu i obrona pozycji lidera - mówił Stranc.

Wiśniewski - chociaż tylko na trybunach - nie dał o sobie zapomnieć. Z kubkiem gorącej herbaty w ręku pokrzykiwał i mobilizował kolegów z boiska. Kibice dowiedzieli się dzięki temu jakie ksywki mają zawodnicy Ruchu. "Wiśnia" najczęściej ganił lub chwalił "Mielonego" (to o Adrianie Mielcu) i "Maziego" (Tomasz Mazur).

Pomimo, że przed sobotnim meczem Ruch zdobył od rywala z Wrocławia dwa razy więcej punktów (28 do14) na boisku wielkiej różnicy w umiejętnościach nie było. Ślęza grała prostszą piłką, sporo strzelała licząc, że mokra piłka i wilgotne boisko to kombinacja, która zaskoczy Seweryna Kiełpina.

Na zwycięstwie Ruchu zaważyła ambicja i koszmarny błąd Grzegorza Paukszta, który przy drugim trafieniu niemal sam wrzucił sobie piłkę do siatki. - Grzegorz to piłkarz, który potrafi wygrać dla nas mecz w pojedynkę. Dziś - także w pojedynkę - przegrał zremisowany. Jego interwencja podcięła nam skrzydła - mówił ze smutkiem Szaliński.

- Miałem kiedyś trenera, który zwykł mawiać po takich meczach, że to była wygrana w stylu chaotyczno-szarpanym. Tak właśnie zagrał mój zespół, ale najważniejsze są trzy punkty - podsumował Górak.

Ruch Radzionków - Ślęza Wrocław 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Gierczak (14.). 1:1 Kowal (67.), 2:1 Zioło (79.)

Ruch: Kiełpin - Domański, Zioło Ż , Pilc, Kaciczak - Mielec (85.Piotr Giel), Dziewulski, Gierczak, Stranc (72. Kocur), Mazur Ż - Suker (65. Gielza Ż )

Ślęza: Paukszt - Pruchnicki, Piwowar, Wójcik, Rejmer Ż - Kowal, Flejterski, Jaskólski, Kątny (63. D.Pałys) - Szepeta, Onyekachi (46. Donzo Ż )

Sędziował: Zbigniew Zych (Lublin). Widzów: 800.

Zagłębie ma piłkarza ze sprężyną w nodze!

Tomasz Szatan uciszył kibiców, którzy go ostatnio krytykowali. To właśnie pomocnik drużyny z Sosnowca znalazł jako pierwszy drogę do bramki Polonii Słubice

Pierwszy na talencie Szatana poznał się trener Krzysztof Tochel, który dał mu szansę debiutu w drugiej lidze, gdy ten skończył 16 lat.

Lubiany przez kolegów i kibiców pomocnik ciężkie chwile przeżył dopiero w tym sezonie. Część fanów wytykała mu, że jest synem właściciela klubu i z lubością wypominała każde złe zagranie. - Trener powtarzał, żebym nie zawracał sobie tym głowy tylko skoncentrował się na grze. Trudno tak jednak skupić się tylko na piłce, gdy pamięta się te okrzyki z trybun. Tłumaczyłem sobie, że większość osób to jednak prawdziwi kibice Zagłębia, którzy nie czyhają na mój każdy błąd i pamiętają tylko o tym, że jestem synem właściciela - mówił Szatan, który po spotkaniu z Polonią został pożegnany oklaskami. 21-letni piłkarz zapracował na to nie tylko dobrą grą, ale i golem, którego zdobył po strzale głową. - Dziwicie się? [Szatan ma 172 cm wzrostu - przyp. red.] Mało kto potrafi skoczyć tak wysoko jak on - uśmiechał się trener Piotr Pierścionek.

- Tak wysoko zacząłem skakać po operacji kontuzjowanej nogi w Niemczech. Koledzy żartują, że wszyli mi wtedy w łydkę sprężynę. Mocną mam szczególnie lewą nogą. Niestety pod koniec meczu także w tej nodze szybciej łapią mnie skurcze - zdradził.

Polonia nie napędziła sosnowiczanom wielkiego stracha. - Gdy gramy na Ludowym trzy punkty zawsze muszą zostać w Sosnowcu! Przed tym meczem długo rozmawialiśmy o wcześniejszych wpadkach i wyszło nam, że najczęściej dostajemy gole po nieoczekiwanych stratach piłki przed polem karnym rywala. Pierwsza połowa była bardzo dobra. Po przerwie myśleliśmy już o końcowym wyniku - mówił Tomasz Łuczywek, który na lewej stronie boiska doskonale współpracował z Adrianem Pajączkowski.

Trener Pierścionek cieszył się, że jego zespół w końcu realizował taktykę jaką nakreślił przed piłkarzami. - Wyszło tak jak sobie wyobrażałem. Mam nadzieję, że w końcu staniemy się przewidywalni - podsumował.

Zagłębie Sosnowiec - Polonia Słubice 2:0 (2:0)

Bramki: 1:0 Szatan (26.), 2:0 Filipowicz (43.)

Zagłębie: Bensz - Bednar, Marek, Balul, Łuczywek - Dorobek (80. Bodziony), Szatan (80.Ryndak) , Pach, Pajączkowski - Lachowski (60. Myśliwy), Filipowicz

Polonia: Tumaszyk - Sidorowicz, Więckowski, Steinke, Filipe - Jeferson (54. Felipe), Jamaica, Pawłowski, Matwijów, Timoszyk Ż - Sylla (83. Jankowski)

Sędziował: Grzegorz Dubiel (Kraków). Widzów: 1500.

Punkt na trudnym terenie

GKS Tychy do sześciu przedłużył serię ligowych meczów bez porażki. W sobotę drużyna prowadzona przez Mirosława Smyłę zremisowała 1:1 z Olimpią w Grudziądzu. Co ciekawe, tyszanie - mimo kłopotów finansowych - po raz pierwszy w tym sezonie wybrali się w podróż (ta liczyła prawie pół tysiąca kilometrów) nie w dniu spotkania, ale dzień przed nim.

Mimo przewagi gospodarzy (m. in. słupek po strzale Tomasz Rogóża) prowadzenie - po strzale Tomasza Kasprzyka - objęła nasza drużyna. Niestety, odpowiedź była szybka - niedługo przed przerwą po dośrodkowaniu z rogu Przemysław Sulej doprowadził do wyrównania.

- Rywale byli groźni przy stałych fragmentach gry, dlatego w II połowie obawiałem się o wynik. Przed meczem remis brałem w ciemno i teraz nie zmieniam zdania. Cieszę się, że z trudnego terenu wywieźliśmy punkt - podsumował trener Smyła.

Warto dodać, że tyszanie wracaliby na Górny Śląsk w jeszcze lepszych humorach, gdyby na początku II połowy Kasprzyk wykorzystał świetną okazję do zdobycia drugiego gola.

Olimpia Grudziądz - GKS Tychy 1:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Kasprzyk (38.), 1:1 Sulej (42.).

GKS Tychy: Suchański - Mańka, Kopczyk, Masternak, Zadylak - Kasprzyk, Babiarz, Furczyk Ż (46. Wróbel), Ankowski Ż, Żyła - Bizacki.

W pozostałych meczach 14. kolejki zachodniej grupy II ligi: Jarota Jarocin - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (2:0): Bartoszak (4., 38.) - Łukaszewski (90. karny); Bałtyk Gdynia - Czarni Żagań 2:0 (1:0): Kudyba (1., 87. karny); Górnik Polkowice - Raków Częstochowa 2:1 (0:0): Sierpina (53.), Jasiński (74.) - Pietroń (72. karny); Nielba Wągrowiec - Elana Toruń 1:1 (1:1): Leśniewski (1.) - Grube (40.); Miedź Legnica - Tur Turek 0:2 (0:2): Przybylski (30. karny), Kiczyński (37.); Lechia Zielona Góra - Unia Janikowo 2:1 (0:0): Duchnowski (77. karny, 80) - Tyktor (69. samobójcza).

Copyright © Agora SA